29. Wymówki i żaby cz. 2

505 68 29
                                    

Nowa informacja pojawiła się w książce z ogłoszeniami.

###

Błękitne, nieobecne i półprzytomne oczy spotkały się z zimną oraz rzeczową kolorystyką grafitu. Właściciel intensywniejszych oczu z ledwością rejestrował cokolwiek, co nie było związane z ludzką krwią. Głowa pękała mu w szwach i mógł przysiąc, iż słyszał, jak ktoś gotował wodę na herbatę w oddalonej o kilka kilometrów wiosce. Przytłoczony taką ilością doznań, wraz z niedającym się nasycić w cywilizowany sposób, ogromnym głodem, nawet nie zauważył, kiedy towarzyszka podniosła go. Zgięła jego prawie bezwładne ciało w pasie, trzymając rękę na wysokości żołądka. Ponownie wyciągnęła dłoń w stronę jego ust.

- Wypluj - zażądała, mając na myśli kawałek, przełykanego już przez niego kilka, jak nie kilkunastokrotnie mięsa.

Jinchuuriki odmówił kręceniem głowy, pogrążając się w psychiczno-fizycznej agonii. Odtrącił jej rękę. Zdawałoby się, iż zrobił to delikatnie, lecz ten ruch odrzucił dziewczynę na pobliskie drzewo. Jego ciało upadło bezsilnie, podczas gdy Sakue próbowała się pozbierać z pnia.

Przeklinając siarczyście, podbiegła do młodszego chłopaka, i przyszpiliła go do ziemi, starając się w jak największym stopniu unieruchomić jego nad wyraz silne kończyny. Zacisnęła kły i spoliczkowała nastolatka. Ten odzyskał część kontaktu ze światem rzeczywistym, co ona wykorzystała bardzo umiejętnie.

- Skup się ty tępa dzido - powiedziała bez emocji, chociaż z kontekstu można było wywnioskować, że była mocno zła na całą sytuację. - Czy piłeś już krew?

- Tak - wyznał po dłuższej chwili, kiedy sens pytania zdołał dotrzeć do jego zamglonej świadomości.

- Kiedy i jaką? - zapytała typowym dla siebie tonem, chcąc uzyskać więcej informacji.

- Rok temu, Jiraiyi po-

- Zainfekowaniu przez jad... - wymamrotała do siebie, łącząc fakty. - Idiota - powiedziała już nieco głośniej.

Wyciągnęła z kabury notkę i przykleiła mu ją do czoła. Chłopak momentalnie zastygł, czując się, jakby ktoś zamroził jego ciało ciekłym azotem. Grafitowooka zeszła z niego spokojnie i podeszła w kierunku drzew. Obróciła się ku niemu minimalnie, posyłając ostatnie przed jej zniknięciem spojrzenie.

- Zostań - i rozmyła się wśród leśnej roślinności.

Jakby to ode mnie zależało - odpowiedział słabo chłopak wśród zmąconych jak woda w bajorze myśli.

Tak bardzo chciał odciąć się od tego. Przenieść się w lepsze miejsce, do swojego umysłu. Usiąść ze starszym bratem Kuramą i mieć w nosie ten ohydny głód oraz okropnie silne dźwięki. Niestety wiedział, że to jest niemożliwe.

Nie wiedział, jak mógłby się zachować, gdyby teraz porzucił swoje ciało. To, iż porzuciłby rzeczywistość na rzecz rozmowy dwóch jaźni, wcale nie oznaczałoby, że ciało jest bezczynne. Ono wciąż reaguje. Oddycha, trawi, broni się.

Problem tkwił jednak w tym, że to, co z czym teraz walczył, nie było zwykłym odczuciem. To nie było zwykłe pragnienie pożywienia, jakie odczuwa głodny, nawet zagłodzony przez lata człowiek. To było coś nowego, odruchowego.

Instynkt.

Nie ważne jak straszne by się to wydawało, ta chora obsesja nie była wywołana jego wolą. Coś zmuszało go do rzucenia się na ojca chrzestnego. A on oczywiście, starał się to powstrzymać, co było równie trudne, jak próba zatrzymania oddechu na dłuższej niż z kilka minut. Z ledwością panował nad sobą w tym momencie, a co dopiero, jakby pozostawił fizycznego siebie samemu sobie. Zapewne, gdyby nie Sakue, teraz byłby wpity w szyję ukochanego członka rodziny zamiast tutaj, unieruchomiony świstkiem.

Vampire Story || Naruto [PL]Where stories live. Discover now