3

50.9K 1.7K 484
                                    


-WSTAWAJ!-usłyszałam ryk i moje bembenki prawie wyleciały.Podkoczyłam i upadłam na podłogę z wielkim krzykiem.Później usłyszałam śmiech James'a.Zrobiłam sobie południową drzemke i obudziłam się koło 17:30.
-Parker!-wrzasnęłam.-ty głupi idioto!-podeszłam do niego i popchnęłam go,ale byłam zbyt słaba i ten zrobił tylko kilka kroków do tyłu nie mogąc pohamować śmiechu.
-Co?Boli tyłek?-spytał wciąż się śmiejąc.
-A żebyś wiedział!-krzyknęłam masując miejsce na które upadłąm.-jesteś kretynem Parker!
-Co to za hałasy?-do pokoju wbiegła moja mama z Dylanem.
-Ten debil mnie wystraszył gdy spałam.-wskazałam na niego palcem,ale on wciąż się śmiał.
-James.-westchnął jego tata.-co z tobą?

-Co?Troche żartów nie zaszkodzi.
-Zbierajcie się.-odparła moja mama.-za godzinę idziemy na kolacje do restauracji.Ubierzcie się ładnie.
-Chcecie iśc do restauracji?-spytałam.-z nim?-wskazałam palcem na James'a który uśmiechał się jak idiota.
-Kim!-zbeształa mnie mama.-ubierzcie się ładnie.-po czym wyszli z pokoju.
Westchnęłam i zaczęłam przeszukiwać moją szafe.Zdecydowałam się na zwykłą,szarą sukienke przed kolana.Zaczęłam ją przymierzać przed lustrem.Do tego czarne baletki-idealnie!
-I tak jesteś brzydka.-powiedział James siedząc na łóżku.-sukienka i make-up nie pomoże.
-Zamknij morde,dobra?-odparowałam.-i radze też ci się przebierać.Już osiemnasta.
James wzruszył ramionami.
-Jestem gotowy.
Spojrzałam na niego i zaśmiałam się.Miał na sobie żółty,troche pobrudzony podkoszulek z napisem "Bad Day" rozczochrane włosy (ale dla niego to urok) i podziurawione jeansy.Pokręciłam z niedowierzaniem głową.
-Chyba sobie robisz żarty.To restauracja,a nie bar gdzie idziesz na piwo.W tej chwili wstawaj i przebieraj się.Wziąłeś jakąś koszule,co nie?
-Po co mi była?-spytał,a ja tylko głośno westchnęłam.No i powiedzcie mi,że ten frajer ma mózg!
-Wstawaj Parker.Na pewno masz jakieś ubrania które się nadadzą.
-Dlaczego nie mogę iść w tym?
-Parker...nie denerwuj mnie.
-Bo co Morgan?-teraz to on zaczął mówić po moim nazwisku.
-Gówno!-krzyknęłam.-weź prosze cie raz się postaraj i nie zachowuj się jak kretyn.Ja idę się przebrać.Ty też lepiej pomyśl nad ubiorem.

Wyszłam do łazienki i ubrałam sukienke i baletki.Roztrzesałam i rozprostowałam włosy.Zrobiłam troszke mocniejszy make-up niż zwykle który ograniczał się tylko do błyszczyka i maskary.Nałożyłam lekko szary cień do powiek,troche pudru i podkładu,podkręciłam rzęsy zalotką (dziewczyny zrozumieją),nałożyłam na i tak długie już rzęsy dwie maskary-wydłużającą i oddzielającą (tu też raczej dziewczyny zrozumieją).Później nałożyłam różową,matową szminke.Załorzyłam złotą bransoletke i wisiorek w tym samym kolorze.Później weszłam do pokoju.
-No.Możesz wyglądać jak kobieta.-powiedział James.To miał być komplement?-ale i tak jesteś brzydka.-i wrócił stary James.Zignorowałam już jego komentarz.
-I tak masz zamiar iść?-spytałam.Miał szare dresy i biały podkoszulek.-Parker,nie doprowadzaj mnie do szału.
-Co ci znowu we mnie nie pasuje?

Odepchnęłam go i zaczęłam szukać ubrań na jego półce.
-Ej,zostaw moje rzeczy!-krzyknął,ale ja zignorowałam go.
-Ubierz to.-powiedziałam rzucając mu podkoszulek.-i to.-później rzuciłam spodnie i chłopak złapał je w powietrzu.Miał czarny podkoszulek i jeansy które (nie powiem) idealnie na nim leżały.
-Nie.To nie mój gust.-skomentował.-nie pójdę tak.
-To jedyne sensowne ciuchy.Tylko te się nadają.I zrób coś z włosami.
-Co?Takie są lepsze.
Pokiwałam tylko głową i wyszliśmy gdy moja mama nas zawołała.
-Super wyglądacie.-pochwalił nas Dylan.-James,sam dobierałeś ciuchy.
-Oczywiście.-na te słowa dostał odemnie łokciem w żebra.-ała!A co to było?

-Za to,że to ja ci te ciuchy przygotowałam.-warknęłam.
-Więc się pogodziliście?-powiedziała uszczęśliwiona mama.
-W życiu.-prychnęłam.-chciałam żeby na kolacji jakoś wyglądał.
Mama już nic nie powiedziała.Razem z nami,z Dylanem z Timmym i Pitterem ruszyliśmy wieczorem na kolacje.

Wakacje z kretynemKde žijí příběhy. Začni objevovat