22

34.9K 1.2K 158
                                    


JAMES
-Sophie,jaki masz plan?-spytałem zsapany dobiegając do niej i chłopaków którzy tam stali.Oparłem ręce na kolanach i zacząłem głośno oddychać.
-No mów Sophie!-ponaglił ją Logan.
-Okey okey.-nastolatka w pośpiechu wyciągnęła telefon i zaczęła coś szukać,a ja zastanawiałem się jak dziewczyna w czarnej sukience i w butach na koturnie dotarła przed nami?
-Kiedyś ściągnęłyśmy z Kim taką apke dla przyjaciół.-tłumaczyła.-dzięki temu mogę wiedzieć gdzie jest.W którym miejscu.
-Boże,Sophie!Dlaczego na to wcześniej nie wpadłaś?!-jęknął zirytowany Aidi.
-Zapomniałam.W domu sobie przypomniałam.Musimy mieć tylko nadzieje.
-Na co?-spytaliśmy wszyscy.
-Na to,że ma tą apke włączoną.Jeśli nie to niestety nici z tego.Chwila...-zaczęła coś przeszukiwać,aż w końcu podskoczyła i pisnęła.-ma włączoną.To daleko.Pieszo tam nie dojdziemy.
-To może samochodem?-zaproponował Logan pokazując nam kluczyki do swojego auta.-Jedziemy!Szybko!
KIM
Głowa tak strasznie mnie bolała,że nie byłam w stanie wstać.W końcu resztkami sił podniosłam się na łokciach.Telefon!Wyciągnęłam,ale...nie było zasięgu.Kuźwa!Zobaczyłam,że drzwi otwierają się.Nie zdążyłam udawać,że śpie.Schowałam telefon do kieszeni i połorzyłam się gdy drzwi otworzyły się.
-Witaj śpiąca królewno.-usłyszałam znajomy głos więc zmarszczyłam brwi.
-Zack.Co...co to ma znaczyć?-spytałam.
-Nie domyślasz się?-powiedział.Koło niego stała trójka jakiś mężczyzn.Poznaje ich.To ci sami co kiedyś zaatakowali mnie na ulicy,a Zack przed nimi uciekł.Oni się przyjaźnią?JAK!
JAK?!
DO CHOLERY CO SIĘ TU DZIEJE!
-Jak się spało?-spytał podchodząc i dotykając policzka.
-Zostaw mnie.-fuknęłam,na co ten zaśmiał się.
-Oj Kim Kim Kim.Byłaś taka bezronna gdy cię spotkałem.Taka...śliczna i małomówna.
-A ty byłeś fajny.A teraz jesteś skończonym dupkiem!-warknęłam.Zack odwrócił się do mężczyzn,a ci jakby wiedzieli o co chodzi-po prostu wyszli zamykając drzwi.
-Po co mnie ukradłeś?-spytałam gdy ten był niebezpiecznie blisko mnie.-co ja ci zrobiłam?

-Właśnie w tym problem moja kochana perełko,że nic mi nie zrobiłaś.Ale zaraz to się zmeni.-usiadł na mnie okrakiem,a ja zaczęłam krzyczeć.-nikt cie tu nie usłyszy kochanie.-powiedział i cmoknął mnie w usta.Kiedyś bym się cieszyła.Teraz to było coś obrzydliwego.
-Zostaw mnie.-syknęłam gdy oderwał się ode mnie.
-Zostawie jak wykonam swoje zadanie.-mruknął i pochylił się nadepną ssąc skóre na szyji.-lubisz malinki?-spytał.-to zrobimy jeszcze tu.I tu.I tu.
Już po chwili na mojej szyji było pełno malinek.
-Puść!-krzyczałam,ale w tedy znów pocałował mnie w usta.W końcu poczułam jego ręce na swojej tali.Mocniej mnie do siebie przyciągnął,a ja jęknęłam z bólu.Zaczął ściskać moje uda,a ja czułam,że po moich policzku płynie łza.
-Nie bój się.-szepnął i pocałował mnie.-nic nie zaboli.
Jego ręce powędrowały wyżej.Ścisnął moje pośladki,a ja zrobiłam wielkie oczy.
-Podoba ci się?-spytał ściskając je mocniej.
-Puść,to boli.-mówiłam.Jego ręce pięły się w górę.W końcu chwycił za koniuszki mojego podkoszulka i pociągnął do góry.Leżałam przed nim w samym staniku.Uśmiechnął się i oblizał dolne wargi.On również pozbył się koszulki.
-To obrzydliwe!-krzyknęłam odwracając zapłakane oczy.
Ten jednak nic nie powiedział.Poczułam jak odpina mi guzik od spodni,więc zaczęłam się szarpać,ale to nie poskutkowało.
-Nie szarp się to nie zaboli.-mruknął całując mnie po dekoldzie.Ściągnął moje spodnie,on zrobił to samo,więc był w samych bokserkach.
-Zostaw!-krzyczałam gdy jego ręce pięły się w górę.Włorzył ręce pod mój biustonosz,a ja poczułam się upokorzona.Tak strasznie upokorzona gdy poczułam jego łapska na moich piersiach.Mruknął cicho i zaczłą ruszać biodrami w przód i w tył,a ja płakałam.Jego ręce zniżyły się i tym razem włorzył ręce do moich majtek.Krzyknęłam cicho gdy kolejne łzy spływały po moich policzkach.
-Masz cudowne ciało.-mówił wciąż trzymając ręce w moich majtkach.
-Zostaw!To ochydne.-mówiłam cicho.
-Dla mnie nie.-wzruszył ramionami.-jeszcze to ci się spodobał.-ściągnął delikatnie majtki i pocałował mnie tam,a ja znowu zaczęłam płakać.To ochydne!Boże,on mnie gwałci!Czułam się taka upokorzona.
-Nie bój się skarbie.-sapnął.Dlaczego cały czas tam trzymał ręce i mnie tam głaskał!?To obrzydliwe.-do piero się rozkręcam.Niedługo pozbędziemy się bielizny.
Boże!Nie!Tylko nie to.Już po mnie.
-Spokojnie.Mam gumki.-mruknął gdy chwycił mnie za moje gołe pośladki,na co jęknęłam z bólu.-masz cudowne ciało.-wysapał mi do ust.Jedną ręke wciąż tam trzymał,drugą wsadził pod biustonosz.Czułam się taka upokorzona.-moi znajomi też nie mogą się doczekać.Ale dziś zabawiasz się ze mną.-podwinął skrawek biustonosza i przygryzł lekko moje piersi,a ja krzyknęłam z bólu.CO?!Że...jego koledzy też będą to ze mną robić.Zaczęłam jeszcze bardziej płakać.
JAMES
-W lewo.Nie w prawo.Nie w lewo!-krzyczała Sophie.Idealnie nawigowała.
-To gdzie w końcu!-wrzasnął Logan jadąc po zatłoczonej ulicy.
-No czasem mylą mi się kierunki.-powiedziała.-tam!-wskazała gdzieś palcem i Logan z piskiem opon skręcił.
-Sophie,nawiguj dokładniej.-powiedziałam.-ile jeszcze?
-Tu pokazuje,że...dziesięć minut.
-Za długo.-Logan wcisnął gaz i ruszył tak szybko,ze aż przyparłem mocno do fotela.Nigdy nie widziałam Logana w takim stanie.
Pogwałcił chyba wszystkie zasady na drodze.Ale to nie ważne.Dla mnie lizy się tylko Kim.Gdy jej coś zrobią...nie ręcze za siebie.
-To tu!-krzyknęła Sophie i Logan zatrzymał samochód z piskiem opon.Gdyby nie pasy które nas chroniły...pewnie mielibyśmy coś złamane.
-Jesteś pewna,że to tu?-spytał Aidi wychodząc z samochodu.Staliśmy przed dość dużym,starym budynkiem który wyglądał jak zamek ze średniowiecza.
Wyrwałem jej telefon z ręki,a ta zmierzyła mnie wzrokiem.
-To tu.-zgodziłem się.-ta apka tak pokazuje.-po czym oddałem jej telefon.-chodźmy.

Wszyscy po woli weszliśmy do środka.Tam też było jak w średniowieczu.Długi korytarz,wiele drzwi,rzeźby,obrazy.
-To...gdzie mamy szukać?-spytałem.-tu jest w cholere drzwi.
-Ta apka nadal mnie prowadzi.-odezwała się Sophie.Spojrzała na telefon i ruszyła po schodach na górę.Sophie,mam nadzieje,że dobrze nas prowadzisz.Muszę ją odnaleźć.Zrobie wszystko,żeby ją odnaleźć.WSZYSTKO.
-Tutaj.-wyszeptała patrząc się na jedne z drzwi.
Chwyciłem za klamke usiłując je otworzyć.Na marne.
-Stary.Jesteśmy facetami.-odparł Harry.-załatwmy to jak faceci.Na trzy.Raz...dwa..-wszyscy przygotowaliśmy się,a Sophie odeszła na bezpieczną odległość!-TRZY!
Po tych słowach z impedem uderzyliśmy drzwi które dały za wygraną i wyleciały.Sophie przybiegła do nas i spojrzała na łóżko.Kim leżała tam patrząc na mnie załzawionymi oczami w samej bieliśnie.Ten pieprzony kutas trzymał ręke w jej intymnych miejscach.Był tak samo zdezorientowany jak Kim.
-Ty sukinsynu!-ryknąłem.Nie wytrzymałem już.Podbiegłem do niej i nim ten zdążył zareagować chwyciłem go za jego barki i popchnąłem tak mocno,że ten upadł uderzając o ściane.-jak mogłeś...-warknąłem uderzając go pięścią w nos z którego polała się krew.
-Stary,uspokój się.-wyjąkał Zack.-dogadamy się.Możesz wciąźć góre,a ja dół.-nie wierzyłem w to.Ponownie go uderzyłem,a ten jęknął z bólu.
-Jeśli jeszcze raz tak powiesz to połame ci wszystkie palce!-krzyknąłem.
Oglądnąłem się za siebie.Kim siedziała na łóżku już ubrana,ale była cała zapłakana.Obok niej siedziała Sophie i pocieszała ją przytulając do siebie.
-Stary,uważaj!-usłyszałem głos chłopaków.Zack rzucił się na mnie,a ja nie zdążyłem zareagować.Upadłem na podłogę.
-Teraz role się odwróciły.-powiedział cały zakrwawiony Zack.Trzymał zaciśniętą dłonie w pięść i zamachnął się,aby mnie uderzyć.Zamknąłem oczy,ale w tedy usłyszałem jego krzyk.Chłopcy w ostatniej chwili odciągnęli go ode mnie i zaczęli bić.W tedy do pokoju wbiegła jeszcze trójka facetów.No pięknie...

Wakacje z kretynemWhere stories live. Discover now