-Jestem cała mokra.-zaśmiałam się wchodząc do pokoju w hotelu.
-Nic dziwnego.Znowu pada.
-Ehh...-westchnęłam patrząc na siebie.Ubranie kleiło się do mojegi ciała,z włosów kapała woda.
-Masz.-powiedział James i gdy odwróciłam się rzucił w moją strone koszulke.-ubierz ją.
-Mam piżame.-powiedziałam,ale zaraz sobie coś przypomniałam.-a no tak.Wyprałam ją,powiesiłam na polu i...nie zdjęłam.I deszcz znowu ją zmoczył.-zaśmiałam się i wyszłam z pokoju.Poszłam do łazienki i wzięłam ciepły prysznic,aby się rozgrzać.Od razu lepiej się poczułam.Załorzyłam koszulke James'a.Była zwykła,szara i oczywiście na mnie za duża.Załorzyłam też jakieś krótkie spodenki i wyszłam z łazienki.James leżał już przebrany w łóżku.
-Dzisiaj też śpisz ze mną?-zapytał uśmiechając się.
-Chciałbyś.-zaśmiałam się kładąc się do łóżka.-do branoc Parker.-Do branoc mała.
Nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam.Podejrzewam,że było koło północy.
***
Spaceruje sobie po plaży mocząc stopy w ciepłym morzu i słuchając mew oraz ludzi.W pewnej chwili jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zostałam sama.Cisza.To wszystko.Nie było nic poza mną,piaskiem i wodą.Gdy ponownie spojrzałam na morze zamieniła się ona w krew.Odskoczyłam jak sparaliżowana.Moje wody były całe we krwi.Zaczęłam krzyczeć i chciałam uciec,ale nie mogłam.Czemu?Nie mam pojęcia.
-Witaj kochaniutka.-usłyszałam za sobą straszny głos.Zack.Nim się odwróciłam dostałam czymś w głowie bardzo mocno.
***Usiadłam na łóżku i zaczęłam głośno oddychać.Byłam cała spocona,włosy kleiły mi się do czoła.
-Kim,co jest?-zapytał James który chyba usłyszał moje zerwanie się z łóżka.Podciągnęłam nogi bliżej siebie i połorzyłąm na nich głowę.Poczułam jak łóżko ugina się pode mną,chwile później zobaczyłam koło siebie Jamesa.Objął mnie i przyciągnął do siebie,a ja oparłam głowę o jego ramie.Poczułam jak po policzku spływa łza.
-Miałaś sen?-spytał mocniej mnie do siebie przytulając.Ja tylko kiwnęłam twierdząco głową.-mam spać z tobą.
-Nie...nie trzeba.-wyjąkałam.-już jest lepiej,dzięki.
-Na pewno?-spytał,a ja pokiwałam głową.Odsunęłam się od niego i ponownie się połorzyłam.-jakby coś się stało to mów.
-Okey.-po tych słowach zasnęłam.
Obudziłam się kolejnego dnia już w lepszym stanie.Usiadłam na łóżku i przetarłam wciąż zaspane oczy.
-Jak się czujesz?-spytał James który przyszedł do pokoju.Był bez koszulki,w samych bokserkach,a na ramie przerzucił ręcznik,więc pewnie wracał z pod prysznica.
-Już lepiej.Rodzice śpią.
-Co ty?-zaśmiał się szukając czegoś w szafie.-wiesz która godzina?Dochodzi jedenasta.Już są po śniadaniu i poszli gdzieś z chłopcami.Kazali mi tobie przekazać.
-A ty?
-Ja czekałem na ciebie.Tylko się wykąpałem.-powiedział zakłądając na siebie błękitną koszulke z jakimś obrazkiem i krótkie spodenki.Wzięłam z szafy jakieś ciuchy i poszłam do łazienki.Pogoda dzisiaj dopisywała więc ubrałam zielone,krótkie spodenki i podkoszulek w tym samym kolorze.
-Idziemy na śniadanie?-zapytał otwierając drzwi,więc wyszłam pierwsza.
-Teraz nagle jesteś gentelmenem?-zapytałam ze śmiechem gdy przepuścił mnie w drzwiach.
-Ciesz się póki możesz.-powiedział i ruszył za mną wcześniej zamykając drzwi.
Zdecydowałam się na naleśniki z bitą śmietaną,polane czekoladą.
-Widze,że już nie sałatki.-powiedział biorąc to samo.-i dobrze.Dużo bardziej wole jak nie jesz tych zielenin jak królik tylko coś słodkiego.
-Tu naleśniki są pyszne,więc...nie mogę się powstrzymać.-powiedziałam siadając z jedzeniem do stołu.
-I to rozumiem.
-Jakie mamy dzisiaj plany?-spytałam krojąc naleśniki.-rodzice gdzieś poszli,a my?Będziemy siedzieć w domu?
-Wiadomo,że nie.-zaśmiał się.-rodzice mówili,że popołudniu wychodzimy gdzieś wszyscy razem,bo teraz coraz częściej wychodzimy bez nich.
-No ale co będziemy robić teraz?
***James wpadł na pomysł,że pójść sobie na plażę.Tak po prostu.Oryginalnie.Tradycyjnie.A ponieważ kochałam wodę i piach to bez namysłu się zgodziłam.Nadal nie mogłam zapomnieć o wczorajszym pocałunku.To coś znaczyło?Może nie?A co teraz myśli James?Tyle pytań krążyło w mojej głowie.Idąc poczułam,że ktoś trzyma mnie za ręke.Myślałam,że to James,ale on trzyma ręce w kieszeni.I nagle ktoś mnie odwrócił,a ja pisnęłam ze strachu.z
-Zack do cholery,co ty tu robisz?-spytałam.Czułam jak James stojący koło mnie denerwuje się.
-Przyszedłem sprawdzić czy nadal jesteś w jednym kawałku.-zaśmiał się szyderczo.Koło niego stała jakaś laska którą trzymał za ręke.Tony tapety,długie,czarne włosy,krótkie spodnki i koszulka z dekoltem.
-A czemu ma być inaczej?-spytałam.-idź z tąd lepiej.Nie chce mieć z tobą nic wspólnego kretynie.
-Jeszcze zmienisz zdanie.-powiedział podchodząc do mnie.Jednak James stanął bliżej mnie i odepchnął go.Zack zrobił kilka kroków do tyłu wciąż się śmiejąc.-widze,że chłopak cie broni.-powiedział kirując wzrok na James'ie.-a ty co?Nadal będziesz bronił tej suki?
-Dość tego!-krzyknął James i rzucił się na niego.Kiedyś gdy nazwałby mnie ktoś suką zgodziłby się i zaczął by się śmiać,a teraz mnie broni.
-James,nie.-chwyciłam go za ręke i odciągnęłam,co było dziwne,bo posłuchał mnie i póścił jego koszule.
-Taki jesteś frajer,że słuchasz się dziewczyny?-spytał z uśmiechem.Spojrzałam na mine James'a który kipiał złością.Zacisnął ręke w pięści i miał ochote się na niego rzucić,ale cały czas go trzymałam.
-Idź już z tąd Zack.-warknęłam.
-Bo co?-Powiedziała coś.-warknął James.-idź z tąd,bo za siebie nie ręczysz.
-I tak mnie nie uderzysz.-zaśmiał się Zack,a ja wiedziałam,że James może mi się w każdej chwili wyrwać i obić mu tą jego "piękną" morde.
-Możesz zamknąć jape i z tąd iść.-odezwałam się,a Zack spiorunował ją wzrokiem.
-Powiedz tak jeszcze raz,a nie dożyjesz jutra.
-Spróbują ją dotknąć,a połame ci wszystkie palce po kolei.-syknął James.Byłam pod wrażeniem.James staje w mojej obronie,po raz kolejny.Kiedyś tylko by się śmiał i dopowiadał wyzwiska.Teraz był na maksa wkurzony.
-Chodźmy już skarbie.-odezwąła się szatynka trzymając za ręke Zacka.Przechodząc obok mnie nastolatka wyszeptała:
-Narazie spaślaku.
A ja otworzyłam ze zdumienia usta.Nie.To nie może być prawda.Tylko jedna osoba tak do mnie mówiła.
Jak.To.Możliwe???
-Emily?-zdążyłam spytać.
~13 lat temu~
Siedziałam sobie w przedszkolu bawiąc się swoimi lalkami.Bawiłam się sama,bo rzadne dzieci nie chciały się do mnie przyłączyć,a Sally która jako jedyna mnie lubiła była w tym dniu chora.Wszyscy biegali i bawili się wspólnie.Ja siedziałam w kącie bawiąc się sama w ciszy.
Nagle zauważyłam,że do przedszkola wchodzi dziewczynka w długich,czarnych jak smoła włosach które były zaplecione w dwa,ładne warkocze.Chciałabym mieć takie piękne,długie włosy.Była bardzo ładna jak na 4 lata.Ubrana była w błękitną koszule i czarną,skórzaną spódniczke.Na nogach miała panterkowe baletki.Za nią szły koleżanki-jedna miała długie blond włosy i czerwoną sukienke.Druga była również blondynką z kręconymi włosami.Miałą białą sukienke z kwiatkami,a trzecia była mulatką z krótkimi,brązowymi włosami ubrana w krótkie spodenki i białą koszule.Jak na cztery lata były bardzo modnie ubrane.Zawsze im zazdrościłam.Wszystkie dziewczynki od razu zleciały się,żeby oglądnąć nowe paznokcie Emily.Jej mama która która jest makijażystką zrobiłą jej paznokcie hybrydowe.4 lata i już hybrydy.Wszyscy od razu rzucili zabawki i zaczęli podziwiać jej piękne,czerwone,błyszczące paznnokcie.Nie wiedziałam jak jej mama zrobiła jej hybrydy na tak malutkich paznokciach.Emily dumnie kroczyła pokazując nawet nauczycielce swoje paznokcie.Nie bawiła się,bo bała się,że je sobie zepsuje.Przechodząc obok mnie powiedziała jedno słowo które utkwiło mi w pamięci:
-A ty jesteś za biedna,żeby mieć takie paznokcie...spaślaku.
***Szatynka stanęła w miejscu i odwróciła się w moją strone.Też była zdziwiona,ale chyba mnie poznała,bo kto normalny nazywa szczupłą osobe spaślakiem.
-Jak...mnie poznałas?-odezwałam się w końcu.
-Takiej osoby się nie da zapomnieć.-prychnęła.Wiem,że nadal uważała,że jestem gruba,a to nieprawda.Ona wygląda jak patyk,anorektyczka.
-Daruj sobie.-warknął James.-ona przynajmniej nie wygląda jak anorektyk.
-Ej,odwal się od niej.-odezzwał się Zack podchodząc do James'a,ale ten nie wystraszył się.
-Chodźmy już.-chwyciłam James'a za ręke i odciągnęłam.Nastolatek ostatni raz spojrzał na Zacka,a potem posłusznie ruszył za mną.
CZYTASZ
Wakacje z kretynem
Teen FictionOna nienawidzi jego.On nienawidzi jej.Razem muszą spędzić dwa tygodnie razem-podczas wspólnych wakacji.Czy im się to uda?