42

24.9K 999 146
                                    

Gdy ten ktoś mnie puścił siedziałam skulona strasznie płacząc.Bałam się odwrócić.Bałam się,że trzyma pistolet przy mojej głowie,albo nóż.

Ale ciekawość wygrała.Bardzo po woli wciąż płacząc odwróciłam się.To co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwanie.

O.MÓJ.BOŻE.
To...to nie może być prawda.

A może to sen?
Jak...jakim cudem?
Przez chwile siedziałam w ciszy.W końcu wyszeptałam:
-James?-za mną stał on.Cały i zdrowy.Uśmiechał się klęcząc tuż za mną.-o mój boże.-wyszeptałam rzucając mu się na szyje.Czułam,że James prawie by upadł,ale tylko się zachwiał,a potem mocno mnie objął.Nie chciałam go wypuszczać.Wtuliłam się w niego czując znajomy zapach perfum.I zaczęłam coraz głośniej płakać.
-Tak się boję....-wyjąkałam przytulona do niego.
-Czego?-wyszeptał tuż przy moich włosach.
-D...Dereka.
-Chwila?CO!?-wrzasnął.-Dereka?-spytał,a ja pokiwałam głową.
-Znasz go?-spytałam patrząc mu w oczy.James kiwnął głową.
-Później ci wszystko opowiem.-odparł i znów się do mnie przytulił.-tęskniłem.
-Ja też.-wychlipiałam trzymając głowe w zagłębieniu jego szyji.-bardzo.To były okropne cztery miesiące.
-Nigdy już tam nie wyjadę.Nie bez ciebie.-powiedział masując mnie po plecach.-okey Kim?Nic ci nie zrobili?

Spojrzał mi w oczy,a ja pokręciłam przecząco głową.
-Zabije cweli.-syknął.
-James,kto to jest?-spytał po woli wstając,podobnie jak on.
-Derek to...to mój dawny kumpel.Znamy się.Ale urwałem z nim kontakt pare lat temu.Podejrzewam,że przyjazd do tej szkoły,znajomość z tobą i te wszystkie inne rzeczy nie była przypadkowa.On mnie po prostu nienawidził.Bo go zostawiłem i...kiedyś odbiłem mu laske.
-I dlatego mści się na mnie?-spytałam czując jak chwyta mnie za ręke.Tak mi tego brakowało.
-Tak.-powiedział smutno.-podejrzewam,że o to mu chodziło.-spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.-nic się nie zmieniłaś.
-To dobrze czy źle?-spytałam zapłakana.
-Oczywiście,że dobrze.-chwycił mnie i przyciągnął do siebie,a potem wbił się w moje usta.Od razu oddałam pocałunek.
Tak mi tego brakowało.Zarzuciłam mu ręce na szyje i oparłam o starą ściane.

James wrócił.

Stoi tu.
Uratował mnie.
Całuje mnie.
Tak za nim tęskniłam.
-Dlaczego zakryłeś mi usta gdy mnie chciałeś uratować?-wyszeptałam pomiędzy pocałunkami.
-Ponieważ gdybym tak nagle przyszedł pewnie intuicyjnie byś krzyknęła i w tedy mielibyśmy przypał.
-Racja.-odpowiedziałam z uśmiechem gdy znowu mnie pocałował.Pociągnął zębami za dolną warge przez co się uśmiechnęłam.
-Są nasze gołąbeczki.-usłyszałam głos Dereka i oboje od siebie odskoczyliśmy.Stał  garażu z dwoma innymi typami.
-Zostaw ją.-fuknął zasłaniając mnie ręką.
-Ojej,twój chłoptaś chce cie bronić?-zaśmiał się ironicznie.
-Powiedziałem odwal cię!-krzyknął,ale Derek wciąż stał niewzruszony.Stałam za Jamesem wciąż zapłakana.
-Co?Boisz się głupia suko?-zaśmiał się Derek.
-Jeszcze raz coś takiego powiesz,a przysięgam,że połame ci wszystkie kończyny.-warknął James.Nie znałam go od tej strony.
-A co mi zrobisz?Mam broń.-powiedział pokazując nóż.
-Też mam.-odparł dumnie James.Chwila?Co?Gdy wyciągnął coś z kieszeni zamarłam.Nie wiedziałam co zrobić.James miał w rękach...pistolet.Mina Dereka bezcenna.Przestał się śmiać i cofnął się pare kroków.
-Co?Już nie jesteś taki cwany,co?-powiedział James.-tknij ja,a przysięgam,że zastrzele cie.I nie tylko ciebie.Tych twoich prywatnych ochroniarzy też.
Derek spojrzał na dwójke mężczyzn,potem na mnie.
-To jeszcze nie koniec.-fuknął w moją strone i wyszedł z pozostałą trójką.James chwycił mnie za ręke i wyciągnął z garażu.
-James.-odezwałam się po długiej chwili ciszy.-to...pistolet?

-Pożyczony od ojca.
-Skąd wiedziałeś...
-Byłem w domu.Przechodziłaś obok mojego domu,a za tobą szedł Derek.Od razu wiedziałem co muszę zrobić.Chwyciłem pistolet i zacząłem za tobą iść,ale mnie nie widziałaś.
-Dziękuje.-tylko tyle mogłam powiedzieć.Przytulił mnie,a ja znów zaczęłam płakać,mimo,że czułam się bezpiecznie.
JAMES
Nie daruje tym frajerom.Gdyby skrzywdzili moją dziewczyne mieliby doczynienia ze mną.Nie darowałbym im.Bez litości.Bez cenzury.Połamałbym im wszystkie kończyny,podpaliłbym ich,a na koniec sprzedął kulke w łeb.Gdy widziałem jak się trzęsie nie wytrzymałem.Miałem ochote rzucić się na nich.Widząc jej zapłakane,czerwone i mokre oczy myślałem,że pozabijam tego całego Dereka!
Gdy się we mnie wtuliła wiedziałem,że jest już bezpiecznie.I że muszę ją chronić.
Dobrze,że przyjechałem dzień wcześniej.Nie wiem co by się stało gdybym tego nie zrobił.Derek nie zna litości.Prędzej czy później pojawi się tu.Cel będzie miał tylko jeden:skrzywdzić mnie i Kim.A ja nie dam mu tej satysfakcji.
-Chodź,musisz odpocząć.-powiedziałem cicho wciąż ją do siebie tuląc.
-Odprowadzisz mnie do domu?
-Do twojego?-spytałem z uśmiechem i pokręciłem przecząco głową.-idziesz do mojego.
-A twój tata...zgodzi się?-spytała wciąż płacząc.Nie mogłem patrzeć na jej czerwone oczy.Nadal się cała trzęsła.
-Mojego taty póki co nie ma.Wraca do piero jutro z Pitterem.Chodź.
Objąłem ją i po woli ruszyliśmy w strone domu.Było zimno,a ona miała na sobie tylko bluzke i cienką kurtke.
Weszliśmy do domu i od razu poszliśmy do mojego pokoju.Kim usiadła na moim łóżku drżąc więc okryłem ją kocem,a potem zrobiłem jej herbete.
-Dziękuje.-wyjąkała przejmując ode mnie kubek z ciepłym napojem.

KIM
Czułam się już dużo lepiej pod kocem pijąc herbate.James siedział obok mnie obserwują mnie,jakby coś mi się miało zaraz stać.
Odłorzyłam kubek po herbacie i oparłam się o ściane,ale nie na długo.James przyciągnął mnie do siebie i przytulił.
-Dziękuje,że tam w tedy byłeś.-szepnęłam.-gdyby nie ty...
-Nie myśl teraz o tym.-powiedział całując mnie w czoło.To był piękny gest.Mały,a cieszy.-Kim,możesz mi coś obiecać?

-Co?-spytałam podnosząc na niego zaciekawione spojrzenie.
-Gdy będziesz widzieć Dereka,albo....zobaczysz coś niepokojącego daj mi znać.Prosze.
-Nawet o północy?
-Nawet.
-Nie chce ci przeszkadzać James.-powiedziałam wtulając się w niego.
-Kim,przestań pieprzyć.Dzwoń,pisz gdy będzie się coś działo.Jasne?

Kiwnęłam twierdząco głową i przytuliłam się do niego.Siedzieliśmy chwile w ciszy patrząc się w gołą ściane.Do piero po chwili poczułam,że moje powieki robią się cięższe.I zasnęłam.
***

James wrócił!Czyli znowu po staremu?

Wakacje z kretynemWhere stories live. Discover now