19

38.9K 1.4K 193
                                    


Obudziłam się następnego dnia z cholernym bólem głowy.Leżałam na czymś miękkim i wygodnym.Otworzyłam swoje zaspane oczy i zobaczyłam,że jestem w hotelu.Mruknęłam coś i szybko zakryłam się kołdrą,gdy zobaczyłam,że do pokoju wlatują letnie promienie słońca.Oj,wczoraj dużo wypiłam.Ostatnie co pamiętam to jakieś gadanie z chłopakami,ale i to nie pamiętam do końca.Nie wiem kto mnie przywiózł,jak się tu znalazłam.
Odkryłam się na chwile i zobaczyłam,że w swoim łóżku śpi James.Miał nieogarnięte włosy i leżał na całym łóżku.Jedna poduszka leżała gdzieś na ziemi,kołdra zakrywała mu tylko jego stope.Mruknął coś i poprawił się wciąż śpiąc.Spojrzałam na telefon.13?Wow.Nieźle.Wstałam,chociaż każdy ruch powodował mnie o wymioty i ból głowy.Napiłam się troche wody i ponownie połorzyłam to łóżka.

Kac w wakacje.Zajebiście.Polecam.Jęknęłam i ponownie zamknęłam oczy.Bodźce które do mnie docierały były strasznie.Światło i dźwięk działały z podwójną mocą.W końcu zturlałam się z łózka spadając na podłoge.Kiedyś zaczęłabym przeklinać.Teraz tylko jęknęłam,przykryłam się kołdrą i leżałam na ziemi.Zaraz potem usłyszałam huk.Mruknęłam i spojrzałam obok siebie.James też spadł z łóżka i teraz leżeliśmy razem.
-Łeb mi męga.-jęczał.
-Mi też.-wybełkotałam.
Odwrócił się w moją strone i przytulił się do mnie,ale w tedy było mi wszystko jedno.Chciało mi się spać.I pić.I jeść.
-Póść.Idę jeść...-burknęłam,ale on mruknął i nawet się nie poruszył.Tak wygląda kac moi drodzy.Usłyszałam,że drzwi otwierają się,ale nie usiłowałam sprawdzić kto to.
-Gdzie jesteście?-usłyszałam głos mamy.Nie widziała nas bo leżeliśmy na ziemi,pomiędzy dwoma łóżkami.Podnieśliśmy ręce w tym samym czasie,a później je opóściliśmy.
-Widze,że impreza się udała.-powiedziała,ale odpowiedzieliśmy tylko "mhm".-wstawajcie.Już południe.
-Zaraz.-wybełkotałam gdy drzwi zamknęły się.-James,złaź ze mnie.Muszę iść się ogarnąć.
-Mhm.-mruknął,ale nadal spał przytulony do mnie.
-James,złaź.-syknęłam,ale nie ruszało go to.W końcu sama go zepchnęłam i wstałam,ale od razu usiadłam na łóżku czując zawroty głowy.
-Gdzie idziesz?-zapytał ledwo słyszalnym tonem.
-Ogarnąć się.
-Pośpij jeszcze.-jęknął.
-James,już południe.Wstawaj.-kopnęłam go lekko i wstałam do szafy.Wzięłąm białą,lekką sukienke i poszłam do łazienki.Boże!Jak ja wyglądam?!Roztrzepane włosy,rozmazany makijaż,pomięta sukienka.Od razu wykąpałam się,zmyłam makijaż i roztrzesałam włosy.Ubrałam się i zrobiłam mocniejszy makijaż,aby ludzie nie widzieli moich worów pod oczami i mojej bladej cery po imprezie.Gdy wróciłam James spał jeszcze na podłodze.Wzięłam telefon i napisałam wiadomość.
Do-Sophie.
Jak tam?Kac męczy?

Od-Sophie
Daj spokój.Głowa mi zaraz wyuchnie.To jest okropne.Ej,co się w ogóle wczoraj działo po tym jak nas uratowali?

Do-Sophie
Nie wiem.Gadaliśmy o czymś,a później nie mam pojęcia.

Od-Sophie
Mi też.Całkowicie urwał mi się film.Ja byłam chyba na prawdę pijana.Boże,masakra.

Do-Sophie.
Po czym tak twierdzisz?Rozmazany makijaż?To normalka.

Od-Sophie
Nie o to chodzi idiotko.Byłam tak wstawiona,że obudziłam się w swoim pokoju,w samej bieliźnie.

Do-Sophie.
I?

Od-Sophie
Nic nie czaisz?PRZESPAŁAM SIĘ Z LOGANEM.

Gdy to przeczytałam upóściłam telefon który spadł na głowe Jamesowi.
-Ała.-warknął pocierając obolałe miejsce i otwierając oczy.-za co to było?
Podniosłam telefon z ziemi i od razu wystukałam do niej wiadomość:
Boże!Kobieto!Masz siedemnaście lat i już z kimś spałaś.

Od-Sophie
A myślisz,że to pierwszy raz?Kim,nie bądź głupia. ^^ Po prostu się zdenerwowałam.
-Boże.-wyjąkałam.

-Co jest?-spytał siadając obok mojego łóżka.Pokazałam mu wiadomość,a ten uśmiechnął się i podrapał po karku.
-No no no.Logan to chyba w niebie jest.
-Przeleciał moją przyjaciółke po pijaku!-krzyknęłam.
-On też był wstawiony.Oboje byli.Więc...co im szkodziło?Dobrze,że obudziła się obok niego,a nie obok jakiegoś innego typa.W tedy byłby powód do paniki.
-Ale ty jesteś głupi.-skarciłam go.
-Wyluzuj.Logan to już robił.
-Właśnie Sophie też.
-To w czym problem?-zapytał,a ja rzuciłam w niego koszulką,bo siedział przy mnie w samych bokserkach.
-Idź się ubrać.
Poszedł chwiejnym krokiem do łazienki,a ja wzięłam tabletki na ból głowy.Może to coś da.Później połorzyłam się do łóżka.Wiedziałam,że rodziców z chłopakami nie ma.Jestem tylko ja i James który siedział w łazience.Przeglądałam Facebooka gdy James wszedł do pokoju.Wziął rozbieg i skoczył prosto do mojego łóżka przygniatając mnie.
-James,fajo!-krzyknęłam gdy ten rechotał.Zaczęłam bić go po plecach.-złaź,ciężki jesteś.Co?Wciąż pijany,że tak się zachowujesz?
-Zawsze tak się zachowuje.-uśmiechnął się i połorzył koło mnie.-boże,moja głowa.
-Nie tylko twoja.-burknęłam robiąc coś na telefonie.-kto mnie w ogóle przywiózł?
-Nie wiem.Nie pamiętam.Urwał mi się film gdy wsiadaliśmy do jakiegoś obcego samochodu.
Zmierzyłam go piorunującym wzrokiem.
-Pozwoliłeś,żeby jakiś facet nas tu zawoził?-syknęłam,na co ten tylko się uśmiechnął.-nie wierze.Jesteś nieodpowiedzialny.
-Wyluzuj.Może to taxówka.Nie wiem.Wszystkim urwał się film.I pojechali czym kolwiek.
-A jakby był to złodziej albo gwałciciel?-spytałam.
-Uratowałbym cie.
-Już to widze.-fuknęłąm mierząc go wzrokiem.Przybliżył się do mnie i szybko pocałował.
-Uratowałbym cie.-powtórzył,na co wywróciłam oczami.
-Chodźmy coś zjeść bohaterze.-parsknęłam.
Wyszliśmy z pokoju i poszliśmy do jadalni.James wziął sobie omleta,a ja mleko z czekoladowymi płatkami.Jadłam wolno,bo każdy kęs sprawiał mi ból.James też nie wyglądał najlepiej.Roztrzepane włosy,wory pod oczami.
Później poszliśmy do pokoju.Rzuciłam się na łóżko i jęknęłam.Moja głowa!Ostatni raz piłam aż tyle!
-James,gdzie jesteś?-mruknęłam nie słysząc jak siada na swoim łóżku.
-Tu.-usłyszałam cicho i podniosłam wzrok.Biedak nie doszedł do łóżka więc leżał na ziemi.Zaśmiałam się głośno.
-James,połórz się na łóżku.
-Nie chce.-mruknął.Wyglądał jak rozjechana ośmiornica.Wywróciłam oczami i zaczęłam czytać jakąś książke.Pomyślałam,że może świeże powietrze dobrze mi zrobi.
-Gdzie idziesz?-mruknął James nadal leżąc na podłodze.Chwycił mnie za noge gdy chciałam wyjść z pokoju.
-Przejść się.-odpowiedziałam.-może łeb przestanie mnie boleć.
-Ide z tobą.-odparł podnosząc się z ziemi.
-W takim stanie?

James poczochrał sobie włosy i spojrzał na mnie.
-Już lepiej.
Faceci.Oni mają fajnie.Gdy chcą gdzieś wyjść-dosłownie przeczesują ręką włosy i już wyglądają bosko.A kobiety?Wybieranie ciuchu,fryzura i nieszczęsny makijaż który nie trwa krótko.
Ubraliśmy buty i wyszliśmy z hotelu.Była piękna pogoda,więc musiałam z niej skorzystać.James szedł obok mnie,a właściwie do człapał.Mimo,że wyglądał strasznie i tak wszystkie laski śliniły się na jego widok.
-Idziemy na piwo?-zapytał.
-Oszalałeś?Do piero co piłeś,wyglądasz jak zombie,boli cie głowa,a ty chcesz iść na piwo?

-Na jedno.-powiedział z uśmiechem.
-Zapomnij.Chodź.
-Gdzie?

-Nie wiem.Przejść się.
James warknął,ale posłusznie za mną poszedł.Miałam racje.Na świeżym powietrzu od razu poczułam się lepiej.Głowa wciąż mnie bolała,ale już mniej.Eh,ostatni raz daje się naciągnąć na coś takiego.Raz się bawisz,a kilka godzin później-konasz z bólu.Nie polecam.Na prawdę.

Wakacje z kretynemWhere stories live. Discover now