8

45K 1.5K 448
                                    


Obudziłam się wcześniej niż zwykle.Spojrzałam na zegarek.Siódma.Do piero?Zobaczyłam też nieprzeczytanego SMS-a.
Od-Zack
Ej,sorry,że tak to wczoraj wyszło.Wiesz...nie chciałem oberwać.Umówimy się?
Wywróciłam tylko oczami i odłorzyłam telefon.Nie chciałam pisać z takim dupkiem!Spojrzałam na Jamesa.Spał jak małe dziecko.Rozwalony na całym łóżku pewnie o czymś śnił,bo mruczał coś pod nosem.
-No to czas się odegrać.-powiedziałam sama do siebie wstając z łóżka.Noga wciąż mnie bolała,ale już nie tak bardzo.Co by tu mu zrobić...wiem!Na palcach ruszyłam w stronę jego łóżka.
-Jak małe dziecko.-wyszeptałam cicho chichocząc.Chwyciłam za prześcieradło.Wiedziałam,że może mi się nie udać.Waży więcej,jest cięższy,ale chce spróbować.Jednak w ostatniej chwili się rozmyśliłam.Muszę inaczej go zrzucić z łóżka.Klęknęłam koło niego na łóżku i zaczęłam go spychać.Miał mocny sen.Za mocny.Ale dla mnie to dobrze.W końcu popchnęłam go tak mocno,że usłyszałam tylko upadek.James od razu krzyknął i usiadł przerażony na podłodze.
-Ała!Cp...co to było?-jąkał się.Nic dziwego...do piero co wstał.
-Pobudka Parker.-powiedziałam z uśmiechem.
-Tak smacznie mi się spało!-warknął,ale z uśmiechem.-i śniłem.
-Tak.O czym?

-Interesuje cie to?
-Nie bardzo.
-To nie pytaj.I...ała.
-Boli tyłek?-spytałam chichocząc.Przypomniałam sobie kiedyś jak zadał mi to samo pytanie.
-A żebyś wiedziała!-po tych słowach wubuchłam niekontrolowanym śmiechem zapominając o tym,że rodzice śpią za ścianą.
-Przestań się śmiać.-mówił James,ale po chwili dołączył do mnie.-wiesz,że teraz boli mnie tyłek?
-Mnie też bolał jak spadłam...przez ciebie!
-Oj tam...to było dawno.
-Idź ty idioto.-warknęłam z uśmiechem i rzuciłam w jego stronę poduszke.On jednak złapał ją w powietrzu i nim zdążyłam zareagować sam we mnie rzucił z taką siłą,że pisnęłam i również spadłam z łóżka.Tym razem oboje wybuchliśmy śmiechem.Nigdy nie śmiałam się tak głośno.I nie mogłam przestać.To było dziwne...kilka dni temu chciałam o zabić,a teraz razem się śmiejemy i żartujemy.Ale i tak go nie lubie...a może...nie Kim!Nie mów tak!Nienawidzisz tego frajera.
Nasze śmiechy zbudziły rodziców którzy wbiegli do pokoju.Leżeliśmy obok siebie na podłodze śmiejąc się w niebogłosy.
-Co tu się...-zaczął Dylan.Od razu usiedliśmy na łóżku (jednym łóżku) i próbowaliśmy przestać się śmiać.
-Nic.-powiedzieliśmy razem,ale zaczęliśmy cicho chichotać.
-Co wam się dzisiaj dzieje?-spytała mama.-nienawidzicie się,potem razem się lubicie...
Przestałam się śmieć,ale James nie.Wybuchnął kolejnym niekontrolowanym śmiechem.
-Zamknij się!-syknęłam,ale tym razem powiedziałam to żartobliwie z szerokim uśmiechem.Zatkałam mu usta dłonią,ale ten nadal się śmiał.-Parker,zawrzyj się.
-Kiedy ja nie mogę.-powiedział i znowu zaczął tyrać beke.
-Ja ci w tym pomogę jak cie nie uspokoisz?-warknęłam.-no zamknij się no!-ale jego śmiech był zaraźliwy i po chwili znowu ja zaczęłam się śmiać.

-Widzisz?Ty też się śmiejesz.-powiedział,za co dostał ode mnie w ramie.-a to za co było?-spytał masując obolałe miejsce.
-Zachciało mi się ciebie uderzyć.-warknęłam pokazujac mu język.
-Widze,że się polubiliście.-powiedziała mama na co ja tylko wywróciłam oczami,ale nic nie powiedziałam.Już go tak nie nienawidziłam,ale nadal był moim wrogiem.-Kim,co ci się stało w nogę?-spytała widząc bandaż.
-Więc...-zaczął James,ale ja dyskretnie kopnęłam go w nogę,na co ten popatrzył się na mnie.
-Upadłam.-skłamałam.-troche rozwaliłam nogę,ale już jest dobrze.
-Zostawić cie na chwile samą...-mama pokręciła głową.-ubierzcie się.Idziemy na śniadanie.
Potem wyszli z pokoju.Poszłam do szafy i wyciągnęłam jeansowe,krótkie spodenki i pomarańcozy top.Bez słowa poszłam do łazienki ubrać się i wykąpać.Potem roztrzesałam włosy i zrobiłam lekki makijaż.
-Boże,ile ty tam siedzisz w tej łazience?-jęknął James.
-Kobiet nie zrozumiesz.-powiedziałam.-a teraz idź się ubrać i nie marudź.

Wakacje z kretynemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz