48

24.1K 959 120
                                    


Wigilijna kolacja przebiegła w przyjemnej atmosferze.Każdy rozmawiał,śmiał się i żartował.

Po posiłku dzieciaki odbiegły od stołu,aby się bawić,dorośli tam zostali,aby porozmawiać na tak jak oni to nazwali "poważne tematy" a nastolatkowie usiedli na kanapie i rozmawiali.Ja siedziałam z Reychel,dalekim wnukiem babci który cały czas na mnie się patrzył-Robbim,dziewietnastoletnim Harrym i pietnastoletnią Yuki.Rozmawialiśmy i śmialiśmy jakbyśmy znali się lata.W ogóle nie słuchaliśmy dorosłych którzy rozmawiali na nudne według nas tematy.Mimo,że było swięto nie mogło zabraknąć alkoholu,a ja mimo,że chciałam się napić wiedziałam,że nie mogę.Dlaczego?Rodzice.

Ale na sylwestra nadrobie i opije się.Tak,na pewno to zrobie.
-Więc...-powiedział Robbi obejmując mnie.Był już lekko pijany.Jego rodzice są mega wyluzowani.Pije ile wlezie,pali,a rodzice go ignorują.Też bym tak chciała.
-Więc...-powtórzyłam z uśmiechem.-co masz na myśli?

Zaczął dwuznacznie poruszać brwiami,więć wszyscy którzy siedzieli z nami wybuchli głośnym śmiechem.Strzepnęłam jego dłoń i odsunełam się.
-Żartuje.-zarechotał pijąc piwo.Ponownie zaczęliśmy rozmawiać,śmiać się i żartować przekrzykując tym sposobem bawiące się dzieci i głośno rozmawiających dorosłych.

Później przyszedł czas na kolędy.Tak,ja też musiałam.Śpiewając poczułam,że Robbi obejmuje mnie.Zrobiłam to samo z Reychel która objęłą Yuki,która z kolei objęła Harrego.Zaczęliśmy się po woli bujać śpiewając z dorosłymi kolędy.

Dzieci też śpiewały to co umiały.A ja na chwile mogłam zapomnieć o...tych moich problemach.

No i najprzyjemniejsza część.Prezenty.Dzieciaki od razu rzuciły się na opakowania które stały pod choinką.A było ich bardzo dużo.I każdy był podpisany.

Otworzyłam duże,czerwone pudełko które należało do mnie.Otworzyłam,a w środku zobaczyłam przecudną bluzke ombre.Biała przechodząca w kolor czerwony.Wiedziałam cyzj to prezent.
-Aaa,dziękuje!-pisnęłam rzucając się na szyje Reychel.
-Nie ma za co kochana.
-Teraz ode mnie.-podałam jej zielone opakowanie,a ona otworzyła je.Wiedziałam,ze o tym marzyła.Dałam jej poduszke z naszym zdjęciem gdy stoimy w lesie rok temu i uśmiechamy się.

-Nie wierze...-jęknęła i zobaczyłam,że zlatuje jej łza.
-Podoba się?-spytałam,ale ta rzuciła mi się na szyje.
-Kocham cie Kim!To jest najzajebitszy prezent na świecie!Dziękuje dziękuje dziękuje!
Potem zaczęłyśmy otwierać inne upominki.Od babci dostałam dwieście dollarów,dostałam też biały kubek z napisem jednorożce istnieją.Dostałam też czapke z daszkiem.Czarny daszek i zielona czapka.Dostałam też jakąś gre planszową i puzzle z końmi w biegu oraz dużego lizaka.Bardzo się cieszyłam z prezentów.Widać,że Timmy też.Tryskał radością i piszczał jak opętany.Dostał zabawke-pieska co sam chodzi i szczeka (zabawka dziecinstwa),super nowe kredki,zabawkową ciężarówke i duże opakowanie klocków.Mama nie byłaby sobą gdyby nie kupiła jemu i mi jakiegoś ubrania.On dostał podkoszulek z minionkami,a ja czarną,skórzaną spódniczke.

Timmy był w siódmym niebie.Od razu rozpakował ciężarówke do której wrzucał klocki i udawał,że jeździ i je rozpakowuje.Inne dzieci też dołączyły ze swoimi zabawkami.Alvin też dostał prezenty.A co?Piszczącą,żółtą piłke (kocha piłki) i dwa opakowania jego ulubionych przysmaków.

***
Wigilia była niesamowita.Każdy wspaniale się bawił i rozmawiał mimo,że nie każdy każdego znał.
Z czasem została tylko moja rodzina,babcia i dziadek.Wszyscy pozostali poszli.Na stole widniały resztki jedzenia i brudne naczynia.Mama z babcią od razu zaczęli sprzątać.Moje prezenty z powrotem włorzyłam do pudeł i odstawiłam.Słyszałam jak Alvin biega po całym domu piszcząc piłką.Dla takiego psiego szczęścia warto wydać te pare dolarów.Słyszałam też krzyk Timmiego który wciąż bawił się ciężarówką,klockami i psem w jednym.

Było już późno,a ja siedziałam na kanapie i pisałam z Daisy która miała tak samo świetne święta jak ja.
-Timmy,czas do spania!-usłyszałam głos mamy.
-Jeszcze chwilke.-jęknął młody.
-Jutro się pobawisz.
-Mamoo.-jęknął gdy ta brała go na ręce.
-Idziemy spać.
-Nie chce.-mruknął,po czym ziewnął.
-Widzisz?Jednak chcesz spać.Chodź,pobawisz się jutro.

Poszła z małym na górę przebrać go.Ja też sie już przebrałam.W sukience nie czułam się najlepiej,więc gdy wyszli ostatni goście przebrałam się w piżame.
Było już po dwudziestej trzeciej więc poszłam spać.
***

U babci zostaliśmy jeszcze pare tygodni.Nie nudziłam się.Miałam co robić.Na przeciwko babci mieszka Reychel do której chodziłam prawie codziennie,albo ona do mnie.Wychodziliśmy też na spacer i śmialiśmy sie.Mimo,że jest z rodziny traktuje ją jak przyjaciółke.Da się z nią pogadać o wszystkim mimo,że jest o rok młodsza.Poznałam też jej chłopaka.Nie jest jakiś przystojny,może nie mój typ.Ma brązowe włosy,troche dłuższe,lekkie piegi i zielone oczy.Wyobrażałam go sobie inaczej,ale widać,że Reychel jest zakochana.Po drugie jej chłopak jest sympatyczny,ale...jak już mówiłam nie mój typ.
Timmy codziennie biegał po polu bawiąc się zabawkami.Często odwiedzał też swoich kuzynów którzy mieszkali niedaleko.

Tęskniłam jednak za Daisy.Ona za mną też.Niby codziennie pisałyśmy i dzwoniłyśmy do siebie,ale to nie to samo.Ale niedługo ją zobaczę.I tęskniłam też za jedną osobą.
James
NIE NIE NIE.Za nim nie tęsknie.On mnie zdradził,więc po co miałabym za nim tęsknić.Ten rozdział jest już zamknięty.Nie chce go znać.Nie mam zamiaru słuchać jego tłumaczeń.Ale mimo to bardzo za nim tęsknie.Często przeglądam zdjęcia z nami i w tedy płacze.Nienawidziłam go,teraz go kocham.A raczej kochałam.Ale to już nieistotne.Poznam innego,zapomne i ułorze sobie życie.

Chyba w to nie wierze.

Wakacje z kretynemWhere stories live. Discover now