46

24.3K 954 183
                                    

Dom mojej babci nic się nie zmienił.Nadal jest duży w kolorze białym i to nie przez śnieg.U niej jest znacznie więcej śniegu,dlatego idąc pod jej drzwi śnieg sięgał mi kolan.Musiałam wziąść Alvina na ręce który zapadał się pod białym puchem.Przydałoby się im odśnieżyć.

Weszliśmy do środka.Dom był w takim stanie jak pare lat wcześniej.Weszliśmy do korytarza.Ściany były drewniane,podobnie jak podłoga.
-Witajcie!-usłyszałam radosny głos mojej babci.Przytuliła najpierw mnie,potem Timmiego i mamę.Miała krótkie,siwe włosy i bardzo często chodziła w sukienkach lub spódniczkach.Nigdy nie widziałam jej w spodniach.
-Jak podróż?-spytała uszczęśliwiona.Za to ją kocham-za radość i optymizm.
-Wspaniale.-odezwała się moja mama.-a jak u was?
-A po staremu.Nic się nie zmieliśmy.Nadal starzy i marudni.
-Mamo...-jęknęła moja mama.
-I widze,że macie nowego członka rodziny.-powiedziała głaszcząc psa.Alvin pomachał ogonem i zaczął podskakiwac.
-To Alvin.Dostałam go na wakacje.
-Śliczny grubasek.-zachichotała.-Alan,chodź!Przyjechali już!
Z salonu wyszedł mój dziadek-średniego wzrostu,niski z wąsem.Uściskał wszystkich,a na koniec pogłaskał psa.

Alvin od razu zaczął się ciągnąć,więc go spóściłam.Popędził do jakiegoś pokoju,a że jest tu tyle pomieszczeń nie chciało mi się go szukać.Weszłam do salonu.Ściany w kolorze żółtym z jakąś kwiecistą tapetą.Jedno na pewno się nie zmieniło-figurki.W każdym pokoju szklane figurki babci które uwielbiam oglądać.Moja mama popędziła pomóc babci.W zasadzie nigdy nie miałam co tu robić,więc zajmowałam się sobą.Weszłam do pierwszego lepszego pokoju-podobne ściany jak w salonie,duże łóżko,szafa,komoda i mały telewizor.Oglądnęłam pomieszczenie i wyszłam.Czułam zapach pierogów i ryby.
Przez wiele godzin mama pomagała babci,a ja siedziałam w jakimś pokoju słuchając muzyki.
Gdy wieczorem usłyszałam,że wszyscy siedzą już w salonie postanowiłam do nich dołączyć.
-Jak tam u ciebie Kim?-spytała babcia.
-Dobrze.-powiedziałam krótko siadając obok niej.
Rozmawiali na różne tematy,a ja raz po raz potakiwałam.
-A jak tam w szkole?-spytała i nie dadząc mi chwili na odpowiedź zapytała:-masz jakiegoś chłopaka?

Momentalnie się spięłam.Spóściłam wzrok i zaczęłam mrugać odgarniając łzy.
-Ma.-powiedziała za mnie mama.-i to cudowna historia.Nienawidzili się i byli wrogami,ale dwutygodniowe wakacje to zmieniły i teraz są parą.
-O jak cudownie!-babcia klasnęła w dłonie.-słyszałaś Alan?Wspaniale Kim.Może kiedyś go poznam.

Uśmiechnęłam się,chociaż ten ruch był dla mnie trudny.
-Kim,czemu nic nie mówisz?-spytała mama.
-Pochwal się swoim chłopakiem.-zagadał dziadek.
-Pójdę już.-powiedziałam wstając.-jestem śpiąca.Do branoc.

JAMES
Była już ósma rano,a ja nie mogłem czekać w nieskończoność,aż Kim do mnie przyjdzie.Zdenerwowany ruszyłem do jej domu.Musiałem jej wszystko wyjaśnić.Wziąłem głęboki oddech i zapukałem raz,drugi,ale nikt nie otwierał.Dzwoniłem dzwonkiem.Cisza.O co chodzi?

Wyjąłem telefon i zadzwoniłem do jej najlepszej przyjaciółki-Daisy.
-Halo?-odebrała po drugim sygnale.
-Hej Daisy.Jest sprawa.Wiesz może gdzie jest Kim?
-Nie powiedziała ci?-spytała z żalem.
-Co?Nie,a co miała powiedzieć?
-Kim wyjechała na całe święta.Zostaje pare tygodni.Wraca przed sylwestrem.Czemu ci nic nie powiedziała?
-Troszke się pokłóciliśmy,ale o co to niech sama już ci powie.Ja już muszę kończyć.

-Okey.Wesołych świąt James.
-Wesołych.-powiedziałem i rozłączyłem się.Kim wyjechała?I co teraz?Nie będe mógł ją zobaczyć,pocałować,przytulić,wytłumaczyć.Dzwoniłem do niej,ale okazało się,że mnie zablokowała.Świetnie.
KIM
Obudziłam się dość wcześnie.Przez okno dostrzegłam zimowy puch i Alvina który tam się bawił.Ktoś go musiał wypóścić.Wchodząc do kuchni widziałam jak moja mama z babcią biegają tu i tam robiąc tysiąc rzeczy na raz.Za dwa dni już święta.
-Pomóc?-spytałam robiąc sobie śniadanie.Tradycyjnie-mleko z płatkami.
-Nie trzeba.-powiedziała szybko mama.-weź jedzenie i wyjdź,bo nie mieścimy się w trójke.

Posłusznie wzięłam miske i poszłam do swojego pokoju.Włączyłam telewizor i zaczęłam jeść gdy nagle poczułam wibracje telefonu.

-Halo?-spytałam.
-Kim,co się stało?-usłyszałam głos Daisy więc zmarszczyłam brwi.-o co pokłóciłaś się z Jamesem?

-Co?Skąd wiesz?
-Ponoć był u ciebie.Dzwonił do mnie,ale powiedziałam mu,że wyjechałaś.
-Powiedziałaś mu gdzie jestem?
-Coś ty?Zwariowała?Ale powiedział,że ty powinnać mi powiedzieć prawde.

I tu zaczęłam swoją historie dlaczego z nim zerwałam.Mówiąc to miałam łzy w oczach i mój głos drżał.
-Kim...tak ci współczuje.-powiedziała na koniec.-zabije tego frajera,że złamał serce mojej przyjaciółce.
-Wiesz...na prawdę mi na nim zależało.On mi nawet powiedział,że mnie kocha i żebym z nim nie zerwała.
-Kim,a może to tylko przypuszczenia.Może nic takiego nie miało miejsca.
-Nicki Dolores.
-Co?
-Nicki Dolores.-powtórzyłam.-to ta suka co odbiła mi James'a.
-Głupia szmata.Ja już się nią zajme.-powiedziała,a ja zachichotałam przez łzy.-kończe już.Jakby co wiesz gdzie dzwonić.Wesołych świąt kochana.Tęsknie.Buziaczki.
-Buziaki mała.-po czym się rozłączyłam.Odstawiłam miske do zmywarki i wróciłam do swojego pokoju oglądając coś.

Wakacje z kretynemWhere stories live. Discover now