17.

32.3K 1.1K 120
                                    

 Byłam okropnie zmęczona, kiedy skończyłam pracę. Na moje nieszczęście Morgan wyciągnęła mnie do marketu na zakupy spożywcze. Chodziłam za nią, pchając wózek, a ona wkładała do niego produkty z długiej listy zakupów, która wydawała się nie mieć końca. Nie mogłam narzekać, ponieważ dziewczyna zgodziła się przenocować mnie do weekendu, za co byłam jej wdzięczna. Mój entuzjazm nieco opadł, kiedy dowiedziałam się, że przychodzi dziś do niej na kolację jej nowy chłopak, a żebym nie czuła się jak piąte koło u wozu, jej chłopak przyprowadzi swojego przyjaciela. Morgan ekscytowała się tą podwójną 'randką', a ja zastanawiałam się czy byłoby głupio zamknąć się w pokoju i odizolować się od tego przedstawienia. Nie mogłam jednak zawieść przyjaciółki, która tak bardzo się z tego cieszyła. Miałam wreszcie poznać jej chłopaka! Widziałam, że bardzo się tym stresowała.
Moje nogi, gdyby mogły, pewnie krzyczałyby z radości, kiedy wreszcie wróciłyśmy do mieszkania, a ja pierwsze co to rzuciłam się na kanapę. Moja przyjaciółka stwierdziła, że to przez to, że ostatnio rzadko się widywałyśmy i nie byłam przyzwyczajona do zakupowych eskapad, więc teraz będzie mnie częściej na nie wyciągać.
- Nie, nie, nie! - odezwała się Morgan z kuchni. - Nie będziesz tak leżeć, tylko mi pomożesz. - stanęła, opierając się biodrem o wyspę kuchenną i wytknęła w moją stronę nóż, jakbym miała się wystraszyć.
Skrzywiłam się, ale podniosłam ręce w geście poddania i zwlekłam się z wygodnej kanapy. Powłóczyłam do kuchni, a dziewczyna zaklaskała w ręce.
- Zajmij się sałatką, a ja zrobię kurczaka. - podała mi deskę do krojenia i wskazała na przygotowane składniki.
- Okej, co tylko rozkażesz. - zaśmiałam się i zabrałam za krojenie pomidorków koktajlowych.
W międzyczasie blondynka włączyła radio, z którego poleciała nasza ulubiona muzyka. Morgan od razu zatrzęsła tyłkiem i zaczęła podśpiewywać. Chyba próbowała się nieco rozluźnić, ale naprawdę nie wiedziałam, czemu była taka spięta. Przecież to nie była ich pierwsza randka. Pokroiłam resztę składników i wrzuciłam wszystko do miski, w której przygotowane były różne sałaty i liście, których zwolenniczką była Mo.
- Więc, jaki on jest? - zapytałam przyjaciółkę, kiedy skończyłam sałatkę. Dziewczyna odwróciła się do mnie z niezrozumiałym wyrazem twarzy. - Twój chłopak? Jaki jest?
- Ahh! - przeciągnęła, a jej policzki momentalnie się zaróżowiły co było do niej niepodobne. - No cóż, on jest.. niesamowicie przystojny, naprawdę. - uśmiechnęła się, jak rozmarzona, a ja wpatrywałam się w nią kompletnie zaskoczona. Nie widziałam nigdy Morgan w takim stanie.
- Jesteś totalnie zakochana! - wrzasnęłam z uśmiechem, a ona przygryzła wargę i wzruszyła ramionami. - Zaczynałam myśleć, że to niemożliwe.
- Zamknij się. - zaczerwieniła się jeszcze bardziej, a ja zaczęłam się śmiać, w czego odwecie Morgan rzuciła we mnie kawałkiem surowego kurczaka.
- Ohyda! - pisnęłam i podskoczyłam, kiedy mięso zatrzymało się na moim dekolcie. Strzepnęłam je z siebie i sięgnęłam po kilka małych pomidorków, które miały posłużyć mi teraz za amunicję. Dziewczyna sprytnie zaczęła uciekać, ale nie uniknęła jednego strzału i owoc rozwalił się na jej ramieniu, zanim zdążyła schować się w pokoju.
- Jeden-jeden, małpo!
Nie miałam pojęcia co powinnam założyć na tę kolację, dlatego wciągnęłam sukienkę, która nie była ani zbyt elegancka, ani zbyt codzienna. Była z lekkiego tiulu, ściągana w pasie i na cienkich ramiączkach. Jej jasny kolor podkreślił moją opaleniznę, którą miałam dzięki czerpaniu słońca na Hawajach. Z krótkimi włosami nie mogłam zbyt wiele wykombinować, dlatego tylko je rozprostowałam, aby były gładkie i lśniące. Wytuszowałam rzęsy, dodałam na policzkach trochę bronzera i rozświetlacza, a usta podkreśliłam matową pomadką w kolorze nude.
- Flo, pomóż! - usłyszałam głos przyjaciółki z pokoju i od razu do niej poszłam. Morgan siłowała się z zamkiem swojej czerwonej, obcisłej sukienki. Zaśmiałam się na ten widok, a ona spojrzała na mnie ze zgrozą. Pociągnęłam za zamek i bez problemu go zapięłam, na co dziewczyna odetchnęła z ulgą. Odwróciła się w moją stronę i poprawiła swoje długie, delikatnie podkręcone włosy.
- Jak wyglądam? - spytała zestresowana.
- Jak milion dolarów. - odpowiedziałam szczerze.
Morgan była ode mnie wyższa i miała zdecydowanie bardziej kobiece kształty niż ja, dlatego dopasowana sukienka w jej ulubionym kolorze prezentowała się na niej znakomicie. Do tego pomalowała usta czerwoną szminką, więc ten jej chłoptaś na pewno nie będzie mógł się dziś skupić na niczym innym niż na niej.
- Idealnie! - klasnęła w dłonie. - Idziemy zapalić? - sięgnęła do komody po paczkę mentolowych papierosów.
- Jasne. - odparłam i poszłam za nią na schody przeciwpożarowe, na których miałyśmy zwyczaj palić.
Usiadłam się, tak aby nie uszkodzić sukienki i odpaliłam papierosa. Widziałam, że przyjaciółka przygląda mi się, więc zmarszczyłam brwi, ukazując jej swoje niezadowolenie. Nie lubiłam, kiedy ktoś mi się przypatrywał.
- Myślę, że kiedy Liam cię zobaczy, od razu się zakocha. - powiedziała, przybierając na twarz swój głupkowaty uśmiech.
- Liam? - spytałam zdziwiona, nie wiedząc o kim ona mówi.
- Przyjaciel mojego chłopaka. - wyjaśniła.
- Nawet nie próbuj mnie z kimkolwiek swatać. - spojrzałam na nią wymownie, ale ona tylko się zaśmiała. - Mo!
- Wyluzuj, Flo. - puściła mi oczko i zgasiła swojego papierosa, po czym wróciła do mieszkania. - Zaraz przyjdą.
Dokończyłam palenie i również wróciłam do ciepłego wnętrza. Morgan poprawiała zastawę na stole i odpalała świeczki. Byłam lekko zdenerwowana, ponieważ sprawiła bardzo romantyczny klimat, a miałam nadzieję, że to będzie raczej luźne spotkanie. Mo widziała to raczej jako podwójną randkę, na co ja się nie zgadzałam. Nie chciałam się teraz z nikim umawiać, tym bardziej przez to co łączyło mnie z Harrym. Miałam już dość skomplikowane życie.
Kiedy doszło do nas pukanie do drzwi, moja przyjaciółka o mało nie popuściła w majtki. Od razu zerwała się na równe nogi, poprawiła sukienkę i włosy, a zanim otworzyła drzwi, przyjrzała się jeszcze w lustrze. Musiał być dla niej ważny, skoro aż tak się starała. W końcu do środka weszło dwóch wysokich chłopaków, którzy witali się z Morgan. Przypatrywałam się im z niewielkiej odległości, ale dziewczyna mnie do nich przywołała.
- Musisz być Florence. - odezwał się ten, który stał bliżej przyjaciółki.
Podejrzewałam, że to był właśnie ten jej chłopak, ponieważ stwierdzenie, że jest nieziemsko przystojny idealnie do niego pasowało. Miał typową urodę niegrzecznego chłopca i byłam pewna, że właśnie to Morgan w nim urzekło. Był wysoki, miał szczupłą budowę ciała, jednak musiał pracować na siłowni, bo ewidentnie było widać mięśnie pod jego czarną koszulą. Czarne włosy wygolone miał po bokach, a resztę włosów zaczesaną do góry i roztrzepaną w taki sposób, że wyglądało to jak specjalnie wystylizowany nieład. Mogłam się założyć, że to co przykuło w nim uwagę Morgan to delikatny zarost, który posiadał i dodawał mu charyzmy.
- Tak, Flore. - uścisnęłam rękę, którą do mnie wyciągnął.
- Jestem Zayn. - przedstawił się z uśmiechem. - A to mój przyjaciel, Liam. - wskazał na chłopaka, który stał obok niego.
- Cześć, Liam. - wyciągnęłam do niego swoją dłoń.
Nie mogłam powiedzieć, że chłopak mi się nie spodobał, bo naprawdę zrobił na mnie wrażenie. Był równie wysoki co Zayn, jednak bardziej postawny. Ponieważ rękawy jego jeansowej koszuli podwinięte miał do łokci, mogłam również zauważyć u niego tatuaże. Chłopak miał bardzo przyjazny uśmiech, a jego brązowe oczy wydawały się przemawiać szczerą sympatią. Jego włosy podobnie, jak u Zayna, były krócej podcięte po bokach a na górze lekko poburzone. Cholera, spodobał mi się.
- Miło cię poznać, Flore. - odwzajemnił mój uścisk.
- Siadajcie do stołu, a ja podam kolację. - odezwała się Morgan, cała rozpromieniona.
Nie bardzo wiedziałam gdzie powinnam usiąść, ale kiedy Zayn i Liam usiedli na przeciwko siebie, wiedziałam już, że raczej nie powinnam siadać koło Zayna. Usiadłam, więc koło tego drugiego i skłamałabym gdybym powiedziała, że nie byłam skrępowana.
- Przynieśliśmy wino. - Zayn postawił butelkę na stole, a ja w duchu ucieszyłam się na ten widok. Alkohol!
Na szczęście Morgan długo nie zwlekała z podaniem kolacji i szybko pojawiła się przy nas, stawiając każdemu talerz ze zrobioną przeze mnie sałatką i grillowanym kurczakiem.
- Jesteś wspaniała, kochanie. - pochwalił ją chłopak, na co się uśmiechnęła.
- Oh, dziękuję. Mógłbyś otworzyć to wino?
Bałam się, że przy stole będzie panować krępująca cisza, ponieważ sama nie byłam osobą, która odezwałaby się pierwsza. Jednak Zayn i Liam okazali być się dość rozgadani i szybko znaleźli temat do rozmowy, tak żeby przyjemniej jadło się kolację. Oczywiście chciałam ich trochę poznać, dlatego opowiedzieli trochę o sobie.
Chłopaki poznali się w czasie studiów i szybko złapali wspólny język. Zrodziła się w nich myśl stworzenia wspólnego biznesu i teraz są właścicielami sieci prestiżowych klubów nocnych. Na razie było ich tylko trzy, ale i tak byłam pod ogromnym wrażeniem.
- Co to za kluby? - spytałam zaciekawiona, biorąc przy okazji kęs kurczaka do buzi.
- High Spirits. - odpowiedział dumnie Zayn, a ja o mało co nie udławiłam się kawałkiem mięsa, które właśnie przechodziło przez moje gardło.
Morgan spojrzała na mnie rozbawiona.
- Czekaj! Jesteście właścicielami High Spirits? - musiałam to usłyszeć jeszcze raz.
- Tak, Flo, dobrze usłyszałaś. - wtrąciła się przyjaciółka, będąc trochę zmieszana moją reakcją.
- Czy wy przypadkiem nie otwieracie kolejnego klubu w przyszły weekend?
- Tak, to będzie druga filia w Nowym Jorku, jesteśmy mega podekscytowani, co nie Zayn? - odpowiedział mi Liam, a jego kolega przytaknął.
- Dlaczego o to pytasz? - Morgan dalej nie mogła mnie zrozumieć.
- Ha.. to znaczy Styles się tym interesował. Chciał, żebym napisała reportaż z otwarcia, ale to zamknięta impreza, trzeba mieć zaproszenie, którego nie dostaliśmy. - wyjaśniłam i widziałam, że była w lekkim szoku.
- Cóż, to szkoda. - mruknęła pod nosem.
Widziałam, że Liam i Zayn wymieniają między sobą spojrzenia, jakby właśnie prowadzili między sobą niemą rozmowę, po czym Liam znów się odezwał.
- Wasz naczelny ucieszyłby się, gdybyś jednak załatwiła sobie wejście? - zwrócił się do mnie.
- Tak, z pewnością. - uśmiechnęłam się na tą myśl.
- Więc, może byś ze mną poszła? - zaproponował, wprawiając mnie w zaskoczenie.
- Mówisz poważnie?
- Tak, nie widzę problemu, Flore.
- O Boże, dziękuję! - pisnęłam szczęśliwa i nie mogłam powstrzymać się przed uściśnięciem go, co zdziwiło wszystkich wokoło. Widziałam, że Morgan powstrzymywała się od śmiechu, a kiedy na nią spojrzałam, puściła do mnie oczko. Zmarszczyłam brwi, jakbym nie miała pojęcia o co jej chodziło.

Wyjdź za mnie I HSDonde viven las historias. Descúbrelo ahora