38.

24.4K 1.2K 99
                                    

Choć między mną i Harrym wydawało się być dobrze, to mimo wszystko starłam się trochę zdystansować. Minęło kilka dni od wywiadu w ambasadzie i mogłam zauważyć, że z chłopaka spadł ogromny ciężar. Sądziłam, że po tym wszystko wróci do normy, a skoro odegrałam część swojej roli to Harry powróci do swojej odpychającej postawy.
Myliłam się.
Nie poznawałam jego charakteru. Tak jak kiedyś o wszystko się przyczepiał i starał się mnie unikać, tak teraz sam szukał kontaktu ze mną. Ciągle inicjował jakieś wspólne wyjścia, zagadywał mnie przy obiedzie, chciał wspólnie oglądać telewizję. Nie miałam pojęcia co się zmieniło i nie byłam przez to spokojna. Bałam się, że to jakaś jego gra i chciał wykorzystać moje uczucia, z których doskonale zdawał sobie sprawę. Dlatego właśnie postanowiłam się nieco wycofać z tej relacji i przywrócić wszystko na właściwy tor. Harry był moim naczelny, wiązał nas niecodzienny układ i nie miałam żadnych szans na normalny związek z nim. Powinnam była się tego trzymać i wiedzieć, że każde kolejne zbliżenie będzie dla mnie jak gwóźdź do trumny.

Było piątkowe popołudnie, a ja leżałam w salonie i z miską pełną chipsów na kolanach oglądałam telewizję. Mój spokój zakłócił Harry, kiedy wszedł do mieszkania i mocno zatrzasnął drzwi. Odwróciłam się do niego, mierząc go rozdrażnionym spojrzeniem. Szedł w moją stronę widocznie wkurzony, a ja nie miałam pojęcia z jakiego powodu. Po jego ostrym wzroku zawieszonym na mojej twarzy, mogłam przypuścić, że chodziło o mnie.
Podszedł do mnie i zabrał miskę, stawiając ją na stoliku. Ściągnęłam brwi w złości i usiadłam prosto na kanapie.
- Coś się stało? - spytałam, zaintrygowana jego zachowaniem.
- Rozmawiałem z policjantem, który prowadzi twoją sprawę. - odparł chłodnym tonem.
O nie, tylko nie to.
- Jedyne czego się dowiedziałem, to to, że sprawa jest zamknięta.
Wbił we mnie ostre spojrzenie, pod którym miałam ochotę się skulić. Obawiałam się, że to wyjdzie w końcu na wierzch, ale miałam głupią nadzieję, że jednak nie. Niestety, Harry zaangażował się, tak jak mi obiecywał i nie umknęło przed nim to co zrobiłam.
- Wycofałam oskarżenie. - przyznałam.
Z nerwów zaczęłam gryźć swoją wargę i nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy. Od początku namawiał mnie, abym zgłosiła sprawę pobicia na policję. Był wręcz oburzony, że nigdy sama się na to nie zebrałam. Dlatego nie dziwiło mnie, że teraz był ostro wkurzony.
- Możesz mi wyjaśnić dlaczego? - starał się utrzymać spokojny ton, ale niezbyt mu to wychodziło. - Nie jesteś przecież taka głupia, więc wierzę, że masz na to dobre wytłumaczenie.
Przewróciłam oczami. Chłopak usiadł na stoliku, dokładnie na przeciwko mnie, więc nie bardzo miałam gdzie uciec spojrzeniem. Czułam się przytłoczona jego gniewną postawą.
- Zrobiłam to, żeby Shane dał spokój. - wyjaśniłam zwięźle, na co on prychnął.
- Więc, jednak jesteś głupia. - zakpił.
- Tak, masz rację. - pokręciłam głową z niedowierzaniem.
Wstałam z kanapy i obeszłam ją, aby móc oprzeć się rękoma o jej oparcie.
- Jestem głupia, ponieważ zrobiłam to dla ciebie! - podniosłam głos, czym wprawiłam go w zdziwienie.
Byłam zła przez to, że poświęcałam się dla niego, a on za każdym razem odpłacał mi się w ten sposób.
- Jak to dla mnie?
Jego mina wyrażała niezrozumienie, więc musiałam powiedzieć mu o wszystkim z tamtej nocy. Westchnęłam ciężko i z powrotem opadłam na kanapę.
- Kiedy Shane zabrał mój telefon, zobaczył w nim naszą rozmowę o małżeństwie. Zrozumiał o co chodzi i postawił mi warunek. Miałam znieść oskarżenie, inaczej doniósłby o naszym papierowym małżeństwie.
Tego się chyba nie spodziewał, ponieważ wpatrywał się we mnie milcząco. Miałam nadzieję, że zrozumiał mój powód, dla którego to zrobiłam.
- Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś?
- Nie pozwoliłbyś mi na to. - uśmiechnęłam się lekko. - A ja chciałam, żeby dał temu spokój.
- Oczywiście, że bym na to nie pozwolił. Dostał czego chciał, a powinien zapłacić za to co zrobił.
- Ja tylko.. nie chciałam ryzykować.
- Czego ryzykować?
- Ciebie! - krzyknęłam rozdrażniona. - Nie widzisz, że mi na tobie zależy? Nie chciałam ryzykować, że cię stracę, więc nie wahałam się ani chwili. Wybrałam ciebie.
Między nami zapanowała uderzająca cisza i intensywne napięcie. Chyba nie spodziewał się usłyszeć takiego wyznania. Cóż, ja także. To po prostu wyszło ze mnie z tym całym gniewem, który się we mnie wzbierał. Z każdą sekundą denerwowałam się coraz bardziej, ponieważ Harry wydawał się być totalnie osłupiały i chyba nie bardzo wiedział co powiedzieć.
Podniosłam się z kanapy i poszłam w kierunku przedpokoju. Nie mogłam znieść tej ciszy, która boleśnie uświadomiła mi, że nigdy nie usłyszę od Harrego tego czego bym chciała. Wciągnęłam na nogi buty i wtedy przyszedł za mną.
- Flore, zaczekaj. - zawołał.
Odwróciłam się do niego wyczekująco, dając mu szansę, a sobie nadzieję. Ale on tylko stał i patrzył się na mnie niepewnie. Z jego ust nie wydobyło się żadne słowo.
- Nie mów nic, jeśli nie możesz powiedzieć mi tego samego. - odparłam drżącym głosem.
Harry zrobił kilka kroków na przód i wiedziałam już co zamierzał zrobić. Wyciągnęłam przed siebie rękę, dając mu do zrozumienia, żeby się zatrzymał, jednak on nic sobie z tego nie zrobił i pozwolił sobie zbliżyć się do mnie. Moja dłoń napierała na jego tors, próbując odsunąć go ode mnie chociaż odrobinę, aby jego ciepło i zapach nie mąciły mi w głowie. Mimo to pocałował mnie i choć chciałam się w tym zatracić, to wiedziałam, że nie mogłam. Musiałam to przerwać.
- Nie rób tego. - pokręciłam głową, czując, że po moim policzku spływała już pierwsza łza.
Chłopak zauważył to i jego dłoń powędrowała do mojej twarzy, aby ją zetrzeć. Odgarnął mi włosy za ucho, abym się przed nim nie zasłaniała i podniósł lekko mój podbródek do góry, łapiąc ze mną kontakt wzrokowy.
- W takim razie, jak mam ci pokazać, że mnie też na tobie zależy?
Jego słowa wprawiły mnie w osłupienie a z moich ust wydobyło się ciche westchnienie.
- Co? - spytałam, chcąc upewnić się, czy aby na pewno dobrze go zrozumiałam.
W momencie, kiedy otwierał buzię, usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Minęła krótka chwila zanim oderwałam swój wzrok od Harrego i odwróciłam się w ich stronę. Otworzyłam je i doznałam niemałego szoku. Stała przede mną para, której nie widziałam już tak długo i tak bardzo za nimi tęskniłam. Nie miałam tylko pojęcia, jak się tutaj znaleźli.
- Mamo, tato.. - wyjąkałam zdezorientowana.
Moja mama uśmiechnęła się szeroko, kiedy tylko mnie zobaczyła i od razu przygarnęła mnie w swoje ramiona. Odwzajemniłam jej silny uścisk, nadal pozostając w wielkim zdziwieniu. Zaraz po niej przytulił mnie tata, a ja miałam ochotę rozpłakać się, ponieważ odczułam teraz, jak bardzo mi ich brakowało.
Zaprosiłam ich do środka i spojrzałam na Harrego, który przypatrywał się temu nieco zestresowany. Moi rodzice mierzyli go wzrokiem, z pewnością zastanawiając się kim jest.
- Co wy tutaj robicie?
Nie chciałam wyjść na niegrzeczną, ale naprawdę nie wiedziałam skąd się tutaj wzięli, skoro nie informowałam ich o mojej przeprowadzce, a oni sami nie poinformowali mnie o swoim przyjeździe.
- Jak to co? - zawołała mama. - Przecież nie przegapilibyśmy twoich jutrzejszych urodzin.
Urodziny? Rzeczywiście! Jutro miał być pierwszy dzień jesieni, a przy tym moje urodziny. W natłoku tych wszystkich zdarzeń kompletnie wypadło mi to z głowy.
- Pojechaliśmy do twojego mieszkania, ale okazało się być zamknięte. - zabrał głos tata. - Dopiero od Morgan dostaliśmy twój adres.
- W ogóle nie ma z tobą kontaktu, kochanie. Co się dzieje?
Mina mojej mamy wyrażała jedynie troskę i zmartwienie. Zawaliłam ostatnio na całej linii. Ograniczyłam kontakty z rodzicami po moim zerwaniu z Shanem, ponieważ nie potrafiłam wyznać im co takiego mi zrobił, a ich dopytywania o niego sprawiały, że nie miałam ochoty na rozmowy z nimi. Teraz zdałam sobie sprawę, jaką idiotką byłam.
- Przepraszam, ostatnio jakoś odłączyłam się od całej sieci. - wyznałam przepraszająco.
Po tym jak Shane uciekł z moim telefonem, musiałam zablokować kartę. Chociaż wyrobiłam jej duplikat i wzięłam do użytku swój stary telefon, to jakoś nie potrafiłam się w nim odnaleźć i przez to większość czasu leżał po prostu wyłączony.
- Więc kim jest ten przystojny mężczyzna? - moja mama omiotła Harrego bacznym spojrzeniem, widocznie zachwycona jego wyglądem.
Spojrzałam na niego w panice, ponieważ nie wiedziałam, jak powinnam go im przedstawić.
- Jestem Harry. - przedstawił się prosto i wyciągnął dłoń do mojej mamy, która od razu ochoczo ją uścisnęła.
Kiedy chłopak przystawił ją do ust i ucałował ją w starym zwyczaju, wiedziałam już, że oczarował tym moją rodzicielkę.
- Harry poznaj moich rodziców - Grace i Frank.
Mój ojciec nie był typem tych ojców co czekali ze strzelbą na wybranków swoich córek, dlatego nie zdziwiło mnie proste uściśnięcie ręki, bez totalnego przejęcia.
- Mieszkacie razem? - dociekała mama.
Przygryzłam wargę, nie wiedząc jak wyjść cało z tej rozmowy. Wiedziałam, że dla niej było to niezrozumiałe.
- Tak. - w odpowiedzi wyręczył mnie Harry i złapał mnie za rękę, na co zwróciłam uwagę. - Jesteśmy razem.

Wyjdź za mnie I HSWhere stories live. Discover now