32.

26.7K 1.1K 42
                                    

- Flore, wstaniesz wreszcie? - głos Harrego wypełnił moją głowę, kiedy tylko otworzyłam oczy.
Nie miałam siły wstać. Chciałam zaszyć się pod kołdrą i do końca dnia nie wychodzić z łóżka. Zakryłam swoją głowę poduszką, aby nie doszło do mnie wołanie chłopaka, ale na nic się to zdało, bo po chwili podszedł do mnie i wyrwał mi ją z rąk.
Był już ubrany w dopasowany garnitur i stał nade mną trzymając w jednej dłoni kubek, a w drugiej moją poduszkę. Jego wzrok był srogi, ale przecież moim naczelnym miał być dopiero od ósmej. Przy okazji chciałam sprawdzić godzinę, ale nigdzie nie widziałam mojego telefonu.
- Która godzina? - spytałam zaspanym wzrokiem.
- Siódma czterdzieści. - odpowiedział wyraźnie poirytowany.
Jego słowa podziałały na mnie jak kubeł zimnej wody, dlatego szybko zerwałam się z łóżka i przeklinając pod nosem pobiegłam do łazienki. Załamałam się, gdy przyjrzałam się sobie w lustrze. Miałam na sobie jeszcze wczorajszy makijaż, który został widocznie rozmazany przez łzy.
W ekspresowym tempie doprowadziłam się do porządku, a kiedy wybierałam ubrania z szafy, Harry znów zaczął swoje reprymendy.
- A więc tak wygląda twoje życie? To by wyjaśniało twoje wieczne spóźnianie się. - stał oparty o framugę drzwi i przyglądał mi się z kpiną.
Postanowiłam nie zwracać na niego uwagi, bo byłam już dostatecznie zdenerwowana tym, że zaspałam i to w jego obecności. Wciągnęłam na siebie jeansy i bluzkę hiszpankę, po czym stanęłam przed nim okazując swoją gotowość.
- Nareszcie. - mruknął i skierował się do wyjścia.

Morgan wyglądała dziś o wiele lepiej niż ja i w ogóle nie widać było po niej zmęczenia. Może nie byłam przyzwyczajona do nocnego wracania do domu i picia alkoholu w ciągu tygodnia. Nie potrafiłam skupić się na swoim artykule, ponieważ ciągle bolała mnie głowa. Harry zaglądał już kilka razy do biura i kręcił głową, widząc mój stan. Jedyne na co miałam ochotę to wrócić do domu i odpocząć.
Niedługo przed przerwą na lunch napisała do mnie Chloe, że ktoś czeka na mnie przy recepcji. Próbowałam dowiedzieć się kto, ale już nic więcej nie napisała, więc postanowiłam sprawdzić to sama. Ignorując spojrzenia innych pracowników, po prostu wyszłam z biura i pobiegłam do windy. Już zamykały się jej drzwi, kiedy do środka wbiegł Harry. Przewróciłam oczami, kiedy spoglądał na mnie zaskoczony.
- Nie za szybko na przerwę? - spytał poważnym tonem.
- Ktoś na mnie czeka na dole. - wyjaśniłam.
- Kto? - zmarszczył brwi.
- Nie wiem, idę to sprawdzić.
- No dobra. Jak się czujesz, bo nie wyglądasz najlepiej?
- Dzięki. - parsknęłam. - Jestem zmęczona.
- Następnym razem może nie upijaj się po nocach.
- Zapamiętam, Harry. - posłałam mu sztuczny uśmiech i opuściłam windę, kiedy tylko jej drzwi się rozsunęły.
Zdziwiłam się na widok Liama, czekającego przy recepcji. Chloe próbowała go oczarować swoim wdziękiem, ale chyba na marne, bo jego uwaga skoncentrowała się na mnie, kiedy tylko weszłam do holu. Podeszłam do niego z uśmiechem i przywitałam się z nim uściskiem. Czułam lekkie skrępowanie, ponieważ wczoraj zaprosił mnie na randkę.
- Co tu robisz? - nie mogłam ukryć swojego zdziwienia.
- Zostawiłaś komórkę w moim samochodzie, więc postanowiłem ci ją przywieźć. - oznajmił, wyciągając z kieszeni małe urządzenie, którego rzeczywiście nie mogłam dzisiaj znaleźć.
- Oh, dzięki. Szukałam go rano. - odebrałam swoją własność.
- Pomyślałem, że przyda ci się, kiedy będę się z tobą kontaktował w sprawie soboty. - uśmiechnął się.
- Tak, zdecydowanie. Musimy się umówić.
- Tak, umówić. - zaśmiał się, wiedząc, że oboje mieliśmy na myśli randkę.
Naszą rozmowę przerwał Harry, który podszedł do nas i odchrząknął, jak to miał w zwyczaju, kiedy chciał zwrócić na siebie uwagę.
- Przeszkadzam? - spytał głupio. - Florence, przypominam, że nie czas na przerwę i pogaduszki.
- Przepraszam, szefie. - przewróciłam oczami. - Powinieneś poznać Liama. Jest właścicielem High Spirit. - wskazałam na chłopaka i widziałam zdziwienie w oczach mojego naczelnego.
- Witam. Harry Styles. - wyciągnął do niego dłoń.
- Liam Payne.
- Cieszę się, że pozwoliłeś Florence wziąć udział w otwarciu.
- To sama przyjemność. - chłopak przyciągnął mnie do krótkiego uścisku, na widok czego Harry się spiął, a ja poczułam się, jakbym znów była na Hawajach, gdzie doszło do pewnego incydentu. - Muszę już lecieć. Do zobaczenia, Flore. Miło było poznać, Harry. - skinął do niego, po czym odwrócił się i wyszedł.
Spojrzałam na Harrego, który przyglądał mu się do póki nie opuścił budynku. Wzruszyłam ramionami i wróciłam do windy. Niestety brunet miał dokładnie ten sam zamiar, więc ponownie musiałam znieść jego towarzystwo w tym ciasnym pomieszczeniu. Czekałam aż rzuci jakąś głupią uwagę, ale o dziwo nie miał nic do powiedzenia. Mimo to przytłaczał mnie ciężarem swojego ostrego spojrzenia. Na szczęście ta katorga szybko się skończyła, a ja wróciłam do pracy, nie oglądając się za siebie.

- Jest idealnie! - wrzasnęła Morgan, kiedy wyszłam z przymierzalni w komplecie, który dla mnie wybrała.
Po pracy pojechałyśmy do centrum handlowego, aby kupić sukienkę na otwarcie klubu. Nie miałam kompletnie pojęcia co powinnam była założyć, z kolei Morgan miała milion propozycji. Niestety większość do mnie nie przemawiała, ponieważ nie miałam tak odważnego gustu jak przyjaciółka.
W końcu znalazła strój, który był kompromisem tego czego chciałam ja i czego chciała ona. Biała obcisła spódnica do kolan, a do tego w tym samym kolorze top na cienkich ramiączkach i z krzyżowanymi pasami na dole.
- Czuję się obnażona. - skomentowałam, przyglądając się swojemu odbiciu.
- Ale wyglądasz jak seks bomba! Liam będzie zachwycony.
- Skoro Liam będzie zachwycony, to chyba muszę to kupić. - odparłam sarkastycznie.
Po zapłaceniu za komplet postanowiłyśmy skoczyć jeszcze na szybką kawę do Starbucksa.
- Liam zaprosił mnie na randkę. - wyznałam, a na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech.
- To fantastycznie!
- Nie czuję się z tym dobrze. Wiesz, ta cała sprawa z Harrym.
- Masz na myśli wasze fikcyjne małżeństwo czy twoje uczucia do niego? - Morgan jak zwykle była bezpośrednia.
Myślałam nad tym co czuję i nie mogłam zrozumieć dlaczego darzyłam uczuciem Harrego, który w żaden sposób tego nie odwzajemniał, a wahałam się nad tym czy powinnam iść na randkę z Liamem. Przecież to był jasny wybór.
- Jeśli chodzi o to, że macie ślub to wiem, że ci ciężko, ale to naprawdę nic nie znaczy i do póki nic więcej nie łączy ciebie i Stylesa to nie powinnaś czuć się źle.
- Nie chcę go okłamywać, a nie mogę powiedzieć mu prawdy.
- Więc nie mów, na razie. Poczekaj na rozwój sytuacji. Nie musisz przecież zwierzać mu się z całego życia na pierwszej randce.
- Masz rację. - uśmiechnęłam się. - Jak zwykle panikuję.
- Na szczęście masz mnie. - powiedziała z humorem.

Wyjdź za mnie I HSWhere stories live. Discover now