44.

22.2K 1.2K 147
                                    

- Przepraszam, że nie mogę z tobą zostać.

- Daj spokój, Morgan. - machnęłam ręką. - I tak zamierzam pojechać do rodziców.

Zaraz po tym jak wyszłam od Harry'ego, udałam się do przyjaciółki. Nawet nie wiem, gdzie indziej bym miała iść. Nie miałam już nawet swojego mieszkania, dlatego jeszcze bardziej dobił mnie fakt, że Styles tak po prostu wyrzucił mnie z domu.

- Zostawię ci zapasowy klucz. Wiesz, że mój dom to też twój dom, kochana?

Przytuliłam blondynkę z całych sił, pokazując jej swoją wdzięczność. Mimo, że miała spotkać się z Zaynem, kiedy tylko przyszłam, odwołała spotkanie z nim i siedziała ze mną całą noc, wysłuchując mojego płaczu. W międzyczasie dwa razy chciała się ubrać i iść do niego, aby skopać mu tyłek, ale nie pozwoliłam jej na to.

- Dziękuję, Morgan. Jesteś najlepsza. - uśmiechnęłam się.

- Jesteś pewna, że chcesz iść dziś do pracy? - spojrzała na mnie zmartwionym wzrokiem.

Morgan wzięła sobie urlop, ponieważ jutro miała już wyjeżdżać, a nie była jeszcze spakowana i przygotowana do tej podróży. Myśl, że zobaczę ją dopiero po sylwestrze mnie przytłaczała. Potrzebowałam jej teraz najbardziej, jednak cieszyłam się jej szczęściem.

- Absolutnie nie. - pokręciłam głową. - Nawet nie potrafię sobie tego wyobrazić. Ale zaraz potem pojadę do rodziców, więc jakoś dam radę wytrzymać.

Stwierdziłam, że skoro moi rodzice sądzili, że zostaję na święta w Nowym Jorku, to mogłabym im zrobić niespodziankę. Zresztą, nie chciałam spędzać Bożego Narodzenia samotnie, w dodatku w nie swoim domu.

- Zobaczymy się na obiedzie. - zawołałam do przyjaciółki, kiedy byłam już przy wyjściu. - Pa, Mo!

- Bądź dzielna! - krzyknęła z pokoju.

Zanim weszłam do budynku, musiałam spalić przed wejściem z trzy papierosy. Byłam roztrzęsiona i bałam się, że wystarczyłoby jedno jego spojrzenie, żebym się rozpłakała. Minęła tylko jedna noc, byłam niewyspana i musiałam nałożyć naprawdę dużo podkładu, żeby ukryć cienie pod oczami. Zastanawiałam się, jak on czuję się z tym wszystkim. Pewnie go to nie wzruszyło. Odzyskał swój spokój, swoje mieszkanie. Pozbył się mnie, choć wcale nie pchałam się w jego życie. Sam mnie do niego wciągnął.

Nabrałam głębokiego wdechu i weszłam do środka. Przywitałam się z Chloe, która wwiercała we mnie swoje zaciekawione spojrzenie. Zagryzłam wargę i szybko zniknęłam w windzie, która miała mnie zawieść na moje piętro. Tam z pewnością mogłam spotkać Harry'ego. Miałam jednak nadzieję, że zamknie się w swoim biurze i nie wyłoni się z niego do końca mojej pracy.

Usiadłam za swoim biurkiem i smutno spojrzałam na puste miejsce Morgan. Gdyby dzisiaj była w pracy, z pewnością nie pozwoliłaby mi o tym myśleć, a zajmowała mnie jakimiś głupimi historyjkami, które miałyby mnie rozweselić. Zabrałam się za swoją pracę i starałam się skupić na niej sto procent swojej uwagi. Niestety, cały czas oglądałam się za siebie kątem oka i sprawdzałam czy może nie ma go na korytarzu. Z jednej strony nie chciałam go widzieć, a z drugiej tęskniłam za nim.

W końcu przyszła pora lunchu. Kolejna okazja, żeby go spotkać w firmowej stołówce, jak parzy sobie kawę. Wzięłam szybko swój płaszcz do rąk i wręcz pobiegłam do windy, aby go przypadkiem nie spotkać. Jakie było moje zdziwienie, kiedy przekraczając jej próg, potknęłam się i o mało nie wpadłam właśnie na niego.

Stał w kącie, wpatrując się we mnie wielkimi oczami. Przełknęłam ślinę, nie wiedząc co zrobić. Mogłam się jeszcze wycofać, ale wyszłabym na tchórza. Czy on też zamierzał wyjść na lunch? Miał na sobie kurtkę, więc na pewno. Nabrałam trochę powietrza do płuc, ponieważ zapomniałam w ogóle o oddychaniu. Odwróciłam od niego wzrok i stanęłam po drugiej stronie windy. Co za ironia, uciekając przed sobą, wpadliśmy na siebie w najbardziej ciasnym miejscu w całym budynku. Miałam wrażenie, że winda stała w miejscu a nie jechała. Próbowałam na niego nie patrzeć, jednak nie mogłam się powstrzymać i zerknęłam na niego ukradkiem. Przyłapałam go na tym, że on również na mnie patrzył. Od razu odwrócił wzrok i wyprostował się, przybierając na swoją twarz maskę obojętności. Nie wiem czy po prostu udawał, czy naprawdę nie robiło to na nim wrażenia, ale wydawał się być niezbyt przejęty. To sprawiło, że moje oczy zaczęły mnie piec od zgromadzonych w nich łez. Przygryzłam wnętrze policzka i spojrzałam do góry, starając się to powstrzymać.

Wyjdź za mnie I HSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz