Rozdział 11

5.1K 339 155
                                    

Specjalne podziękowania dla  Morguse. 

Uratowałaś mnie, naprawdę. 

________________________________________________________________________________

~Your P.O.V~

Przytuliłam się do taty, starając się oddychać wolniej.

- Papa ... Qu'est-il arrivé ici? (Tato... Co tu się stało?) - spytałam szeptem.

- Je ne connais pas, Minou (Nie wiem, Minou.) - odpowiedział.

Za nami przybiegła Angela. Wyglądała na równie przerażoną co reszta. Wtuliłam się w tatę.

- Pan Barrymore... - szepnęła.

Nagle usłyszeliśmy jak ktoś wali w drzwi. Uniosłam głowę i spojrzałam na sufit. Pozostali także zaczęli się odwracać. Szybkim krokiem poszliśmy zgodnie na górę. Trzymałam się blisko taty, patrząc na innych służących i ich zachowanie. Doszliśmy do głównego holu. Przez drzwi wpadł mężczyzna i upadł na podłogę, ciężko oddychając. Przez moment mamrotał niezrozumiale.

- Pie... Pie... Piekielny Ogar - powiedział, patrząc na nas.

- Piekielny Ogar? - powtórzyła służba chórem.

Nie czekaliśmy więcej. Założyliśmy płaszcze i wybiegliśmy z posiadłości. Zacisnęłam zęby, czując duże krople, które spadały mi na głowę. Już wiem, że nie znoszę takiej pogody.

Biegliśmy przed siebie aż do miejsca, gdzie wcześniej byliśmy skuci. Ludzie klęczeli wokół czegoś i śpiewali tą swoją pieśń. Podeszliśmy bliżej, Bard spytał co się dzieje. W tym momencie uderzyła błyskawica. Oświetliła tym samym makabryczny widok. Pisnęłam cicho, trochę się odsuwając. Oparte o ścianę leżały zwłoki Henry'ego. Zakryłam usta dłonią i odwróciłam głowę. Tata podszedł do ciała i zaczął je sprawdzać. Okropny widok... Chyba nie tylko ja miałam trudności z otrząśnięciem się, bo Angela zemdlała. Upadła na ziemię z cichym łoskotem i Finny do niej podbiegł. Biedna.

~Time skip!~

Siedziałam na łóżku w swoim pokoju w posiadłości Barrymore. Zastanawiałam się, co tak naprawdę mogło się wydarzyć. Kim lub bardziej poprawnie czym był ten Piekielny Ogar. Z tego co pamiętam rodzice nigdy nie wspominali o czymś takim. Oczywiście, u nas w Piekle też są zwierzęta, ale trochę inne niż w standardach ludzkich. Na przykład konie, które są w pałacowej stajni. Są czarne, wyglądające jakby były szkieletami. Wnętrze ich ciała, czyli praktycznie przestrzenie między poszczególnymi kośćmi, jest wypełnione czymś co wygląda jak jakiś płyn w różnych kolorach. Grzywy mają zrobione z płomieni, w tym samym kolorze co ciało. Przy każdym kroku zostawiają za sobą płonący odcisk kopyta. Są prześliczne. Mój własny jest w kolorze (f/c) i nazywa się Bel. Dawno na nim nie jeździłam...

Położyłam się w poprzek łóżka i patrzyłam na sufit. Westchnęłam cicho i odwróciłam głowę. Obok mnie siedział mój ukochany pluszak. Uśmiechnęłam się trochę, ale zaraz zakręciło mnie w nosie.

- A-psik! - kichnęłam, siadając. Potarłam nos cicho jęcząc. - A-psik! - ponownie kichnęłam. - Mam dość - mruknęłam do siebie.

Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju. Postanowiłam pójść do kuchni po szklankę mleka. Kiedy nie mogłam spać lub źle się czułam, Brangen robiła mi zawsze mleko z miodem i masłem. Przetarłam oczy. Po drodze minęłam Finniego jak szedł ze świecznikiem.

- Dokąd panienka idzie?

- Do kuchni. Nie martw się, dam sobie radę - zapewniłam go. - A ty dokąd idziesz?

Córka zła - Ciel x ReaderWhere stories live. Discover now