Rozdział 18

3.6K 252 319
                                    

~Your P.O.V~

Powoli czytałam książkę, starając się zrozumieć o co chodzi. Tata naprawdę musiał uznać, że potrzebuję niemieckiego? Nie wystarczy, że znam francuski, uniwersalny i lingua daemoniorum? To przecież powinno mi wystarczyć, by przeżyć.

Westchnęłam ciężko, zatrzasnęłam tomiszcze i odłożyłam je na stoliczek, który stał obok fotela, który zajmowałam. Wstałam z siedziska i się przeciągnęłam. Może pójdę do taty i spytam, czy moglibyśmy wznowić lekcje historii królestwa? Zawsze lubiłam o tym słuchać.

Wyszłam z biblioteki i spokojnym, leniwym krokiem ruszyłam do holu, gdzie stanęłam jak wryta. Nawet nie zeszłam po schodach, tylko oparłam się o barierkę i z ciekawością przyglądałam się scenie przede mną. A składała się ona z Elizabeth, która kręciła i tuliła do siebie Kretyna oraz taty, który stał z boku.

- Proszę! To dla ciebie. - Blondynka wcisnęła mu w dłoń bordowe pudełeczko, przewiązane wstążką. Chwila. Z tego co pamiętam, kupowała drewnianą barkę. Znacznie większą niż pudełeczko dwa na dwa centymetry. - Otwórz! Szybko, szybko! - Wywróciłam oczami na jej optymizm, jednocześnie cicho się śmiejąc. Ona czasami jest niemożliwa. Kretyn zaczął rozwiązywać kokardę, gdy zielonooka go powstrzymała i złapała jego dłoń. - C-co? Myślałam, że jest popsuty!

- Ach, Sebastian go naprawił.

- Nie wierzę! Był cały popękany! Nie widzę żadnych śladów!

- Takie umiejętności... - zaczął tata.

- To błahostka dla lokaja rodziny Phantomhive – wciął mu się Kretyn. Spojrzałam na podłogę. Czy ty to słyszysz, mamo?

- Dokładnie. - Tata się ukłonił, a ja pokręciłam głową. Czasami trudno mi uwierzyć, że tata tak się może zachowywać. Ciekawe jak mama by na to zareagowała?

- Rozumiem. Sebastian... - Odsunęła się od swojego narzeczonego.

- Panienko...

- Panienko Elizabeth, cóż to za pudełeczko?

- Ach, to tylko... - Spanikowała i szybko zabrała nastolatkowi z rąk wspomniany przez tatę przedmiot. - Tajemnica!

- Dopiero mówiłaś, żebym to sobie wziął? - Przekrzywiłam zaciekawiona głowę i spojrzałam na oboje. Aż czasem zabawnie posłuchać czegoś takiego.

- Żartowałam.

- Żartowałaś? - Uniosłam pytająco brwi i skinęłam głową, zgadzając się z Kretynem.

- Kobieta próbująca przekupić mężczyznę, nie może nazywać się damą. To nie przystoi. - To brzmi jak coś, co obie babcie byłyby mi w stanie powiedzieć. - Paula, dzwoneczki, proszę!

- Tak, panienko! - Pokojówka wyciągnęła z kieszeni płaszcza te przeklęte dzwonki, które kupiła w czasie festynu. - Dzyń, dzyń, dzyń!

- No to, życzę miłego dzionka! - Wzięła Paulę pod ramię i wybiegła z nią z posiadłości. Zamrugałam zaskoczona. Co tu się przed chwilą wydarzyło?

- Więc po co tu w ogóle przyszła?

- Jutro są twoje urodziny, paniczu – zauważył tata. Zeszłam po schodach i stanęłam obok niego. - Może to był powód? - Pochyliłam się, zakładając dłonie na plecach, by spojrzeć na Phantomhive'a. - Co ty na to, paniczu? Wyprawimy przyjęcie? - Spojrzałam na tatę ze swojej pozycji. Jakoś nie myślę, żeby to był jakiś najlepszy pomysł. - Wygląda na to, że ktoś jeszcze chce wziąć w nim udział. - Wyprostowałam się. Zauważyłam służących, ukrywających się za jednym z filarów. Jakoś nie najlepsza kryjówka, moim skromnym zdaniem.

Córka zła - Ciel x ReaderWo Geschichten leben. Entdecke jetzt