27.

4.1K 296 167
                                    

Postanowiłam podjąć desperacką próbę otworzenia klapy w podłodze, gdyż dzięki jazzowi miałam sporo siły w rękach, a na pewno więcej niż Artur, który jedynie udaje, że chodzi na siłownię.

- Nie dasz rady - rzucił, kiedy podeszłam o dwa kroki bliżej
- Nie denerwuj mnie - syknęłam, posyłając mu uśmiech nienawiści

Kazałam odsunąć się chłopakowi, który protestował, jednak postawiłam na swoim i szarpnęłam za drewniany otwór w podłodze. Klapa ani drgnęła, kiedy ja w rezultacie poleciałam do tyłu, a chłopak mnie podtrzymał, bym nie upadła.

- Dzięki - szepnęłam niechętnie, nadal będąc zła

Otrzepnęłam z siebie warstwę kurzu pozostałą po bliskim spotkaniu ze skrzypiącą klapą, po czym odsunęłam się kawałek od bruneta i założyłam ręce na siebie.

- Zadzwonię po pomoc - stwierdził wreszcie, a ja miałam ochotę mu pogratulować
- Oby była bardziej udolna niż Ty - puściłam mu oczko, a on z uśmiechem posłał mi buziaczka na co przewróciłam oczami

Chłopak wyjął telefon z kieszeni i wybrał czyjś numer, po czym przyłożył Iphona do ucha. Cały ten czas nie spuszczał ze mnie wzroku, jakby chciał mnie tym uspokoić, co po części mu się udało.
Nie podobało mi się to, bo wiedziałam, że Artur ma nade mną kontrolę, a ja kolejny raz wpakowałam się w to gówno.
Jak się okazało, Jeremi odebrał dopiero po trzecim sygnale, a ja mogłam wyraźnie słyszeć toczącą się rozmowę, bo głośność była ustawiona na maksa.

- Stary, jak to kurwa utknęliście na strychu? - w głosie Sikorskiego dało się wyczuć zszokowanie
- Żadna filozofia - brunet obojętnie wzruszył ramionami, a ja uniosłam brwi do góry
- Mogłeś powiedzieć, przecież zwolniłbym Wam pokój - dotarły do mnie dwuznaczne słowa Jeremiego, na które Artur zareagował zadowolonym uśmieszkiem
- Dosyć już - brunet stanowczo stwierdził - Jeśli dobrze pamiętam, miałeś nam pomóc - przypomniał mu z lekką irytacją
- Luz, brat - odparł, zachowując stoicki spokój - Zaraz coś wymyślę - zapewnił i momentalnie się rozłączył

Odetchnęłam z ulgą, jednak nadal nie ukrywałam złości, która z każdą minutą czekania jedynie się nasilała.
Po chwili poczułam jak ręce chłopaka owijają się wokół mojej talii, a jego podbródek ląduje na moim ramieniu, kiedy mnie przeszedł przyjemny dreszcz.

- Ej, spokojnie - szepnął, a jego rozgrzane usta wylądowały na mojej szyi
- Jestem s -pokojna - wydusiłam, kiedy on zassał moją skórę, a ja straciłam nad sobą kontrolę

Staliśmy w milczeniu, bo nie potrafiłam nic z siebie wydusić, a w momencie, w którym Artur się odessał, klapa zaczęła się energicznie ruszać, jakby ktoś się z nią szarpał. Nasze spojrzenie padło na trzęsący się kawałek podłogi, a ja czułam się jakbym właśnie przeżywała trzęsienie ziemi.

- No dalej, Jeremi - zachęcił Artur, a w jego głosie mogłam wyczuć zdenerwowanie

W tej samej chwili ów próby uratowania naszej dwójki zostały zaprzestane, a ja uwierzyłam, że już nigdy się stąd nie wydostaniemy. Artur nic nie mówił, podobnie jak ja, więc panowała cisza do momentu, w którym naszym oczom ukazał się topór przebijający kruche drewno.
Chłopak położył rękę na moich plecach i oboje z przerażeniem  cofnęliśmy się o krok w tył. Obserwowaliśmy jak topór wycina otwór w podłodze, a tuż po chwili w świeżo wydrążonej dziurze pokazała się łysa głowa Remo, co wzbudziło we mnie jeszcze większy niepokój.

- Myślałam, że twój brat jest nieco inteligentniejszy - skomentowałam ten obrót sytuacji
- Ja też - przyznał brunet
- To chyba jednak rodzinne u Was - zauważyłam z ironią, kiedy piorunujący wzrok Remo padł na nas
- Jeszcze macie czas na bezczelne romansowanie? - zapytał, po raz kolejny pokazując swoją nienawiść do naszej dwójki
- Trochę się przestraszyliśmy - wytłumaczył brunet, wskazując na leżący obok topór

Winter Dream || A.SWhere stories live. Discover now