Rozdział 26

39.6K 1.8K 366
                                    

~Hugh~

Dzień w pracy strasznie mi się dłużył. Ciągle dostawałem jakieś papiery do przeczytania i podpisania, miałem trzy spotkania i oczywiście w między czasie pełno problemów.
Na dodatek zadzwonił mój manager i powiedział, że ma dla mnie bardzo złe wieści. Jeszcze tylko tego brakuje.

Wszedłem wkurzony do swojego biura i w akcie demonstracji mojej złości trzasnąłem drzwiami.
Może dzięki temu pewne osoby zrozumieją, by już na dzisiaj dać mi spokój. Jedyne o czym marzę to pojechanie po synka do rodziców Cheryl. Obiecałem, więc nie chce jej zawieść.
Chciałbym poznać jej rodziców, a później się z nią zobaczyć. Wiem, że zapewne dziś nie skończymy w łóżku, ale pomarzyć zawsze można, a o tym mogę marzyć bez przerwy.

To był zbyt dobry seks, by o nim zapomnieć. Na dodatek zbyt śliczna kobieta, by tak zwyczajnie odpuścić walkę o nią.
Chociaż gdyby spojrzeć na to z innej strony, to walczyć o nią nie muszę. Ona już mi prawie je z ręki.

Siadłem za biurkiem i rozłożyłem się wygodnie, by choć na chwilkę zapomnieć o tym całym stresującym dniu, który niestety jeszcze się nie skończył. Ta robota naprawdę nie jestem dla mnie. Muszę jak najszybciej pogadać z pewnymi osobami, czy to jest możliwe by oddać tę firmę mojej siostrze.
Matka się wścieknie, ale to nie moja wina, że wolę spokojne życie.

Od małego słyszałem, że kiedyś odziedziczę to po ojcu, ale nikt nawet nie raczył mnie do tego jakoś konkretnie przygotować.
Jak mój tata umarł to zostałem wręcz siłą wepchnięty na to stanowisko. Na początku było całkiem fajnie, bo miałem kasę, a dzięki niej miałem również wiele innych świetnych rzeczy. Jednak po pewnym czasie zamiast dawać radość, mnie to nudziło.

– Stary przygotuj się na niesamowity skandal! – Do mojego gabinetu wtargnął Stephen, krzycząc od progu. Skarciłem go wzrokiem, bo nie chciałem, by naszą rozmowę usłyszała sekretarka. Nie znam jej jeszcze zbyt dobrze, więc nie ufam jej w pewnych kwestiach.
– Co się stało? – spytałem, przyglądając mu się uważnie.
– Pamiętasz tę gazetę, w której pracuje ta cała Charlotte, czy jak jej tam? – Ściągnąłem brwi, próbując przypomnieć sobie o czym on mówi.
– Ta cała przyjaciółka Cheryl? – Przewrócił oczami na moje nieogarnięcie.
– Tak! Ona pracuję w pewnej gazecie. Pamiętasz nazwę? – spytał.
– Moda i uroda? – przypomniałem sobie nazwę jakiegoś badziewia i momentalnie przypisałem go do tej dziewczyny.
– Nie! Świat Gwiazd! Jedna z bardziej szanownych gazet o sławnych osobach w Toronto! – wykrzyczał. Spojrzałem na niego, jak na człowieka niespełna rozumu i wybuchnąłem śmiechem.
Serio?
Nigdy o tym czymś nie słyszałem.

– Przestań się śmiać, bo mamy poważny problem. Podobno ktoś od nich chce o tobie i twoim synu napisać artykuł. W dodatku na pierwszą stronę! To ma być jakiś skandal wszechczasów.
Posłałem mu przerażone spojrzenie i momentalnie wyprostowałem się na moim czarnym fotelu biurowym.

– Chyba sobie jaja robisz – jęknąłem, ale niestety jego mina była zbyt poważna jak na żart.
– Mam w tej gazecie bardzo dobrego znajomego. Wczoraj wypiliśmy za dużo i się niestety wygadał...
– To nie jest możliwe – przerwałem mu, momentalnie zdając sobie sprawę co to oznacza. Cheryl prosiła byśmy zaczekali z tym do jego piątych urodzin, a tu wychodzi na to, że stanie się to szybciej niż myśleliśmy.
– Nie wiem co mam teraz robić. Jestem w kropce. Nie jestem w stu procentach pewny czy mój kolega mówił prawdę, czy po prostu już bredził z nadmiaru alkoholu. Jeśli jest to prawda, to oznacza, że za niedługo może być o was bardzo głośno, a ja w żaden sposób nie będę mógł tego zatrzymać. To jest zbyt znana gazeta. Wiadomość rozejdzie się jak świeże bułeczki do innych i takim sposobem każdy dowie się o twoim dziecku. Poprzedni brukowiec miał bardzo mały zasięg i dość często jego artykuły bazowały na kłamstwach, dlatego to się nie zdążyło rozejść takim echem, zanim my to zdjęliśmy – tłumaczył , coraz bardziej mnie załamując. Wstałem z fotela i szarpiąc się za włosy w akcie desperacji, podszedłem do okna.
Co ja teraz zrobię?
I najważniejsze...
Co ja teraz powiem Cheryl?

– Nie możesz tego jakoś zatrzymać? Napisać do tej gazety, czy coś? – spytałem, pomimo że zbyt dobrze wiedziałem jakie są realia.
– Żartujesz sobię? Co ja mogę zrobić? Na moje polecenie nie przestaną pisać, żadna kwota pieniędzy ich nie zadowoli. Oni będą chcieli skandalu i wzrostu sprzedaży tego szmatławca! My możemy tyko się temu wszystkiemu przyglądać i jeśli Cheryl, by tego zapragnęła, to możemy brnąć w to dalej i oskarżyć ich o pomówienia. Jednak z góry wiadomo, że będzie to sprawa przegrana.

– Nie wkurzaj mnie, przecież z każdej sytuacji jest jakieś wyjście – warknęłam łapiąc się pod boki i myśląc intensywnie nad tym, by jakiś załagodzi zbliżający się skandal.
– Taak – zaśmiał się sarkastycznie – Twoje wyjście z tej sytuacji to udobruchanie gazet tekstem „to świeża sprawa, niczego nie byłem pewny” – parsknął, a ja siłą się powstrzymałem, by nie rzucić w niego zabytkowym wazonem, stojącym na komodzie z książkami.

– Jak myślisz, ile mamy czasu? – spytałem, co spotkało się wzruszeniem ramionami z jego strony.
– Doba? Dwie? Ewentualnie trzy, ale to tylko wtedy gdyby mieli zbyt mało informacji.
– Ale my nie wiemy na jakim są etapie z tym skandalem – przypomniałem mu.

– Spokojnie, mają wtykę w postaci Charlotte, która defacto cię nienawidzi – Spojrzałem sie na niego i dopiero po chwili dotarło do mnie, że przecież ta dziewczyna mnie nie lubi. Powinienem jakoś się jej pozbyć, uciszyć zanim doszło do czegokolwiek. Zapewne po każdym spotkaniu z Cheryl leciała do swojego przełożonego i o wszystkim mu mówiła.
Nawet nie chce wiedzieć o czym matka mojego dziecka jej mówiła. Znając kobiety, to napewno nie omieszkała nie opowiedzieć jej o nawet najdrobniejszym szczególe z mojego życia.
Otworzyłem szerzej oczy przypominając sobie o naszej upojnej nocy i wcześniejszych momentach gdy dobierałem się do Cheryl. Jasna cholera, jeszcze mnie posądzą o jakiś gwałt, albo coś innego. Przecież ta wariatka nie cofnie się przed niczym. A głupia Cheryl zapewne nawet nie podejrzewała o tym, co robi jej mądra przyjaciółka.

– Ej, stary żyjesz? – Głos mojego managera sprowadził mnie nieoczekiwanie na ziemię. Przetarłem ręką czoło, bo nagle zrobiło się bardzo gorąco.
– Co my teraz zrobimy? – spytałem, a mój głos w żadnym stopniu nie przypominał tego sprzed chwili.
– Możemy się napić i czekać spokojnie na rozwój sytuacji.

****

Nie sądziłam, że wrócę tak szybko. Nie sądziłam, że stanie się to jeszcze w tym miesiącu. Aczkolwiek mam najcudowniejszych czytelników na świecie i to dzięki wam, rozdział pojawia się dziś.
Żadne słowa nie są w stanie opisać tego jak bardzo dziękuję wam za wsparcie.
Mam nadzieję, że tym rozdziałem nie zawiodłam was i jest on naprawdę dobry.
Kocham was wszystkich i jeszcze raz dziękuję :*

Korekta - _Patty22_

gunsloveroses

He's Your SonWhere stories live. Discover now