Rozdział 35 (1)

32.3K 1.2K 62
                                    

~ Cheryl ~

- No chyba nie chcecie mi powiedzieć, że nie zamierzacie brać ślubu... - pani Corman spojrzała się na nas zaskoczona, ale kiedy nie zobaczyła żadnej reakcji z naszej strony, przewróciła zirytowana oczami.
- Widzisz Alex, twoi rodzicę zachowują się gorzej niż dzieci - powiedziała, na co malec jedynie wzruszył ramionami.
- Mamo, proszę cię, musisz to zrozumieć, że na ślub jest jak na razie za wcześnie. Kiedyś się pobierzemy, ale jeszcze nie teraz...
- A po co tyle czekać? Drugie dziecko też będzie nieślubne? Chyba sobie żartujecie. Zadzwonię do Ralpha i razem zorganizujemy ten ślub, bo wy się za to nigdy nie zabierzecie. A teraz chodź Alex, pokaże ci zdjęcia taty jak był mały - pani Corman mimo naszych zaszokowanych min wzięła chłopczyka na ręce i skierowała się z nim do jakiegoś pokoju.
W jadalni nastała niezręczna cisza. Obydwoje patrzyliśmy się wszędzie tylko nie na siebie i tak naprawdę nie wiedzieliśmy co mamy teraz robić.
Ślub? Drugie dziecko? To zdecydowanie nie dla nas, prawie w ogóle się nie znamy, ciągle się kłócimy i w dodatku jesteśmy z dwóch całkowicie innych światów. Chciałabym, żeby Alex miał rodzinę z prawdziwego zdarzenia, ale tego nie da się załatwić tak szybko. Potrzeba czasu, poznawania się, rozumienia nawzajem. W obecnej chwili tego nie ma i żaden związek nie ma prawa bytu.
- Przepraszam cię za nią, ona nie rozumie pewnych rzeczy. Również pochodzi z biednej rodziny i gdy tylko nadarzyła się okazja, rzuciła wszystko i wyszła za mojego ojca. W tym małżeństwie miłość pojawiła się bardzo szybko i równie szybko wypaliła się, ale przynajmniej nie było biedy, bo ojciec już wtedy należał do bardzo bogatych ludzi - wyznał wyraźnie zmieszany. Zagryzłam wargę, wpatrując się uważnie w niego. Nie wiedziałam za bardzo co mam zrobić, a chciałam jakoś go pocieszyć, więc przytuliłam się do niego delikatnie. Oddał uścisk, ale widać było, że coś go gryzie. Nie chciałam się o wszystko wypytywać, bo przecież to jest jego sprawa rodzinna i jeśli już to ona sam powinien zdobyć się i wyznać mi wszystko. Jednak patrząc się na brak miłości w jego rodzinie, zdałam sobie sprawę, że jego absurdalna pewność siebie i wrogość, do niektórych osób nie powinny mnie tak właściwie dziwić.
– To już wiem, dlaczego tak dobrze zareagowała, gdy dowiedziała się, że jestem sprzątaczką – zaśmiałam się, by rozluźnić atmosferę. Hugh skrzywił się, co chyba miało być uśmiechem i wstał od stołu.
– Faktycznie, twoja praca nie przyprawiła jej o zawał serca, ale nawet jeśli coś by się jej nie podobało, to przecież widziała wyniki testu. Alex jest moim synem i nic ani nikt tego nie zmieni, a teraz chodź. Muszę powiedzieć matce o jeszcze jednej rzeczy – skierował się do pokoju, w którym zniknęła jego matka. Pobiegłam za nim, by nie zostać w tej wielkiej i nowoczesnej jadalni sama. Podejrzewam, że nawet jakby mi dawali miliony, to bym nie zamieszkała w tak białym, zimnym i sterylnym apartamencie. Nie ma tutaj w ogóle rodzinnej atmosfery, jest tylko nowoczesny styl, prestiż i kupa kasy.

– Mamo, bo mam ci coś jeszcze ważnego do powiedzenia – odezwał się w końcu Hugh, kiedy jego matka zdążyła pokazać mi i małemu większość kompromitujących zdjęć z dzieciństwa Cormana.
Zdecydowanie mogłam powiedzieć, że już nigdy nie uznam go za biznesmena, zawsze będę go widziała jako małego chłopca w tęczowych spodenkach próbującego wyłowić z muszli klozetowej sygnet swojego ojca, którego nie powinien w ogóle dotykać.
– Słucham cię synku? – spytała i poprawiła Alexa na swoich kolanach, gdyż malec się wiercił i widać było, że chciał już spać. Nie miałam jednak siły zabierać go, więc siedziałam dzielnie i uśmiechałam się do chłopczyka delikatnie.
– Od kiedy tylko dowiedziałem się, że jestem ojcem, nie potrafię znaleźć na nic czasu. W firmie muszę spędzać prawie cały dzień, a przecież muszę też dużo czasu poświęcać Alexowi. Nie potrafię zająć się tym wszystkim na raz. Dlatego też postanowiłem, że oddam połowę swoich obowiązków, drugiemu prezesowi – wydusił z siebie Corman i spuścił głowę tak jakby się wstydził tego, co powiedział. Zmarszczyłam brwi na jego słowa i przeniosłam wzrok na jego matkę, która ku mojemu zdziwieniu zaczęła się śmiać.
– Synku, czyś ty zwariował? Ta firma nie ma drugiego prezesa, po śmierci ojca zostałeś tylko ty. Nie wiem, co ci się stało, chyba za mało się wysypiasz. Nie masz komu oddać obowiązków – Corman przewrócił oczami na jej słowa i poprawił poły marynarki, po czym spojrzał na swój absurdalnie drogi Rolex. Kiedy zobaczył godzinę, skierował wzrok na mnie, a następnie na małego co doskonale zrozumiałam. Było już późno i Alex powinien iść spać.
– Ma drugiego prezesa, tylko ty tego nie akceptujesz. Ojciec miał jeszcze nieślubne dziecko, moją siostrę...
Kobieta gwałtownie podskoczyła na sofie, co zbudziło Alexa. Szybko zabrałam go z jej kolan i przytuliłam do swojej piersi. Chłopczyk, widząc mnie, powoli zamknął oczka, a ja miałam nadzieję, na szybki powrót do domu, jednak wojna dopiero się zaczynała.
– Jak śmiesz wspominać o tej pyskatej smarkuli w tym domu! Nie wstyd ci!? Ojciec harował od rana do nocy, by tylko ta firma stała się rozpoznawalna na całym świecie, a ty teraz masz zamiar ją zniszczyć! Myślisz, że tą głupia dziewucha cokolwiek umie? Jej matka jest nikim! Jest zwykłą dziwką, która wskoczyła twojemu ojcu do łóżka! Nie masz prawa oddawać jej czegokolwiek! Nic jej się nie należy! – krzyczała jak opętana. Nie poznawałam tej kobiety, była taka spokojna, a teraz dosłownie dostała jakiegoś szału. Hugh widząc reakcje swojej matki, kazał mi wyjść z pokoju. Kiwnęłam delikatnie głową i uciekłam z pomieszczenia z małym na rękach. Był oszołomiony, nie wiedział co się dzieje, a ja przeczuwałam, że jeszcze chwila i będzie płakał.
– Ja chcę do taty – mruknął, wtulając się w moją szyję.
– Tata za niedługo przyjdzie, teraz rozmawia z babcią – wyszeptałam do jego ucha i pogłaskałam go po bujnej czuprynie.
Rozmową niestety tego nazwać się nie dało, na szczęście Hugh chyba zaczął panować nad sytuacją, bo zrobiło się odrobinę ciszej. Pani Corman, nadal była wzburzona, ale słychać było, że miarkuje się w słowach.
Po kilkunastu minutach drzwi się otworzyły, a z pokoju wyszedł Hugh, jednak po jego minie mogłam się domyślić, że nie wszystko poszło zgodnie z planem.
– Ostrzegam cię! Jeśli tylko ta kobieta dostanie jakieś prawa w firmie, to podważe testament i wszystko przejdzie na Alexa! Nic nie dostaniesz! – krzyczała matka Cormana, wybiegając za nim z pokoju. Gdy zobaczyła mnie, przystanęła gwałtownie i uśmiechnęła się.
Chyba zrobiło jej się głupio, bo spuściła głowę i strzepała niewidzialny pył z garsonki, po czym podeszła do mnie, lecz jej wzrok unikał mnie.
– Miło mi było cię poznać Cheryl, mam nadzieję, że będę mogła się teraz widywać z Alexem – uśmiechnęła się, gdy zobaczyła wtulonego we mnie malca. Pomachał jej delikatnie rączką i spojrzał się na ojca, który od razu podszedł i zabrał go z moich rąk.
– Będziesz się widywać z Alexem, ale najpierw uspokój się i nie odstawiaj takich cyrków jak dzisiaj – warknął Hugh i odszedł w stronę windy. Kobieta zacisnęła zęby, ale nie odezwała się już więcej.

***

~ Hugh ~

– Załatwiłeś wszystko? – spytałem, gdy tylko mój manager odebrał telefon.
– Owszem załatwiłem, a ty gadałeś z matką? – skrzywiłem się na wspomnienie wczorajszej kłótni z moją rodzicielką.
– Stary, nigdy nie widziałem jej tak wkurzonej. Dobrze, że był ze mną Alex i Cheryl to się szybko uspokoiła, ale gdyby nie oni, to prawdopodobnie zaczęłaby we mnie rzucać książkami – jęknąłem i zalałem kawę wrzącą wodą. Była ósma rano i Cheryl powinna już wstać i przygotowywać się do pracy. Alex obudził się godzinę temu i za żadne skarby nie mogłem go wcisnąć ponownie do łóżka.
– Czyli nie zgodziła się, byś oddał połowę udziałów siostrze?
– Oczywiście, że nie, ale ona nie ma nic do gadania. Straszyła mnie, że podważy testament, ale nie sądzę, by mogła to zrobić – prychnąłem i wsypałem dwie łyżeczki cukru do filiżanki kawy.
Po chwili poczułem małe rączki obejmujące moją lewą nogę. Spojrzałem się na chłopca, a ten uśmiechnął się, pokazując mi swoje niekompletne mleczne uzębienie.
– Baja się skończyła? – spytałem, na co mój syn pokiwał głową.
– Jaka baja? – odezwał się nagle Stephen, a ja przewróciłem oczami.
– Kubuś Puchatek – powiedziałem, na co mój menager prychnął śmiechem.
– Jak dobrze, że moje dzieci z tego wyrosły...
– Do rzeczy – upomniałem go i włączyłem kolejny odcinek, co mały przyjął z wielkim entuzjazmem.
– No to ci mówiłem, że już wszystko załatwiłem, teraz tylko trzeba tam pojechać!
– W takim razie wpadnij do mnie po osiemnastej – powiedziałem i poczochrałem Alexa po bujnych włosach. Chłopczyk oburzył się i odsunął ode mnie. Nie lubił, gdy przeszkadzało mu się podczas oglądania bajek...

****

Jesteśmy coraz bliżej końca. Napiszę jeszcze drugą część rozdziału 35 i zobaczymy, możliwe, że potem będzie już epilog :)

Piszcie, co sądzicie.

gunsloveroses

He's Your Sonحيث تعيش القصص. اكتشف الآن