○ 6 ○

6.9K 417 15
                                    

Wzdrygnęłam się, czując chłodny powiew powietrza. Nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się poczuć przeciągu w bunkrze. Coś było nie tak. Podniosłam się z posłania i wyciągnęłam spod łóżka teczkę, której zawartość prawdopodobnie była cenna. 

Owinięta kocem, z teczką pod pachą, ruszyłam w stronę drzwi. Najpierw uchyliłam je lekko i zauważyłam, że żarówki zwykle świecące na biało, teraz mrugały kolorem czerwonym. Czy przypadkiem do alarmu nie trzeba było również dźwięku? Niemożliwością było, aby coś nie działało. 

W Hydrze to niedopuszczalne. 

Z obawą wtopiłam się w tło i ruszyłam na wycieczkę krajoznawczą. Na korytarzach było cicho, nawet przy moim lepszym słuchu nie mogłam wychwycić żadnego dźwięku. Było to bardzo irytujące.                                                                               

Wszystkie mięśnie miałam napięte, gotowe do ataku. Skręciłam w prawo i zobaczyłam pierwsze ciało agenta Hydry. Na półsiedział martwy, oparty o ścianę zabarwioną jego krwią. Zmarszczyłam brwi i wciągnęłam powietrze. Czemu nie wyczułam zapachu krwi? Mężczyzna był ranny w lewą pierś, z której dalej sączyła się posoka. Przyłożyłam do niej palec, który po chwili zabarwił się na czerwono. Dokładnie przyjrzałam się jej barwie była jaśniejsza niż u zdrowego człowieka. Prawdopodobnie pocisk zawierał jakieś substancje, które niwelowały zapach, jeśli tak było— nie mogłam wyczuć przeciwników.
Mogłam polegać tylko na słuchu. Warknęłam cicho, rozdrażniona faktem, iż wrogowie mogli mieć nade mną przewagę. Wytarłam kciuk o ścianę, pozostawiając na niej czerwoną smugę. Z cichym westchnieniem skierowałam się do zbrojowni, uważnie nasłuchując.                                                                     

Po dotarciu na miejsce, przeszłam przez drzwi i zaczęłam szukać czarnego, obcisłego kostiumu ze skóry, który kiedyś mignął mi przed oczami. Prawdopodobnie był on dla mnie, ponieważ do tej pory w bazie nie zauważyłam ani jednej kobiety, co lekko mnie zdziwiło. W końcu znalazłam go w jednej z szafek i szybko się przebrałam. Idealnie opinał każdy centymetr mojego ciała od szyi do kostek. W zestawie były również czarne buty do kolan, które czym prędzej założyłam na stopy. 

Nie mogłam zobaczyć jak wyglądam, ponieważ materiał po zetknięciu z moją skórą, robił się przezroczysty.                                                                                

Spojrzałam za siebie i zauważyłam pokaźną liczbę broni. Za kabury przy biodrach wsadziłam trzy pistolety, na ramię założyłam karabin, a naboje wrzuciłam do tylnej kieszeni. Za cholewki butów wsadziłam sztylety. Wydawało mi się, że wzięłam wszystko. Miałam wychodzić, kiedy zauważyłam teczkę wystającą spod koca. Podniosłam obie rzeczy i spojrzałam w stronę metalowych, grubych drzwi, które miały chronić zbrojownię. Nie wydaje mi się, aby atakującym udało się dotrzeć aż tutaj. Mimo wszystko, postanowiłam schować je do sejfu w ścianie, który dopiero teraz zauważyłam. Podeszłam do niego. Nie miałam tyle czasu, aby złamać szyfr. Postanowiłam wepchnąć rzeczy, przenikając ręką przez drzwiczki. Po wykonaniu tej czynności, wyszłam na korytarz, z lekkim uśmiechem na twarzy.                       

Pokonywałam korytarze z coraz większym znudzeniem. Zauważyłam jednak więcej ciał leżących po bokach korytarza. Nie były tu już tylko trucheł agentów Hydry, ale też innej. Jej herbem był orzeł, dziobem zwróconym w prawą stronę, po którego bokach szły po trzy kreski z każdej strony. 

Kształtem herbu było koło. 

Mijając korytarze, już wiedziałam dokąd zmierzam. Hangar był trzypiętrową kondygnacją, gdzie trzymano wszelkie rodzaje transportu. Był ogromnym pomieszczeniem, gdzie również miały miejsce próby wynalazków. Nie zdziwiłam się, że wróg miał zamiar uderzyć właśnie tam. Nie wiem jaki idiota projektował  bunkier, ale centrum dowodzenia miało swoją lokalizację na trzecim piętrze. W hangarze. Było to również najwyżej położone pomieszczenie, przez co stanowiło łatwy cel. A teraz trzeba będzie posprzątać.

Dalej w niewidocznej formie, przeszłam przez ścianę, zza której słyszałam odgłosy strzelaniny. Zauważyłam walczących agentów obu organizacji, zobaczyłam Rumlowa, który radził sobie świetnie. Spojrzałam w lewo, gdzie znajdowały się schody z drzwiami na każdym piętrze. Przy każdej z nich znajdowała się kuloodporna szyba, która chyba jednak nie była taka wspaniała, ponieważ odłamki szkła leżały na ziemi. Zaciekawił mnie jednak fakt, iż na trzecim piętrze paliło się światło. Istniały tylko dwie opcje albo ktoś wzywa wsparcie, albo przeciwnikowi udało się dostać tak wysoko.  

Postanowiłam to sprawdzić. Wyciągnąwszy broń, strzelałam do nieprzyjaciół, którzy padali, nie widząc źródła zagrożenia. Szybko pokonałam odległość dzielącą mnie od schodów. Rozpoczęłam mozolną wspinaczkę, dalej ostrzeliwując wroga. Biedaki, jedyne co mogli zobaczyć to lekko drgając powietrze, a to i tak było bardzo słabo widoczne. Po pokonaniu ostatnie stopnia, wyciszyłam się i usłyszałam stukanie palcami o klawiaturę i spokojny oddech.

𝐇𝐀𝐈𝐋 𝐇𝐘𝐃𝐑𝐀?Where stories live. Discover now