○ 30 ○

4.1K 272 47
                                    

Podpisałam na siebie wyrok śmierci. Szkoda tylko, że uświadomiłam sobie to dopiero wtedy, kiedy zostałam położona na stole. 

Zaczęło się od podstawowych badań — pobranie krwi, sprawdzenie wzroku, słuchu.

To było pierwszego dnia. Drugiego zostałam poddana testowi sprawnościowemu. Chyba poszedł mi aż za dobrze, ponieważ do dzisiaj pamiętam zadowolone miny lekarzy.

Dzisiejszego ranka przyszedł Bruce Banner i oznajmił mi, iż wszystkie próbki z moimi danymi — znajdują się w jego laboratorium. Uspokoiła mnie ta informacja, ponieważ w jego postawie i mowie nie znalazłam żadnych oznak kłamstwa. 

Pomimo mojego podpisania umowy, dalej nie zostałam wypuszczona z metalowej celi. Podobno mój nowy pokój jest w trakcie budowy i niedługi będę mogła się przeprowadzić. Na razie muszę wierzyć im na słowo, bo co innego mi pozostało?

Po raz kolejny tego dnia opadam na fotel i skubię nitkę szarej bluzy. Po piętnastu minutach poddaję się i włączam telewizor. Moim oczom ukazuje się dziennikarka w jednym z zaśnieżonych miast. Totalne odmóżdżenie.

Mam nadzieję, że niedługo będę mogła stąd wyjść, ponieważ metalowa klatka osłabia mnie coraz bardziej.


  ❉❉❉ 

 

Po trzech godzinach słyszę zgrzyt otwieranych drzwi i do mojej samotni wkracza sześciu dorosłych mężczyzn. Wszyscy ubrani są w kamizelki kuloodporne. Za nimi wkracza Anthony Stark, ubrany w czarny garnitur.

— Witam. Poproszę nogę — oznajmił, stając przede mną, obracając w dłoniach metalową obręcz.

— Czy mogę wiedzieć, po co? — spytałam, patrząc na niego, jak na idiotę.

Westchnął ciężko, przewracając oczami.

— Po to, że muszę nałożyć ci nadajnik, aby nie przyszło ci do głowy zwiać przy pierwszej, lepszej okazji.

Fuknęłam na niego, jednak posłusznie odsłoniłam prawą kostkę. Jednak kiedy Stark nie ruszył się na milimetr, spojrzałam na niego z niebezpiecznym błyskiem w oku.

— Co tym razem?— warknęłam rozdrażniona.

— Żartujesz, że to ja ci nałożę nową ozdobę — rzucił mi takie spojrzenie, że do mojej głowy zaczęły napływać obrazy "jak najszybciej zamordować Stark'a".

Powstrzymałam się jednak, widząc pistolety przy pasach ochroniarzy. Na razie nie chciałam być ani podziurawiona, ani wpędzić się w jeszcze większe kłopoty. I tak siedziałam po uszy w bagnie, żeby nie użyć brzydszego epitetu.

— No dobrze — zaczęłam, opuszczając stopę i prostując w fotelu. — Więc sama mam sobie to nałożyć?

—Nie. Wystarczy, że grzecznie pójdziesz ze mną. Urządzimy sobie małą przechadzkę, podczas której na pewno kogoś spotkamy.

— I osoba, która na nas wpadnie, będzie musiała założyć mi nadajnik? —spytałam, nie mogąc uwierzyć w głupotę osobnika, stojącego przede mną. 

W odpowiedzi brunet wyszczerzył zęby, wyciągając w moją stronę dłoń, którą przyjęłam z ciężkim westchnieniem.  Wyszliśmy z celi w asyście sześciu mężczyzn. Stark skierował nas w stronę windy, gdzie nacisnął odpowiedni guzik i z lekkim szarpnięciem, pojechaliśmy na wyższe piętro.

𝐇𝐀𝐈𝐋 𝐇𝐘𝐃𝐑𝐀?Where stories live. Discover now