Fryderyk od dłuższego czasu siedział przy keyboardzie (rodzice zabronili mu dotykać fortepianu w salonie po godzinie dwudziestej), próbując dokończyć jeden z ostatnich taktów nowego, tworzonego nieco „na odwal się" utworu. Nie, żeby był mało ambitny – po prostu, ostatnimi czasy praca nie szła mu łatwo, a jego nauczyciel nie był skłonny do tolerancji długoterminowego braku natchnienia.
Po raz kolejny zagrał ostatnią linijkę utworu, by na wyczucie dobrać odpowiedni dźwięk, który zakończy takt. Znalazł się przy ostatnim fragmencie i nacisnął klawisz, modląc się w duchu o pomyślną improwizację.
– Szlag – rzekł, słysząc fatalnie dopasowany dźwięk.
Spróbował jeszcze kilka razy, ale im bardziej się starał, tym gorsze skutki otrzymywał. Zdenerwowany zapisał wreszcie plik z dotychczasowymi zmianami w utworze i wyłączył laptopa, a następnie instrument.
Nie miał pojęcia, jak zdąży dokończyć feralny projekt, gdyż za dwa dni miał sprawdzian z lektury, której nawet nie zaczął. Po lekcjach miał ledwie godzinę, by wrócić do domu, a raczej wyrobić się przed Elsnerem. Nauczyciel miał w zwyczaju przychodzić wcześniej, co jeszcze bardziej utrudniało sprawę.
Nie lubił odkładać pracy na ostatnią chwilę. Fakt, że zawsze osiągał przeciwny skutek był, jego zdaniem, inną kwestią.
Miał już kłaść się spać, jednak zauważył, że dostał wiadomość. Sięgnął więc po telefon i odblokował go.
Ferenc: Chopin!
Ferenc: módl się, żebyś spał
Ferenc: albo się bardzo zdenerwuję
Fryderyk odruchowo chciał zrobić mu wyrzuty po polsku (dochodziła pierwsza, więc stwierdził po chwili, że miał prawo do takiej omyłki), jednak w porę się opamiętał i skasował dotychczas napisany tekst.
Ferenc: no dobra, nie zdenerwuję się
Ferenc: bo mam dla ciebie niespodziankę
Ferenc: i jestem nią tak podekscytowany, że nie potrafię być zły
Ty: Czekaj, co? Mam się bać?
Ferenc: oczywiście, że nie!
Ferenc: zaufaj mi
Ty: Nie lubię niepewności.
Ferenc: bądź cierpliwy
Ferenc: a teraz idź spać
Ferenc: co ty robisz o tej godzinie na nogach?
Chopin prychnął i spojrzał na wyświetlacz z oburzeniem.
Ferenc: sio, do spania!
Ty: A pan, panie Liszt?
Ferenc: pan liszt dzisiaj nie śpi
Ferenc: pan liszt dziś komponuje
Ty: Przemęczasz się.
Ferenc: nieprawda
Prawda, przebiegło przez głowę Fryderyka. Postanowił jednak dać za wygraną. Było zbyt późno, a on sam za pięć godzin powinien wstawać. Powinien, choć pewnie obudzi się za trzy lub cztery, by skończyć utwór.
Ferenc: idź spać
Ty: Idę, idę.
Ferenc: świetnie
CZYTASZ
Idealizm dla biednych || polski romantyzm AU
RandomAdam nadużywał słowa "cholera". Juliusz papierosów. Zygmunt nie wiedział, co ze sobą zrobić, a Fryderyk przysiągł, że już nie zagra na fortepianie. Cyprian mógł jedynie być dozgonnie wdzięczny niebiosom, że poznał ich tak późno. *** Za okładkę dzię...