– Dlaczego masz nieobecności na pięciu dzisiejszych lekcjach?Juliusz bardzo powoli uniósł głowę, by móc spojrzeć matce w oczy. Zaznaczył zakładką odpowiednią stronę książki, którą właśnie czytał, po czym położył ją na szafce obok łóżka.
– Pewnie był hałas i jakaś nauczycielka wpisała mi nieobecność, a reszta, nie chcąc tracić czasu na czytaniu nazwisk powieliła listę bez sprawdzania – skłamał.
– Nie wierzę ci. – Salomea, nie kryjąc złości, przekroczyła próg pokoju, a następnie usiadła na łóżku syna. – Pięcioro nauczycieli miałoby nie sprawdzać obecności?
Juliusz nie był skory do wymyślania kolejnych kłamstw. Oczywiście, mógł zacząć łgać na temat psujących się komputerów w salach, ale znając przewrażliwienie matki przeczuwał, że nie skończy się to dobrze. Westchnął więc cicho, by chwilę później zacząć wypowiedź. Każdy przecież kiedyś urwał się z lekcji, prawda?
– Nie chciało mi się siedzieć w szkole, więc wyszedłem.
– Słucham?! – Zdenerwowanie matki przerosło jego oczekiwania. Wyglądała na niezwykle poruszoną. – Jak mogłeś uciec? Czemu nikt tego nie dopilnował?! Od początku wiedziałam, że ta szkoła to kpina.
– Mamo, uspo...
– Nie, nie będę się uspokajać! A co, gdyby coś ci się stało? Nie wierzę, że wykazałeś się taką nieodpowiedzialnością!
Nim Juliusz zdążył zacząć się tłumaczyć (a wcześniej otrząsnąć się z szoku, jakim była reakcja matki), do pokoju wszedł August. Sprawiał wrażenie, jakby dopiero się obudził. Słowacki stwierdził, że ojczym zapewne odsypiał nocny dyżur.
– Dlaczego tak krzyczysz? – zapytał, przeczesując dłonią włosy.
– Juliusz uciekł ze szkoły.
Chłopak nie tak sobie wyobrażał tę rozmowę, a teraz, gdy dołączy się do niej August, wszystko osiągnie maksimum niepowodzenia. Przecież nic takiego się nie stało, pomyślał. Gdy ostatnio zwiał ze szkoły, nie było żadnego problemu – co zmieniło się od tego czasu?
– No i? – Słowa ojczyma zupełnie go zdezorientowały. Czy on właśnie pomyślał podobnie jak on? – Ze wszystkich głupot, o które mogłabyś na niego wrzeszczeć, przy okazji mnie budząc, ta jest najmniej szkodliwa.
Salomea posłała mu mordercze spojrzenie.
– Mylisz się. To poważna sprawa.
August westchnął. Zdawał się być zażenowany zachowaniem żony, co jeszcze bardziej zdziwiło Juliusza. Pokłócili się? Jeśli tak to nawet nie starali się tego ukryć – oboje patrzyli na siebie niczym najwięksi wrogowie.
– Powinnaś się uspokoić, to bez sensu – powiedział August, po czym odwrócił się. Nim jednak wyszedł z pokoju, Salomea rzuciła za nim:
– Nie będziesz mi się mądrzył w kwestii tego, jak powinnam wychowywać dziecko.
Mężczyzna ponownie stanął przed żoną, uniósłszy wcześniej brwi.
– O czym tym, do cholery, mówisz?
– Przekraczasz granicę, której przekraczać nigdy nie powinieneś.
August chrząknął, jakby próbując powstrzymać śmiech.
– Zwariowałaś. – Po tych słowach wyszedł.
Salomea spojrzała na Juliusza wzrokiem pozbawionym konkretnego wyrazu. Słowacki stwierdził, że chciała wszystkie emocje stłumić w sobie, aczkolwiek z miernym skutkiem.
CZYTASZ
Idealizm dla biednych || polski romantyzm AU
RandomAdam nadużywał słowa "cholera". Juliusz papierosów. Zygmunt nie wiedział, co ze sobą zrobić, a Fryderyk przysiągł, że już nie zagra na fortepianie. Cyprian mógł jedynie być dozgonnie wdzięczny niebiosom, że poznał ich tak późno. *** Za okładkę dzię...