Rozdział 3

2.1K 87 4
                                    

Następnego dnia rano tata jak co dzień podwiózł mnie do szkoły, ale nie odezwał się do mnie ani słowem. Wyczuwałam napiętą atmosferę między nami. Wysadził mnie pod szkołą, pożegnaliśmy się lekkim skinieniem głowy i ruszyłam w stronę szkoły. Przed wejściem czekała na mnie juz Iza, po jej minie wiedziałam, że nie może się doczekać tego co mam jej do powiedzenia.

-Hej Izzy- przywitałam się z nią. Z mojej miny wyczytała chyba, że coś poważnego się stało, bo od razu mnie mocno przytuliła i zaciągnęła na tył szkoły.

-Teraz mów. Widzę, że coś Cię gnębi. Wyrzuć to z siebie.

-Może nie tutaj? Znam takie jedno ustronne miejsce gdzie nikt nas nie podsłucha, ani nie zobaczy.

-No dobrze, chodźmy tam.

Ruszyłyśmy równym krokiem w stronę lasu. Wiedziałam, że za jakieś pół kilometra stąd jest łączka okolona bujnymi krzewami i drzewami. Lubiłam odwiedzać to miejsce kiedy miałam doła. Tam mogłam być sobą, rozprostować kości w mojej wilczej postaci.

Kiedy doszłyśmy Iza zaczęła rozglądać się dookoła, a ja usiadłam na samym środku polanki i wystawiłam twarz do słońca. Nagle jakiś cień przesłonił mi ciepłe promienie.

-Teraz nie czas na opalanie Am, mów co jest.

-Wiesz co? Lepiej usiądź, bo to będzie dość długa historia.

Dziewczyna usiadła przodem do mnie niepewnie na mnie patrząc.

-No więc tak. Pewnie nie raz słyszałaś, czytałaś czy oglądałaś o ludziach z nadprzyrodzonymi zdolnościami-spojrzałam na nią, a ona lekko skinęła głową- w takim razie już pewnie słyszałaś o dzieciach księżyca.

-Kogo dzieciach?

-Dzieciach księżyca. Ludziach, którzy przeobrażają się w istoty nocy pod wpływem pełni.

-Tak, ale nie wierzę w takie rzeczy.

-A szkoda, bo to bardzo ułatwiłoby mi to co chce ci pokazać.

-Nie mów, że ty w nie wierzysz. Przecież to niemożliwe, to dzieje się tylko w filmach czy książkach, a nie w prawdziwym życiu.

-Wiele rzeczy nie wiesz jeszcze o świecie, na którym żyjesz Izabela- powiedziałam i stanęłam przed nią- obiecaj mi tylko jedno, nie uciekniesz i nie będziesz się bała cokolwiek się teraz stanie okej?

-No dobrze-powiedziała, ale głos się jej lekko zachwiał. No to zaczynamy pokaz. Odsunęłam się od niej 5 kroków w tył. Zaczęłam lekko się trząść, czułam jak przestawiają mi się kości. Zmieniałam się. Na oczach mojej przyjaciółki, która nie powinna nic wiedzieć o mnie, ani o mojej watasze. Nagle usłyszałam pisk. Otworzyłam oczy, miałam je trochę niżej, bo stałam już na czterech łapach. Popatrzyła na Ize. Z jej twarzy można było wyczytać, że jest śmiertelnie przerażona. Zaczęłam do niej powoli podchodzić. Widać było, że się boi, ale stała w miejscu jak wmurowana. Poniekąd byłam z niej dumna. Podeszłam najbliżej jak się dało i wsadziłam mój biały łeb pod jej rękę, tak, żeby mogła mnie pogłaskać. Z wahaniem zatopiła dłoń w moim futrze i zaczęła mnie drapać za uchem. Boże jak ja to uwielbiam. Nagle przestała. Uzmysłowiłam sobie, że z mojego gardła wydobywało się ciche warczenie, co oznaczało, że było mi przyjemnie, ale skąd ona mogła wiedzieć. Nie chciałam narażać ją na atak serca, więc cofnęłam się i przybrałam moja ludzką postać. Podeszłam bliżej i usiadłam na swoje miejsce, ale ona stała i patrzyła na mnie jakby zobaczyła ducha albo nawet gorzej.

-Nie usiądziesz?- spytałam. Patrzyła na mnie jak wryta.

-Ty myślisz, że teraz będę dalej w stanie siedzieć normalnie koło Ciebie?

-No tak jak zawsze.

-A ty byś się nie bała, gdyby twoja najlepsza przyjaciółka nagle po tylu latach przyjaźni zmieniła się przed tobą w wielkiego białego psa?-zaczęła podnosić głos.

-Że co prosze? Psa? Nie jestem żadnym kundlem tylko wilkołakiem!-krzyknęłam na nią, ale miałam powód, wkurzyła mnie.

Wstałam i zaczęłam kierować się w kierunku mojego domu.

Dziecko księżyca (Zakończone)Where stories live. Discover now