Rozdział 8

2.1K 96 8
                                    

Amelia

Byłyśmy z dziewczynami bardzo podekscytowane spotkaniem nowego chłopaka w naszej szkole, ale nie spodziewaliśmy się czegoś takiego.

Jak się okazało Liam był najbardziej rozpieszczonym i zadufanym w sobie dupkiem.

Każda dziewczyna w akademiku śliniła się na jego widok.

Ale niestety powstał jeden mały problem. Kiedy wzrok tego dupka skrzyżował się z oczami mojej przyjaciółki ona zgłupiała do reszty.

Leah i Liam okazali się być swoimi przeznaczonymi.

Oczywiście byłam i jestem zadowolona z tego, że to nie ja będę musiała się z nim męczyć do końca życia, ale jednocześnie mam mega doła i jestem zazdrosna o jej szczęście.

Jak każą zasady Leah wyprowadziła się i z Amber zostałyśmy same na 3 pokojach.

Z naszą przyjaciółką widywałyśmu się bardzo rzadko.

Od tamtego czasu minęło już 7 miesięcy, a ja jak i Amber nie miałyśmy nikogo.

Za tydzień będę musiała pojechać do rodziny na święta. Bardzo tego nie chce, ale szkoła będzie przechodzić gruntowny remont i wygania wszystkich do rodzin.

•tydzień później•

Właśnie kończyłam pakować swoją ostatnią torbę kiedy Amber stanęła w drzwiach do mojego pokoju. Podniosłam się i podeszłam do niej.

-Czy coś się stało? -spytałam.

-Nie... to znaczy tak- zaczęła z wahanem- będę za Tobą tęsknić, bardzo- powiedziała i już widziałam, że oczy jej się zaszkiły.

-Ja za Tobą też kochana- przytuliłam ją mocno, a ona wybuchła głośnym płaczem.

Wiedziałam, że dziewczynie nie będzie łatwo wrócić do domu bez Mate, ale chyba nikt nie miał tak bardzo przechlapane jak ja.

Po pożegnaniu wzięłam swoje walizki i zeszłam na dół gdzie czekał na mnie już mój ojciec.

Po jego minie widziałam, że to nie będzie miła podróż.

•kilka godzin później•

Wjeżdżaliśmy właśnie przez bramę do mojej rodzinnej posiadłości. Jak ja się stęskniłam za tym miejscem.

Te piękne zielone lasy, wielkie pola, na których zawsze łapałam motyle w mojej wilczej wersji.

Ale największe wrażenie i przypływ wspomnień wywołał ogromny budynek okolony z trzech stron mniejszymi domkami, a z tyłu rozciągał się wielki las.

Kiedy tata zatrzymał się przed wejściem wyskoczyłam od razu i pobiegłam w stronę domu. Przekraczając próg zdążyłam tylko wyłapać zapachy z kuchni  świeżo upieczonego ciasta przez Gammy i pobiegłam prosto do pokoju moich rodziców.

Otworzyłam drzwi z impetem, aż uderzyły w ścianę i rzuciłam się w ramiona mojej mamy.

Tak bardzo się za nią stęskniłam, nie widziałam jej już kilka miesięcy.

Rozłąka z nią bardzo źle wpłynęła na moje samopoczucie, ale teraz czuję się silniejsza niż zwykle.

Stałam tak z mamą w objęciach, aż nie usłyszałyśmy pukania do drzwi.

-Kobiety moje najdroższe, musimy zejść na dół, goście się niecierpliwią-powiedział mój tata i ruszył w dół schodami.

Wraz z mamą poszłyśmy w jego ślady i podążyłyśmy za nim do jadalni, która była już udekorowana w świąteczne dekoracje. Brakowało tylko jednego. Wielkiej, zielonej choinki.

W oglądaniu pięknych dekoracji przerwał mi jakiś dziwny zapach. Tak jakby połączenie lasu i ziemi.

Stanęłam w progu jak zaczarowana. Nie mogłam się ruszyć, a z głębi pokoju usłyszałam tylko warknięcie.

-MOJA!

Już wiem, że będą z tego kłopoty.

Dziecko księżyca (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz