Rozdział 25

916 44 0
                                    

Uwaga scena 18+, miłego czytania 😉

Zerwałam się z miejsca jak oparzona ciężko dysząc. Nie mogłam skupić wzroku ani go wyostrzyć. Wszystko dookoła mnie było zamazane. Nic nie słyszałam. Czułam się jakbym była pod wodą, wszystkie szczegóły zniknęły, słyszałam tylko szum. Zaczęłam rozglądać się, nie wiedziałam gdzie ja jestem.

Nagle jakiś ruch po mojej lewej zwrócił moją uwagę. Odwróciłam się i zobaczyłam przerażoną twarz Noah, która była zwrócona w moją stronę. Powoli zaczęłam bardziej widzieć, obraz wyostrzył się, słuch zaczął mi powracać.

-Kochanie… musisz… się- nie docierały do mnie wszystkie słowa. Nie miałam pojęcia o co mu chodzi. Co ja muszę? Nie miałam pojęcia, ale z każdą chwilą było ze mną coraz lepiej.

Chłopak przybliżył się do mnie, objął mnie i zaczął głaskać mnie po włosach, tak jak lubiłam najbardziej. Uspokoiłam się i cała powaga sytuacji do mnie dotarła. Siedziałam w samochodzie z moim przeznaczonym. Jechaliśmy do domu. Nigdzie nie było Ardamona ani Amber. Mojego ojca także nie było widać. Odetchnęłam z ulgą. Noah żył. Siedział tuż obok mnie cały i zdrowy zamartwiając się o mnie.

Przylgnęłam do niego jak koala do pnia. Nie chciałam go już nigdy więcej puszczać. Biedny zamartwiał się o mnie, a ja miałam tylko głupi koszmar. Oderwałam się od niego, ale nie na długo. Złączyłam nasze usta w pocałunku. Chłopak nie wiedział z początku co się dzieje, ale kiedy zrozumiał oddał pocałunek ze zdwojoną siłą. Pogłębialiśmy go coraz bardziej. Sięgnęłam dłońmi do jego włosów i wplątałam w nie palce jeszcze bardziej przyciągając go do siebie.

Nie mogłam znieść napięcia, które powstało między nami. Byliśmy dopiero po raz drugi w takiej sytuacji. Za pierwszym razem przerwała nam je moja przyjaciółka, ale teraz byliśmy tylko my pośrodku pustkowia, gdzieś na poboczu drogi. Nikt ani nic nie mogło nam przerwać i chciałam to wykorzystać, bo taka okazja mogła się zbyt szybko nie zdarzyć ponownie.

Zepchnęłam go na miejsce kierowcy, odsunęłam fotel i usiadłam na jego nogach. Siedział jak sparaliżowany i nie wiedział co zamierzam. Wpiłam się mocno w jego wargi, odwzajemił od razu pocałunek. Wsadziłam ręce mu pod koszulkę i zaczęłam jeździć nimi po jego klacie. Nie był mi zbyt długo dłużny. Odgadł co zamierzam zrobić i położył mi  dłonie na talii. Pod wpływem chwili ściągnęłam mu koszulkę i odrzuciłam na tylne siedzenie. To, że zamierzaliśmy to zrobić w samochodzie dodawało sytuacji namiętności i podniecenia.

Oderwałam się na chwilę od jego pełnych ust, żeby zobaczyć jego piękną klatę w całej okazałości, a on wykorzystał tą sytuację i ściągnął moją bluzkę. Zaraz po niej na tylnym siedzeniu znalazł się mój stanik.

-Jesteś taka piękna- powiedział patrząc się dalej na mnie. W jego oczach zamigotało porządnie.

Szybkim ruchem schyliłam się i odsunęłam fotel w tył. Podnosząc się składałam pocałunki na jego klacie. Kiedy dotarłam do twarzy złączyłam nasze usta ponownie.

Noah nie wytrzymywał już napięcia, co czułam na swoim udzie. Podsadził mnie jednym ruchem i zerwał ze mnie spodenki razem z bielizną. Nadal trzymając mnie lekko w górze zsunął swoje spodnie i bokserki, ustawił swoją męskość przy moim wejściu i spojrzał mi głęboko w oczy.

-Jesteś jego pewna?

-Tak.

-Nie będziesz tego żałować?

-Nie, jesteś moim jedynym, moim przeznaczonym, to z tobą chcę to zrobić.

Najwidoczniej tyle mu wystarczyło z moich zapewnień. Powoli i delikatnie zniżył mnie tak, że wszedł we mnie. Najpierw powoli i delikatnie, tak że mogłam się przyzwyczaić do jego wielkości.

Czułam ból, przeogromny, ale z czasem jak zaczął się poruszać we mnie, ten ból stawał się przyjemnością. W pewnym momencie było mintaj dobrze, że przejęłam inicjatywę i zaczęłam sama unosić się i opadać jednocześnie wypijając się w jego usta.

Nasze jęki rozkoszy mieszały się ze sobą wspólną harmonię i dodawały mi jeszcze więcej siły.

Kiedy czułam, że jestem już blisko przesunęłam się ustami na jego szyję. Moje kły się wysunęły i lekko zahaczyły o jego skórę. On chyba też powoli zaczął szczytować, bo powtórzył moje ruchy. Czułam, że napięcie, które kumulowało się w moim podbrzuszu powoli zmierzało ku końcowi. Kilka pchnięć i skoków wystarczyło żebyśmy nawzajem wbili się w swoje szyję i doszli w jednym czasie łącząc się i przypieczętując naszą więź.

Opadłam bezwładnie na jego pierś, a on oparł głowę na moim ramieniu delikatnie głaszcząc mnie po plecach.

Było mi tak przyjemnie i błogo, że jak się poruszył zrobiłam skwaszoną minę, ale odsunęłam się od niego i przeniosłam na swój fotel.

Kiedy emocje opadły poczułam, że trzęsę się lekko z zimna, obróciłam się do tyłu w celu przeszukania torby. Znalazłam dresy i majtki, szybko je ubrałam i oparłam się o szybę. Było mi tak błogo, że zasnęłam bardzo szybko.



Dziecko księżyca (Zakończone)Where stories live. Discover now