epilog

3.5K 112 11
                                    

Z człowiekiem jest tak, jak z różą. Pięknie kwitnącą, zawsze ma kolce, które ranią. Kłują przy każdym zbliżeniu.  Jednak gdy uschnie, straci życie, nie ma powrotu. Nie od żyje, gdy wsadzimy ją do wody. I nawet, gdyby ta woda działała cuda, tutaj nic nie z działa.

¥

Moje życie, od jakiegoś czasu, wydawało się być idealne. Jednak dzisiaj się to zmieniło. Otworzyłam drzwi do mojej przeszłości, wyrzucając klucz. Teraz muszę tam wejść. Zrobić wejście smoka i się nie dać. Muszę być silna. Dla Dawida. Muszę dać radę, zakończyć ten rozdział na dobre, nie zostawiając tam nic po sobie. Wynieść się z tego syfu. Plan? Pewnie... Wsadzić Wiktora do pierdla a Kacperkowi dać szansę na normalnie życie. Co zamierzam? Zamierzam dać mu nowy dom, u mojej przyjaciółki. Dlaczego nie u mnie? Odpowiedź jest prosta, nie dała bym rady. Patrząc na Kacperka, widzę Wiktora. Pieprzonego Wiktora, który sprawiał mi tyle bólu. Dawid nie wie wszystkiego. Wie tyle, ile powinien. Więcej nie musi. Więcej nie wie nikt. Jest to moja i Wiktora tajemnica... Jednak sama świadomość, że z Wiktorem łączy mnie ta tajemnica, osłabia mnie. Nie chcę mieć z tym człowiekiem nic wspólnego.

Może gdyby Dawid wiedział, nie ciągnął by mnie tak do niego? Nie wykluczone. Jednak nie wiem tego i nie zamierzam gdybać.

-Ola? To ty?- W drzwiach stał, średniej budowy, mężczyzna. Nie miałam wątpliwości, że jest to Wiktor. Spojrzałam na niego, przełykając gule w gardle i skinęłam głową, na "Tak".

-Ja... Przyszłam zobaczyć, jak się ma Kacperek. -Wyjąkałam, przestraszona.

-AA, dobrze. A co u ciebie? Może wejdziecie? - wydawał się nadzwyczaj miły....

-Jasne, Dawid jestem. -Dawid podał Wiktorowi rękę, którą mężczyzna ujął.

-Wiktor. Miło mi. -Uśmiechnął się słabo, blondyn. Miał uwydatnione kości policzkowe, co dodawało mu uroku. Nie szczególnie dla mnie, jednak wiem, że ma powodzenie. Jest w wzroście Dawida, no może odrobinę niższy, widać, że nie chodzi na siłownię, jednak nie wygląda krytycznie. Zdecydowanie jakby coś mu groziło, umiał by się bronić.

Weszliśmy do środka.  Dawid położył mi rękę na ramieniu, pchając mnie lekko w stronę salonu. Oboje byli uśmiechnięci. Z widoku osób trzecich, wyglądaliśmy, jak znajomi.

Usiadłam niepewnie na kanapie, ciągnąć za rękę Dawida, który najwyraźniej chciał gdzieś iść. Ten spojrzał na mnie zdezorientowany, po czym usiadł obok mnie i objął ramieniem. Gest ten mnie lekko uspokoił, jednak dalej byłam przerażona. Moją głowę przepełniały wspomnienia, które miały do mnie nigdy nie wrócić. Tymczasem siedzę w pokoju człowieka, który jest potworem.

-Czego się napijecie? Kawa, herbata, woda? Może soku?- Zaczął Wiktor, ze słodkością w głosie. Już wtedy coś podejrzewałam.

-Ja dziękuje. -Powiedział Dawid.

-Ja również. -Szepnęłam cicho, bałam się głośniej. Objęłam wzrokiem jego mieszkanie, myśląc, gdzie może w tym momencie być Kacperek. Dawid najwyraźniej rozumiejąc, że się denerwuje, postanowił zagaić rozmowę.

-No a gdzie masz Kacpra?- Spytał, patrząc z ciekawością na Wiktora.

-Kacpra? Ach, Kacpra... No, ten... on jest w swoim pokoju. -Odparł, uśmiechając się.

-Możemy go zobaczyć?- Wstał, przygotowując się na pójście do pokoju dziecka. Czy Dawid nie wychodzi na wścibskiego? Ani trochę...

-Co? Nie! Właśnie śpi. -Krzyknął przerażony Wiktor, zachodząc mojemu chłopakowi drzwi. Wydało mi się to podejrzane, więc postanowiłam się ogarnąć i w końcu odezwać.

The Voice Heart «D.K»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz