Rozdział betowany przez Cessidy84
- Syriuszu, Remusie potrzebuję was na kilka godzin w Hogwarcie. Poza tym potrzebujemy pokoi dla wszystkich członków Zakonu, bo przez parę dni wszyscy będą tu stacjonować, gdyż mamy przeciek, że będzie atak, na któryś z domów naszych członków. Niestety nie udało się ustalić, który to dom. - powiedział smutno dyrektor. - Co do Mundugusa, to trzeba go czymś zająć, i to najlepiej jak najdalej od Kwatery, bo gdyby go na kradzieży przyłapał, dajmy na to Alastor, to Mundugus mógłby mieć problem z utrzymaniem czegokolwiek w dłoni, a my potrzebujemy go w pełni sprawnego. - stwierdził dyrektor.
- Po obliczeniu wszystkiego będzie nam brakować dwóch sypialni – stwierdził Łapa.
- Remusie może przemęczyłbyś się z Syriuszem parę nocy w jednym pokoju?
- Ale ja już policzyłem sypialnie Remiego – odezwał się Syriusz – I nadal brak nam dwóch sypialni.
- Kto ma tu pozostałe dwie z największych sypialni? – spytał staruszek.
- Ja i ja – odezwali się Harry i Ron jednocześnie.
- Czy moglibyście podzielić się na parę dni z kimś sypialnią? – Harry wypalił, że może się podzielić sypialnią z Draco i się zarumienił, uświadamiając sobie, że powiedział to na głos, a jeszcze bardziej się zaczerwienił, gdy Draco przystał na tę propozycję – A pan, panie Weasley z kim mógłby pan dzielić swoją sypialnię? – spytał Dumbledore.
- Nie wiem, panie dyrektorze – odparł rudy Gryfon.
- To może ze mną? – spytał niewinnie Blaise.
- Niech będzie – odparł Ron.
- Cudownie, cudownie – ucieszył się dyrektor, po czym zabierając ze sobą Łapę i Lunatyka wrócił do Hogwartu.
Po obiedzie Draco złapał za rękę bruneta i w akompaniamencie śmiechu i gwizdów bliźniaków wciągnął zdziwionego gryfona z kuchni.
- Draco, stój – zatrzymał go na schodach Harry.
- Chodź, Harry. Jesteś mi potrzebny. Muszę się spakować – mówił Draco, nadal go ciągnąc. - A ja nie wiem jak, bo zawsze to robiły za mnie skrzaty lub Pansy. Nie wiem jak się za, to zabrać – przyznał zawstydzony Ślizgon. Harry powstrzymał chichot i już bez oporów pozwolił się zaciągnąć Drago do pokoju. Po wejściu arystokrata stanął na środku i spojrzał zdesperowany na gryfona, a ten zawołał.
- Zgredku!! – i z cichym "pop" pojawił się skrzacik.
- Harry Potter, sir wzywał Zgredka. Co Zgredek może zrobić dla Harry'ego? – spytało stworzonko, patrząc z uwielbieniem na wybrańca.
- Zgredku, chciałbym cię prosić o spakowanie rzeczy Draco i przeniesienie ich do moich kwater.
- Dobrze, Harry Potter, sir. Zgredek już się za to bierze, a panowie niech się zajmą czymś innym przyjemnym – więc chłopcy, idąc za jego radą, udali się do kwater bruneta.
- To, co porobimy? – spytał blondyn.
- Bo ja wiem? A co byś chciał porobić, Smoku? – spytał brunet.
- Mrrry... – zamruczał blondyn – Uwielbiam, jak mówisz na mnie smoku.
- A więc, Smoku czy mi się wydaje, czy ty nadal próbujesz mnie uwieść?
- Nic ci się nie wydaje Gryfiaku. Ja cię uwiodę. Masz na to moje słowo – brunet tylko przewrócił oczami i rzucił się na łóżko – Hej, Gryfiaku, a gdzie ja mam spać? – spytał Draco.
- No tak. Trzeba, by było ci coś transmutować w łóżko – stwierdził brunet, po czym zapytał: – Co miałeś z transmutacji?
- Wybitny – odparł szarooki.
- Ja miałem tylko powyżej oczekiwań, więc już wiemy, że sam sobie łóżko transmutujesz.
- No, ok. Tylko jest mały problem mianowicie, gdzie twoim zdaniem ja mam to swoje łóżko postawić? – spytał blondyn, gdyż po ocenieniu wolnej przestrzeni ocenił, że nie zmieści się tu drugie łóżko, bo łóżko gryfona jest królewskich rozmiarów.
- No tak. To rzeczywiście problem – stwierdził Harry – Ale mógłbyś... – i brunet zatkał sobie usta dłonią.
- Co mógłbym, Harry? – spytał Malfoy.
- Może mógłbyś... ten... no... – jąkał się avadooki – Nie ważne. Zapomnij.
- HARRY JAMESIE POTTERZE! W tej chwili mi powiedz, to co chciałeś...
- Nie – odparł Potter.
- Nie? To się przekonamy – powiedział blondyn, zbliżając się do Gryfona z zadziornym uśmieszkiem.
VOCÊ ESTÁ LENDO
Hej, Potter!
FanficDraco i Harry pod jednym dachem w Kwaterze Głównej Zakonu Feniksa. Co z tego wyniknie? Sprawdźcie sami. Całość opowiadania jest betowana przez Cessidy84.