[22]

4.5K 314 106
                                    

Rozdział betowany przez Cessidy84



- Albo mi w tej chwili powiesz, co chciałeś albo...

- Albo co? – spytał zadziornie Gryfon.

- To powiedział dziedzic Salazara – i zaczął go łaskotać.

- Dra...hahaha!... Prosz...hahaha...Draco...proszę... – udało się wysapać brunetowi przez śmiech.

- O co mnie prosisz, Gryfonku? – spytał blondyn.

- O litość! - wysapał brunet.

- Hmm... o litość powiadasz? Zastanówmy się. Jedyne, co może cię przede mną uratować, to prawda, więc mów. Wujek Draco cię wysłucha.

- No, jak sam zauważyłeś, nawet średniej wielkości łóżko tu nie wejdzie, a ja mam taaaaak wygodne łóżko, że nie ma takiej siły na tym świecie, która mnie zmusi, abym je zmniejszył, bo próbowałem, ale wtedy już nie jest tak wygodne. Ale mogę się nim z tobą podzielić – dodał brunet, robiąc się czerwony jak włosy Weasley'ów.

- Zaraz, zaraz... Czy ja dobrze rozumiem? – wolał się upewnić szarooki – Ty mi proponujesz spanie w swoim łóżku?

- Tak. Wiem, to głupi pomysł – mruknął brunet – Ale tak bardzo nie chciałbym się rozstawać z tym nieziemsko wygodnym łóżkiem.

- "Nieziemsko wygodne" powiadasz? – spytał Malfoy – To trzeba je sprawdzić – stwierdził i rzucił się na łóżko obok bruneta.

Parę minut później dwójka młodych mężczyzn od płynęła w objęcia Morfeusza. Po drzemce trwającej około dwóch godzin pierwszy obudził się Potter. Poczuł coś ciężkiego na swojej klatce piersiowej. Spojrzał w dół i zobaczył śpiącego Dracona wtulonego w niego jak w jakąś pluszową maskotkę. Uśmiechnął się pod nosem, stwierdzając, że najstarszy Weasley miał racje, że gdy ktoś jest ci bliski, to nic ci nie będzie u tej osoby przeszkadzać, a bliskość tej osoby będzie dla ciebie czymś, tak naturalnym, jak oddychanie, bo brunet, pewnie nawet podczas tortur, by się nie przyznał, ale z blondynem w ramionach było mu cudownie. Harry nie był w stanie stwierdzić, kiedy jego ramię owinęło się wokół pasa arystokraty, a druga ręka wplątała się we włosy wyżej wspomnianego arystokraty. Po chwili obudził się Malfoy.

- Co...? – oznajmił Harry'emu mrucząc – Mrrrrrry... Jak zabierzesz teraz rękę i przerwiesz ten bajeczny masaż mojej głowy, to Merlin mi świadkiem, że cię przeklnę – oświadczył Ślizgon, po czym kontynuował monolog, wtulając się w Harry'ego jeszcze mocniej – Wiesz, miałeś rację, to łóżko jest mega wygodne, a moja nowa Harry-podusia jest wprost fenomenalna – zakończył Draco.

- Ale wiesz, że ta twoja Harry-podusia jest człowiekiem, tak? – spytał z czystej przekory.

- Oj, no wiesz? Właśnie zrujnowałeś moje plany zabrania jej ze sobą, jak skończę być twym gościem – powiedział z udawanym oburzeniem blondyn, po czym obydwoje się zaśmiali.

Po jakiś 45 minutach, przez które Draco cały czas się wtulał w Gryfona, który bawił się jego włosami, w końcu Harry przerwał ciszę.

- Draco, ja ci wierzę na słowo, że się wygodnie na mnie leży i w ogóle, ale czy nie sądzisz, że powinniśmy zejść już na obiad.

- Jeszcze chwilę – wymruczał Malfoy.

- Za 5 minut zwołają akcję ratowniczą i wpadną tu uzbrojeni po zęby, a potem Syriusz nie da nam żyć, ciągle rzucając dwuznaczne teksty, więc wstawaj i idziemy – zarządził Potter.

- Na Merlina, jeszcze nie jesteśmy po ślubie, a ty się już ze mną kłócisz – marudził Draco.

- Po pierwsze, to ja się wcale z tobą nie kłócę, a po drugie, to jaki ślub? My nawet parą nie jesteśmy – odparł Gryfon.

- Ale będziemy. Ja to wiem, więc się ze mną nie kłuć – powiedział poważnie Malfoy Junior.

- Jakbym śmiał się z tobą kłócić? – zakpił brunet.

- Oj, Potter, grabisz sobie – poinformował go Smok z groźbą w oczach, na co Wybraniec nachylił się do niego. Zbliżył usta do ucha blondyna i wyszeptał.

- Te twoje oczęta nie robią na mnie wrażenia, więc chodź już na obiad – pocałował go w policzek i wyszedł z pokoju, zostawiając zaskoczonego Dracona.

Hej, Potter!On viuen les histories. Descobreix ara