IX

909 60 2
                                    

Otworzyłam oczy.

Leżałam z twarzą w klatce piersiowej Adriena. Zapiekły mnie policzki.

Na wspomnienie ubiegłej nocy, już po prostu paliłam się żywcem.

Ostrożnie, by nie obudzić chłopaka, uniosłam głowę. Promienie wschodzącego słońca wpadały przez odsłonięte okna i radośnie hasały między złotymi kosmykami. Widoczny z mojej perspektywy prawy profil blondyna był napełniony spokojem, uśmiechał się jednym kącikiem ust.

Zachichotałam. Zawsze uśmiechał się tylko prawym kącikiem ust. Nigdy nie widziałam, jego pełnego uśmiechu, zawsze tylko tą łobuzerską, asymetryczną wersję.

Adrien przewrócił się na bok, przysuwając mnie do siebie bliżej. Zamruczał coś pod nosem i otworzył oczy.

Zielone tęczówki znajdowały się zaledwie kilka centymetrów od mojej twarzy.

- Dzień dobry M'Lady - chłopak uśmiechnął się i pocałował mnie w nos. Następnie podniósł się do pozycji siedzącej i przeciągnął się niczym prawdziwy kocur. Po czym najnormalniej na świecie, bezceremonialnie wstał zrzucając z siebie kołdrę.

Pisnęłam i schowałam głowę pod materiał. Gwałtowność tego ruchu sprawiła mi ból w dolnej części brzucha, przez co syknęłam. Chyba nie uszło to uwagi Adrienowi.

- Marinette? - poczułam jak materac ugina się po obu stronach mojej głowy. Wychynęłam spod kołdry, czując na sobie ciężar chłopaka. Adrien skanował uważnie moją twarz, a ja poczułam jak znowu się czerwienię. Chyba nigdy mi to nie przejdzie - wszystko w porządku?

- T-tak. T-to normalne, Adrien.

Chłopak opadł obok mnie na materac i ukrył twarz w zagięcia łokcia.

- Przepraszam, Marinette - wplotłam palce w jego włosy i zaczęłam uspokojająco masować skórę jego głowy.

- Przecież się nic nie stało.

- Ale...

- Żadnych "ale" Adrien - pocałowałam go w czubek głowy, na co on uniósł się i z delikatnym uśmiechem pocałował mnie w nos.

Chłopak uśmiechnął lekko i wstał, a ja z powrotem zamknęłam oczy chcąc jeszcze trochę się zdrzemnąć.

------------------------

- Czy tylko mi się wydaje dziwne, że wczoraj zdarzyły się trzy wypadki? - zapytał Adrien, już ubrany przeżuwając jajecznicę.

- Hm? - podniosłam głowę znad talerza. Chłopak wybornie gotował, ale miał też denerwujący zwyczaj przerywania mi jedzenia.

- Książki. Plecak i scyzoryk. Potem cegły. A to wszystko po tym jak Andrzej zaczął wymyślać bzdety o tym, że jesteście parą.

- On ma na imię Antek - poprawiłam Adriena wracając do śniadania. Chłopak spojrzał na mnie krzywo.

-Naprawdę tego nie zauważyłaś?

- Czego?

- Powiedział do ciebie Marinette.

Kawałek jajka zaklinował mi się w gardle, a ja zaczęłam się krztusić. Adrien wstał i poklepał mnie delikatnie po plecach.

- Co? - wychrypiałam po dłuższej chwili - skąd on...

- Nie mam pojęcia - przerwał mi zielonooki marszcząc brwi -  musimy na niego uważać. A teraz ubieraj się. Zabieram Cię gdzieś.

-------------------------------------------------

Razem || miraculousWhere stories live. Discover now