21.

3.9K 262 598
                                    

Kompletnie spanikowany narzucił na siebie kołdrę podciągając ją pod samą brodę. W ostatniej chwili za nim drzwi się otworzyły Louis również zdążył pod nią wskoczyć, ale to i tak nie uratowało sytuacji, bo gdy jak się okazało jego mama weszła do pokoju wlepiła w nich zdezorientowane spojrzenie, które jednak powoli zmieniało się w zrozumienie, gdy tylko zauważyła porozrzucane po podłodze ubrania. W dodatku z pewnością nie umknęły jej jego czerwone policzki. Doskonale wiedział co właśnie sobie pomyślała. Mimo, że to nie była prawda. Wcale nie uprawiali seksu, ale zdawał sobie sprawę jak to wyglądało. Szczególnie, że mina Anne była naprawdę komiczna. Najpierw uchyliła usta, potem je zamknęła a w końcu wymamrotała ciche 'przepraszam', obróciła się na pięcie i wyszła.

- O Boże. - jęknął po raz kolejny chowając twarz w zagłębieniu szyi szatyna, który jednak zamiast być zawstydzony, zaśmiał się cicho.

- To musiało się kiedyś zdarzyć. - stwierdził.

- Nie pomagasz. - mruknął.

- Harry, przecież nic nie widziała. - westchnął.

- Nie musiała widzieć, żeby się domyślić. - prychnął. - Będę miał traumę do końca życia. - skrzywił się.

- Pewnie pomyślała, że uprawialiśmy seks, no i co z tego? Harry. Po pierwsze to nie prawda, nie uprawialiśmy seksu i nawet nie zamierzaliśmy tego robić. Po drugie jesteśmy w związku, a ludzie w związkach w końcu decydują się na ten krok i Twoja mama z pewnością zdaje sobie z tego sprawę. Więc nawet jeśli teraz myśli, że to robiliśmy, to nie ma znaczenia.

- To ma znaczenie. To moja mama. - obruszył się.

- Twoja mama też uprawiała kiedyś seks, wiesz? Może nawet dalej to robi.

- Louis. - pisnął klepiąc go w ramię.

- Kochanie, wiem, że to wszystko jest dla Ciebie nowością, ale nic strasznego się nie stało. Jeśli chcesz mogę iść i z nią porozmawiać.

- Co? O czym?

- O tym, że wcale tego nie robiliśmy.

- Nie. - potrząsnął głową. - Lepiej będzie jeśli teraz udamy, że tego nie było, a jutro przyjdzie czas na palenie się ze wstydu. - westchnął. - Zamkniesz drzwi na klucz?

Louis kiwnął głową zeskakując z łóżka. Był idiotą, że wcześniej tego nie zrobił. Przecież gdyby jego mama albo Gemma nie zapukała do drzwi tylko tak po prostu weszła do środka zobaczyłaby go zupełnie nagiego z Louisem nad sobą. Wtedy już z pewnością nie byłby w stanie żadnej z nich spojrzeć w oczy. Wyrzucił jednak te myśli z głowy w momencie kiedy szatyn podszedł do łóżka rozpinając guzik swoich spodni.

- Co robisz?

- Myślałem, że idziemy spać. - zmarszczył brwi, ściągając z nóg obcisłe rurki.

- Po co kazałbym Ci zamykać drzwi na klucz jeśli chciałbym pójść spać? - uniósł brwi spoglądając na niego wymownie.

- Oh. - uśmiechnął się opadając na miejsce obok. - Więc.. nie chcesz iść spać? - wymamrotał prosto w jego usta.

- Nie chcę. - pokręcił głową przyciągając go do siebie za kark. Gdzieś w między czasie Louis odrzucił kołdrę pod którą wciąż tkwił.

Czuł, że szatyn uśmiecha się przez pocałunek, a kiedy zabrakło im tchu, oderwał się od niego, przenosząc usta na jego brzuch. Wypuścił głośno powietrze zaciskając palce na poduszce po obu stronach głowy. Jego wnętrzności znów się wykręcały, a oddech stawał płytki nie wspominając już o przyspieszonym biciu serca i nabrzmiałym, gorącym członku.

Save MyselfWhere stories live. Discover now