47.

2.9K 253 153
                                    

Siedzieli w samochodzie wpatrując się w budynek, a raczej jego okna. Nigdzie nie paliło się światło. Wyglądało na to, że nikogo nie było w środku, ale skoro już tu byli nie mogli tego nie sprawdzić, dlatego Liam podjechał kawałek dalej zatrzymując samochód na chodniku, a gdy to zrobił, wyszli na zewnątrz obchodząc dom dookoła. Nie był otoczony żadnym płotem, więc po chwili bez problemu mógł zauważyć jedno z okien, które było lekko uchylone. 

Zmarszczył brwi podchodząc bliżej. Czy to możliwe, że ktoś mógłby być tak głupi i zostawić otwarte w dodatku na parterze okno? Nie wiedział, ale machnął ręką do chłopaków, by podeszli bliżej.

- Idiota. - prychnął cicho mulat. - Kompletny idiota.

- Ktoś musi zostać na zewnątrz. - stwierdził Liam. - Alex?

- Niech będzie. - zgodził się. - Będę pisał gdyby coś się działo.

Pokiwali głowami podchodząc do okna. Zayn znalazł się tam jako pierwszy popychając szybę, a gdy zajrzał do środka najwyraźniej nikogo nie zobaczył, bo już po kilku sekundach znalazł się we wnętrzu domu i machnął im ręką by weszli za nim. Więc weszli, ale w środku było okropnie ciemno. Musieli poratować się latarkami, które mieli w swoich telefonach. To co robili było cholernie głupie i chyba każdy z nich zdawał sobie z tego sprawę, ale musiał znaleźć szatyna. Za wszelką cenę. Nie przeżyłby gdyby stała mu się krzywda. Jego myśli zajmował Louis, więc nie miał czasu na martwienie się o siebie, dlatego od razu obrał jeden z kierunków postanawiając wejść na górę. Szedł powoli starając się nie narobić hałasu mimo, że dom wyglądał na pusty. Wiedział, że Liam idzie zaraz za nim, więc gdy znaleźli się na górze kiwnął głową, by poszedł w przeciwnym kierunku niż on. Wszystkie drzwi były otwarte co nieco ułatwiało mu poszukiwania. Zaglądał do każdego pomieszczenia uparcie dążąc do tego na samym końcu. Coś go tam przyciągało. Z sercem na ramieniu zajrzał do środka. Na pierwszy rzut oka pomieszczenie wyglądało na sypialnię i pewnie nią było. Świecił latarką po kolei na ściany, meble, aż w końcu światło padło na łóżko.

- Lou.. - wyszeptał.

Przestał myśleć racjonalnie. Szybko odszukał włącznik światła od razu potem wskakując na łóżko. Louis leżał na plecach, był nagi, ale nie to sprawiło, że zaczął szlochać. Miał siniaki. Na nadgarstkach, szyi, biodrach, kostkach i udach. Zawisł nad nim ujmując w dłonie pogrążoną we śnie twarz. Miał nadzieję, że to tylko sen, ale jego klatka piersiowa spokojnie unosiła się i opadała. Najważniejsze było to, że żył.

- Lou. - zaszlochał, potrząsając delikatnie jego ramionami.

Nie wiedział co powinien robić. Miał nadzieje, że faktycznie jedynie śpi i wybudzi się, gdy mocniej potrząśnie jego ciałem. Na początku nie było żadnej reakcji, ale w końcu zobaczył jak jego powieki drgają. Zaszlochał, wierzchem dłoni przecierając policzki, cały czas ze wzrokiem utkwionym w posiniaczonej twarzy Louisa, który po kilku sekundach uchylił powieki, ale one znów opadły. Dopiero za trzecim podejściem udało mu się je na w pół otworzyć.

Wyglądał jakby był pijany, jego wzrok był nieobecny, ale nie czuł alkoholu. W dodatku miał wrażenie, że zobaczył cień uśmiechu na jego twarzy.

- Harry.. - wychrypiał niewyraźnie.

- Jestem. - wykrztusił. - Jestem tutaj. Zaraz zabiorę Cię do domu.

- Nie tak prędko. - usłyszał gdzieś z tyłu od razu gwałtownie odwracając się w tamtą stronę.

Zsunął się z łóżka stając na lekko drżących nogach. Kilka kroków od niego stał ten sam mężczyzna, którego widział na filmiku. Nick. To musiał być on. Na żywo wyglądał jeszcze gorzej.

Save MyselfWhere stories live. Discover now