22.

3.6K 253 248
                                    

Liam w końcu podjął decyzję o rozstaniu z Zaynem będąc przez cały ten czas niesamowicie dzielnym. Całe szczęście nie zamykał się w domu ani w sobie. Spędzali razem dużo czasu, zdecydowanie więcej niż do tej pory, ale to nie zmieniało faktu, że chłopak był załamany nawet jeśli otwarcie tego nie pokazywał.

Najgorsze były jednak jego oczy. Przeraźliwe smutne, pozbawione tej wesołej iskierki, która znajdowała się tam przez ostatnie miesiące za nim jeszcze Zayn zrobił to, co zrobił. Serce łamało mu się, kiedy tak na niego patrzył. I choć wraz z Niallem, Louisem, a czasem nawet Barbarą, która była wściekła na Gigi, starali się odciągać myśli chłopaka to zdawał sobie sprawę, że to i tak zbyt mało. Liam miał złamane serce, a oni nie mieli pojęcia jak je posklejać. Podejrzewał, że z czasem będzie lepiej, już nie będzie tak bolało, ale nie mógł być tego pewny. Nie tak łatwo przestać kochać. Nie tak łatwo zapomnieć.

Pod koniec października zaczęło dziać się coś złego. Louis nagle zaczął odwoływać ich spotkania, a w końcu przestał odpisywać nawet na jego wiadomości. Nie miał z nim kontaktu od trzech dni i był tym naprawdę zaniepokojony. Nie miał pojęcia co się dzieje. Nie mógł nawet tego sprawdzić wciąż nie wiedząc gdzie mieszka. Chciał nawet napisać do Zayna na którego cały czas był zły, ale wiedział, że Louis także się do niego nie odzywa, więc mulat z pewnością nic nie wie.

Przez to, że nie wiedział co dzieje się z szatynem, nie potrafił skupić się na niczym innym. Cały czas zastanawiał się jak mógłby się z nim skontaktować, aż wreszcie po kolejnych trzech dniach postanowił udać się w jedyne miejsce w którym mógłby go znaleźć. Wiedział, że to nie jest najbezpieczniejszy pomysł, ale nie miał żadnego innego. Schował nawet do kieszeni gaz pieprzowy, który kiedyś kupił mu chłopak wiedząc, że w tamtej okolicy może mu się przydać. Miał jednak nadzieję, że nie będzie musiał go używać.

Ta dzielnica zawsze go przerażała, chociaż nieco mniej gdy był tam razem z Louisem. Wiedział, że z nim nic mu się nie stanie, ale teraz był kompletnie sam i umierał ze strachu. Musiał to jednak przezwyciężyć jeśli chciał dotrzeć na wzgórze mijając po drodze tych wszystkich ludzi. Schował ręce w kieszeniach ściskając w dłoni gaz pieprzowy i skręcił na Tunnard St. Tak jak zawsze zobaczył tam kilku bezdomnych kręcących się w tą i z powrotem albo po prostu siedzących na zimnym chodniku. Znali go już z widzenia, ale tym razem i tak uważnie mu się przypatrywali, a on czuł jak z każdym kolejnym krokiem żołądek podchodzi mu do gardła.

Gdzieś w połowie drogi poczuł jak ktoś szarpie go za łokieć. Podskoczył już chcąc użyć swojego gazu pieprzowego, ale wtedy zobaczył blond czuprynę. Chłopak nie wyglądał tak źle jak poprzednim razem, gdy widział go w centrum i teraz był już pewny, że musi być od niego młodszy. Nie miał pojęcia dlaczego nastolatek kręci się po takich miejscach, ale wtedy coś przyszło mu do głowy. On znał Louisa. Musiał go znać.

- Co Ty tu robisz? - usłyszał ostry ton za nim zdołał chociażby otworzyć usta.

- Ja.. - odchrząknął. Nie mógł teraz pokazać jak bardzo się boi. Szczególnie, że miał szanse dowiedzieć się czegoś więcej. - .. szukam Louisa. Wiem, że go znasz. Słuchaj.. nie mam z nim kontaktu od tygodnia, a Ty jesteś jedyną osobą, która mogłaby mi pomóc go znaleźć. Proszę, jeśli wiesz gdzie mieszka, powiedz mi.

- Dlaczego miałbym to zrobić? - prychnął.

- Ponieważ jestem jego chłopakiem, martwię się o niego i wiem, że dzieje się coś złego. Proszę, pomóż mi.

Był tak bardzo zdesperowany, by dowiedzieć się czegokolwiek, że prawdopodobnie mógłby posunąć się do wszystkiego. Jego błagalne spojrzenie chyba nieco przekonało młodego chłopaka, bo rysy jego twarzy wyraźnie złagodniały przez co wydawał się być jeszcze młodszy. Nie wiedział ile dokładnie ma lat, ale nie wyglądał na więcej niż piętnaście.

Save MyselfWhere stories live. Discover now