13. Nic cię nie boli?

7.5K 394 698
                                    

Komentarze, prosimy

W szkole nie mogłem się praktycznie w ogóle skupić. Ponieważ Nick był lubiany przez ogół uczniów, ich większa część huczała o jego zniknięciu. Już ta rzecz sprawiała, że czułem się przytłoczony, dodatkowo po mojej głowie cały czas krążyły wątpliwości dotyczące tego, co teraz zastało między mną a Louisem. Chciałem z nim porozmawiać. Niesłychanie mi na tym zależało, ale nie potrafiłem poprosić Gemmy o jego numer, zwłaszcza, że ona nadal była na niego wściekła. Musiałem czekać aż ponownie nadarzy się odpowiednia do tego okazja. Na szczęście po usłyszeniu dzwonka, który oznaczał koniec wszystkich zajęć, ruszyłem szczęśliwie do domu. Może nie tak szczęśliwie, ponieważ tym razem nie było ze mną Nialla, który pojechał do Mullingar na całe cztery dni. Nie pamiętam kiedy ostatnio razem wracałem ze szkoły sam.

Poprawiłem na swoich łopatkach plecach. W mojej głowie cały czas nuciłem jakąś piosenkę, miałem głowę totalnie w chmurach i nie zauważyłem, kiedy ktoś przede mną stanął. Była to dwójka chłopaków, trochę starszych ode mnie, mniej więcej moim wzroście, jednak dużo, dużo bardziej umięśnionych. Przystanąłem zdezorientowany w miejscu.

– Mogę w czymś pomóc? – spytałem uprzejmie, jednak z falą ogromnej niepewności w głosie.

– A co? Chcesz mi zrobić dobrze, cioto? Od tego są takie dziwki jak ty, nie? – usłyszałem w zamian, patrząc na wyższego ode mnie bruneta. Jego niebieskie oczy wgapiały się we mnie z pogardą. Oh, a więc to taki typ człowieka, pomyślałem, przygryzając mocno wnętrze policzka.

– Nie jestem chętny – zignorowałem go. – Mogę już przejść?

– Taki ktoś jak ty nie jest chętny? Zboczeniec – splunął drugi chłopak, a ja, chcąc przejść, ominąłem tę dwójkę szerokim łukiem. Zdecydowałem się taktycznie im nie odpowiadać, nieważne jak bardzo mnie korciło, aby im odpyskować. Nie wiedziałem jak mogliby zareagować. Wzdrygnąłem się, gdy jeden z tych gości złapał mnie za ramię, nie pozwalając odejść.

– Nie dotykaj mnie – spróbowałem się wyrwać, jednak byłem zbyt słaby przy dwójce tych napakowańców, którzy mnie trzymali.

– Kochasz dotyk, cioto. Powiedz, że to kochasz – wyższy z nich popchnął mnie z taką siłą, że musiałem zrobić parę kroków w tył, by utrzymać się na moich miękkich kolanach. Chwilę później ten drugi pchnął mnie w plecy.

– Gared, nie dotykaj go, bo jeszcze się zarazisz jakąś gejozą – parsknął drugi chłopak, z kpiną malującą się na jego twarzy.

– Posłuchaj kolegi – posłałem mu sardoniczny uśmiech, tym samym, odsuwając się wreszcie od domniemanego Gareda na znaczną odległość. – Dajcie mi spokój. – warknąłem, poprawiając swoją koszulkę. Chciałem ruszyć do domu, tego było za wiele. Czy spokój to taka duża rzecz, jakiej mógłbym pragnąć w tej szkole?

– Suka zaczyna szczekać – powiedział chłopak, kiedy przyspieszyłem kroku i następnym co mogłem poczuć to duża, ohydna dłoń, przemieszczająca się pod materiałem mojej koszulki.

– Powiedziałem, żebyś mnie zostawił, oblechu! – odepchnąłem go z całej siły, samemu będąc zdziwiony tym, jak mocno chłopak zatoczył się w tył. Niestety, widziałem, że bardzo się zdenerwował.

– Dziwka – splunął drugi z nich, po uderzeniu mnie w brzuch wykorzystując moment, gdy się skupiłem. Złapał mnie za nadgarstki, ciągnąc w stronę chodnika. Zacząłem mu się wyrywać, ale on przyciągnął mnie bliżej i mocniej owinął długie palce wokół mojej ręki. Pod powiekami czułem kumulujące się łzy bólu i obrzydzenia. Chciałem wyplątać się pod jego pachą, ale chłopak nie zamierzał mnie puszczać.

Raisin • Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz