70. Masz rację, mamo

2.5K 168 96
                                    

Upewnijcie się, że przeczytaliście poprzedni rozdział, bo znów dodaję dwa pod rząd.

Co myślicie na temat tej kłótni L&H?

Komentujcie, bo tęsknię za tym.

Tymczasem wracam do nauki, ew. 😛

Kiedy byłem pewien, że Louis pojechał do moich rodziców, stałem w kuchni, patrząc na smutnego psiaka, który leżał przy moich stopach, przesuwając nosem po mojej łydce.
Odetchnąłem, nalewając mu wody do miski i ruszyłem w stronę swojej sypialni. Kiedy tylko się tam znalazłem, od razu poczułem zapach Louisa, który był tak intensywny, że unosił się wszędzie.
Panował tu ogromny bałagan, szafa była otwarta, wypadały z z niej ubrania, łóżko nie było pościelone, a na środku pokoju leżała zabawka Poppy'ego.

Korzystając z tego, że byłem w domu całkowicie sam, położyłem się na łóżku w sypialni i zacząłem płakać. Nie były to jednak tylko i wyłącznie łzy złości, ale także małego smutku; czułem się po prostu okropnie zawiedziony zachowaniem chłopaka. Zignorowałem resztki tuszu, który spływał razem ze łzami po moich policzkach. Nie byłem do końca pewny, dlaczego właściwie płaczę, ale po prostu... wzruszyłem się pod chwilą słabości. Pomyślałem, że mogę do kogoś zadzwonić po jakiekolwiek pocieszenie. Zwykle wykonałbym telefon do Gemmy, jednak nie chciałem jej przeszkadzać, teraz kiedy ma Tommy'ego. Lottie ma we wtorki nocne zmiany w szpitalu, Niall jest pewnie z Zaynem... Przeglądałem przez chwilę listę kontaktów, a po krótkim zawahaniu się przy jednym z nich, ostatecznie wybrałem odpowiedni numer i czekałem aż mama Louisa ode mnie odbierze.

Minął pierwszy sygnał, następnie drugi i trzeci. Co ja sobie myślę, dzwoniąc do niej? Zapewne spędza czas z rodziną, czy swoim facetem. Jednak, gdy miałem nacisnąć czerwoną słuchawkę, usłyszałem jej przyjemny głos, który... przypomniał mi ten Louisa.

– Dobry wieczór, aniołku

Pociągnąłem nosem, a następnie praktycznie wyszeptałem do komorki: – Cześć... Możesz rozmawiać?

– Kochanie, co się stało? Oczywiście, że mogę z tobą porozmawiać. Zawsze znajdę czas na nocne rozmowy z moim ulubionym Harrym!

– Ja i Louis pokłóciliśmy się, bo... bo on jest tak potwornie zazdrosny! – załkałem. – I nie rozumie, że jego zachowanie jest absurdalne!

– Powiedz mi dokładnie i spokojnie, co się stało, Harry – nakazała Johannah, a ja westchnąłem i zacząłem jej opowiadać dosłownie wszystko.

– Dobrze, przepraszam Jay, już się ogarniam – zipnąłem żałośnie, patrząc w sufit. – Powtarzam Louisowi non stop jak bardzo go kocham. Przecież tylko o-on się liczy! Ale od pewnego czasu jest tak bipolarny, jak jasna cholera! Dzisiaj najpierw kupił mi kwiaty, ale później poszliśmy na spotkanie z moim znajomym i był jak tykająca bomba! Jeszcze wczoraj rozmawialiśmy o jego zazdrości i wtedy uwierzył, że nikt nie będzie dla mnie tak ważny. Nie wiem co się z nim dzieje, ma jakieś głupie wahania nastroju.

– On z tego co widzę, skarbie, ma bardzo niską samoocenę – westchnęła kobieta po wysłuchaniu moich jęków. – Louis dużo przeżył i już zawsze w jego głowie będą jakieś lęki. Może jego zachowanie nie jest zależne od niego. Zapewne bardzo się boi, że zwyczajnie spodoba ci się ktoś inny. Nie dlatego, żeby cię zranić tylko po prostu ma wrażenie, że znajdzie się ktoś lepszy.

– Co mam zrobić żeby tak nie myślał? Próbowałem tylu rzeczy. Od początku naszego związku staram się, by jego smaoocena wzrosła. Co mam jeszcze zrobić? – spytałem, zakrywając swoje oczy dłonią. – Jego zazdrość działa bardzo źle na nasz związek.

Raisin • Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz