21. Nie rób więcej takich głupstw.

5.2K 311 125
                                    

Po tym jak chłopak opuścił mój pokój, leżałem z twarzą wciśniętą w poduszkę i moczyłem jej poszewkę swoimi łzami. Czułem się okropnie. Dopiero po tej konfrontacji z Louisem, pojąłem co ja tak właściwie chciałem zrobić. Myślałem, że pójście na skróty i ucieczka od problemów była najlepszym rozwiązaniem, i teraz miałem za swoje, ponieważ dobrze widziałem, że szansa na to, aby Lou szybko mi wybaczył i zapomniał o całej tej sytuacji była znikoma.

Niall miał rację, zrobienie tego w tajemnicy było niemoralne. W dodatku mogłem zrobić sobie krzywdę.

Wiedziałem, że reakcja Louisa spowodowana była spektrum emocji. Z jednej strony zmartwił się mną, z drugiej był zdenerwowany, że do czegoś takiego oboje doprowadziliśmy. Oboje byliśmy zagubieni.

Dopiero po upływie kilkunastu minut udało mi się usnąć. Nie był to twardy sen - wręcz przeciwnie, był płytki, zupełnie inny niż ten, którym zawsze śpię. Już od ostatnich czterech dni czułem ciągle nudności, lecz dnia dzisiejszego przez dodatkowy stres ból się nasilił, przez co obudziłem się z jękiem, musząc zwymiotować.

Ruszyłem w kierunku łazienki, wyrzucając z siebie dzisiejsze śniadanie, klęcząc przy otwartej toalecie. Torsje, jakie mną wstrząsały były naprawdę silne i dźwięki jakie przy tym z siebie wywoływałem roznosiły się echem po całej łazience, tym samym docierając także na korytarz, gdzie usłyszała mnie moja mama.

– Kochanie, powiedz mi co się dzieje? – spytała, pojawiając się w drzwiach do toalety. Cholera, na pewno słyszała krzyki Louisa, mogłyby one w końcu obudzić nawet umarłego.

– Zatrułem się czymś, mamo – skłamałem, sięgając po szczoteczkę do zębów i szorując wszystkie z nich po kolei, bardzo dokładnie. Nie mogłem powiedzieć teraz rodzicom, ponieważ oni również by byli zawiedzeni moją nieodpowiedzialnością. Nie chciałem, żeby kolejne ważne osoby w moim życiu zawodły się na mnie, przez moje czyny.

– Synku, jeśli jesteś w ciąży możesz mi powiedzieć, a nawet musisz – zacisnąłem mocno powieki, w trakcie szczotkowania, nie mając odwagi spojrzeć jej w oczy. – Jesteś moim dzieckiem i widzę, że zachowujesz się co najmniej niecodziennie, skarbie.

Wyplułem pianę z moich ust, następnie nabierając wody do buzi. Sięgnąłem znowu po pastę do zębów, ale zatrzymała mnie moja mama.

– Harry, właśnie umyłeś zęby i chcesz zrobić to jeszcze raz. – Dopiero po spojrzeniu w swoje odbicie zauważyłem, że ma rację.

– Naprawdę oczekiwałaś, że po prostu do ciebie podejdę i powiem na luzie „Hej, mamo! Wiesz, że będziesz babcią, bo twój popieprzony syn ma macicę i nie umie się zabezpieczyć”? – powiedziałem specjalnie zbyt przesłodzonym głosem, patrząc na jej zmartwiony wyraz twarzy. – Jestem na śmierć przerażony. Nie mam pojęcia jak ja niby mam sobie poradzić.

– Skarbie... Chodź tu do mamy – powiedziała Anne, rozstawiając ramiona, w które niepewnie opadłem. – Chodźmy do twojego pokoju, opowiem ci coś – pocałowała moje ciało.

Wtuliłem się w nią i pokiwałem słabo głową, następnie udając się z nią do mojej sypialni. Tam usiedliśmy na łóżku, a ja cały czas opierałem swoją głowę na jej ramieniu czując się jakbym znowu miał zaledwie siedem lat i jedynym moim zamrtwieniem było to, że mama dopiero teraz przytuliła mnie do siebie. Kiedy usiedliśmy na łóżko, mama wzięła moja rękę w tę swoją gładząc ją delikatnie kciukiem.

– Jesteś już na tyle duży, że myślę, iż nie obrazisz się na mnie jeśli powiem, że nie byłeś planowanym dzieckiem, co? Zresztą to nie jest nic złego – zaśmiała się delikatnie patrząc na mnie. Pokiwałem głową chociaż trochę zdziwiłem się, ponieważ nigdy mi o tym nie mówiła.

Raisin • Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz