49. Bardzo kocham moją rodzinę.

3.8K 191 143
                                    

– Ale mi ciężko... – jęknąłem, kładąc rękę na lekko wypchniętym brzuchu kiedy opuściłem restaurację u boku Louisa. Czułem się naprawdę najedzony, zjadłem chyba więcej niż przez cały poprzedni miesiąc.

– Przecież zjadłeś dokładnie tyle samo co ja – Louis zaśmiał się, oplatając ramieniem moją talię. Mogłem wdychać jego zapach.

– Ale mam mniejszy żołądek niż ty. Przez dziewięć miesięcy jadłem głównie sałatki.

– Kochanie, nie przesadzaj. Przecież cię nie głodziłem, przez ciążę jadłeś dużo więcej niezdrowych rzeczy, niżeli ja sam – odparł, łapiąc taksówkę.

– Cicho już bądź. Jestem najedzony i już – podszedłem razem z nim do auta.

– Gdzie jedziemy? – spytał mężczyzna, kiedy zapieliśmy swoje pasy na tylnim siedzeniu. Spojrzałem z zaciekawieniem na Louisa czując jak gałki o mało nie wyskoczyły mi z orbit po usłyszeniu nazwy klubu.

– Jedziemy do klubu? – spytałem głupio, trzymając ramię szatyna.

– Tak, kochanie. Za chwilę spalisz te zalegające ci w brzuchu kalorie – puścił mi ponownie tego wieczoru oczko. Zachichotałem, kładąc głowę na jego barku. Nie spodziewałem się dzisiejszej wizytki w klubie, ale wiem, że dobrze to zrobi mi, jak i Louisowi.

– Będziesz mógł pić alkohol. Ciesz się! – objął mnie w pasie.

– Wiesz, że i tak nie lubiłem zbyt dużo pić – zaśmiałem się, kładąc dłoń na udzie chłopaka. Przed poznaniem Louisa moje życie wyglądało zupełnie inaczej. Zastanawiało mnie tylko, czy to wszystko nie potoczyło się zbyt szybko, ale przecież... Kocham to jak moje życie teraz wygląda.

– O czym myślisz? – zagadnął mnie ze zmarszczonymi brwiami po upływie paru minut.

– O tym wszystkim. – powiedziałem. – O mnie, tobie.. Raisin – wzruszyłem ramionami.

– Ale powiedz mi szczegóły – nalegał, nachylając się bliżej mnie abym mógł powiedzieć mu to na ucho.

– Myślę o tym, czy kiedyś nie znudzi ci się takie życie ze mną. Nie lubię imprez, picia i nie jestem ani trochę spontaniczny. Zresztą, przy dziecku nie możemy sobie na to wszystko pozwolić – zaznaczyłem. – Lubię czytać książki i słuchać muzyki... lubię grube skarpetki i kubek kakao. A to jest nudne.

– To nie jest nudne – pokręcił od razu głową. – Nic co ma związek z tobą nie jest nudne, kochanie.

– Ale zdajesz sobie sprawę z tego, że jakby- nie będziesz całować już nikogo innego? Teraz jestem tylko ja i spędzasz ze mną tyle czasu. Ja to kocham, ale zastanawiam się, czy to nie staje się rutynowe.

– Co niby mogłoby być rutynowe? – zapytał zdezorientowany. – Przecież cię kocham.

– Ja też cię kocham – wyszeptalem, zagryzając wargę. Nawet nie wiesz jak, Louis. Nawet nie wiesz, jak bardzo.

– Więc przestań wygadywać takie rzeczy – szatyn pokręcił głową. – Nigdy mi się nie znudzi życie z tobą. Zwłaszcza, gdy jest teraz z nami Raisin.

– Przepraszam, że myślę o tym na naszej randce – skarciłem cię cicho, bawiąc się koszulką Louisa.

– Nic się nie stało, słońce – pocałował mnie w czoło, za co otrzymał delikatny uśmiech kierowcy, który zauważyliśmy w lusterku.

***

– Zamówimy jakieś lekkie drinki, co? – spytał mnie mój chłopak, kiedy chwilę temu weszliśmy do hucznego klubu.

Raisin • Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz