46. Twój chłopak będzie miał tylko dziewięć palców

4.5K 216 71
                                    

Po przebudzeniu czułem się o wiele, wiele lepiej, dlatego zaledwie po zerknięciu na zegar, który wskazywał na to, że drzemałem spokojnie kilka godzin, podniosłem się z łóżka, od razu kierując kroki do pokoju Rai. Zdziwiłem się, kiedy zobaczyłem zupełną pustkę. Louisa też nie było wokół, dlatego udałem się na dół. Jak się okazało, mój chłopak leżał na kanapie, oglądając powtórkę jakiegoś meczu, z leżącą na brzuszku, na jego klatce piersiowej dziewczynką. Ten widok zupełnie mnie rozczulił, aż bałem podejść się bliżej i rujnować ten moment. Louis bezpiecznie trzymał pośladki dziewczynki oraz drugą dłonią jej główkę. Wyciągnąłem swoją komórkę i ukradkiem zrobiłem im parę zdjęć, ciesząc się w duchu, że chłopak mnie nie zauważył, dopóki sam nie odezwałem się, mówiąc:

- Wyglądacie przepięknie.

Przekręcił głowę tak, by na mnie spojrzeć, a po chwili wysłał mi najpiękniejszy uśmiech, całując czubek głowy Raisin.

- Wygląda jakby też oglądała - zauważyłem, patrząc na leżącą beztrosko z otwartymi ślepkami córkę.

- Musi wiedzieć od swoich pierwszych dni, co jest dobre. - wytłumaczył Louis z przekąsem, ponieważ doskonale wiedział, że ja nie przepadam za oglądaniem meczy, jakichkolwiek.

- Przewinąłeś ją? - podniosłem jego łydki do góry, aby pod nimi usiąść i położyć je sobie na kolanach.

- Oczywiście, pierwsza kupka! - odparł z dumą, jakby oczekując, że dostanie teraz nagrodę.

- Gratulację! - parsknąłem ironicznie, klepiąc jego nogę.

- Raisin kocha tatę, prawda? zagruchotał. - Boże, nie wierzę, że ona tutaj jest, a przecież właśnie ją trzymam.

- Cieszmy się póki tylko leży i jest kompletnie na nas zdana. Jeszcze się nie przekręca, albo nie próbuje pełzać, więc mamy spokój.

- Najgorsze będzie ząbkowanie. Pamiętam jak nie mogłem spać, kiedy bliźniaczki ząbkowały - wyznał Louis.

- Ząbkowanie? - pokręciłem głową. - To jest nic przy kolkach, mój drogi. Nie bez powodu mówi się na to "sto dni płaczu".

- Pozostają modlitwy - Louis westchnął dramatycznie, na co cicho zachichotałem. - Znowu śpisz śpioszku? - spojrzał na twarzyczkę córeczki.

- Przez większość czasu będzie spała. Tak jak w brzuszku - oznajmiłem. - Na pewno znudził ją ten durny mecz.

- Hej! Nie masz racji, mecz jest-

Louis nie mógł dokończyć swojej wypowiedzi, przez to, że telefon leżący na stole zaczął wibrować. Sięgnąłem po niego i prędko odebrałem, po ujrzeniu na wyświetlaczu imienia Lottie.

- Halo? - odezwałem się jako pierwszy.

- Er-m... H-harry? - usłyszałem niepewny ton jej głosu. Dziewczyna ochrząknęła, by oczyścić gardło. - Jest tam gdzieś... Louis?

- Dokładnie obok mnie... - ściągnąłem w zmieszaniu brwi, słysząc jak dziwnie brzmiała. - Dać ci go?

- Jakbyś mógł? - odpowiedziała z niewielkim westchnięciem. Była dziwnie przygnębiona jak na naszą Lottie.

- To Lotts - mruknąłem, podając swojemu chłopakowi komórkę. On od razu wziął ją do ręki i przyłożył do ucha.

- Tak, siostrzyczko? - cmoknął do telefonu. Wziąłem małą Rai z jego ramion, by było mu wygodniej. - Ale... W którym? - na jego twarzy pojawiło się zmartwienie. - Co się stało? Przecież wszystko było- Dobrze! Oczywiście, będę tam.

Raisin • Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz