42. Staram się tylko dawać Louisowi to, na co tak bardzo zasługuje. Miłość.

4.3K 234 233
                                    

Jedliśmy, wsłuchując się w opowieści solenizantek i jestem przekonany, że gdyby nie obecność Felicite, wszystko byłoby w jak najlepszym porządku. W międzyczasie, kiedy poczułem po delikatnym ruchu, że i Raisin obudziła się, nasłuchując różnych głosów, położyłem dłoń na swoim brzuszku, dalej uważnie słuchając historii Daisy.

Głaskałem swoją obciągniętą na moim brzuchu bluzkę, czując napierające na mnie od środka kończyny mojej córeczki. Uśmiechnąłem się, ponieważ wyglądało to tak, jakby rozpaczliwie pragnęła wyjść już na zewnątrz.

Louis musiał zauważyć moją reakcję. Spojrzał na mój uśmiech, a następnie zawiesił pełen rozczulenia wzrok na moim brzuchu. Odwzajemniłem mały uśmiech, który mi wysłał. Gdy najmłodsza z dziewczynek skończyła swoją opowieść, odezwałem się.

– Mała zrobiła się bardzo ruchliwa, chcecie ją poczuć? – zaproponowałem im nieśmiało. Sam od zawsze uwielbiałem dotykać brzuchów ciężarnych kobiet.

– O jezu, jezu tak! – Daisy zapiszczała, zeskakując ze swojego krzesełka.

Podwinąłem swoją koszulkę, bardziej odsuwając od stołu i przekręcając się w ich kierunku. Lottie przyglądała się temu wszystkiemu jedynie z małym uśmieszkiem.

– Wooow – przeciągnęła jedna z dziewczyn, kładąc dłoń na mojej skórze. – Ale mega.

Patrzyłem na ich ręce z góry, po chwili wzdychając głośno. Louis spojrzał na mnie spanikowany, lecz uspokoiłem go.

– To nic. Po prostu dostałem stylowego kopa prosto w pęcherz – wymruczałem słabym głosem. Lottie zaśmiała się głośno.

– Mała Rai nadal ćwiczy kung-fu? – spytała rozbawiona.

– Niestety – jęknąłem, poprawiając się na krześle. – Myślę, że jest trochę zdezorientowana, bo słyszy dużo nowych głosów.

– Louis był niezwykle rozbrykanym dzieckiem podczas ciąży – wtrąciła nieśmiało Jay, jakby niekontrolowanie wypowiedziała te słowa.

Chłopak spojrzał na nią, z mocno zaciśniętymi ustami, a ja, nie mogąc dłużej wytrzymać tego napięcia, postanowiłem jej odpowiedzieć. – Nic się do tej pory nie zmieniło – roześmiałem się.

Johannah wysłała mi tylko mały uśmiech odsuwając się od stolika. – Może poczęstować was wypiekami Fizzy? – spytała, patrząc na nas.

– Ja poproszę – zgłosiłem się na ochotnika, kładąc swoją dłoń na kolanie szatyna. – Znowu mam smaka na łakocie.

Mama Louisa skinęła głową, kierując się do kuchni. Nie wiem co mnie pokusiło, lecz postanowiłem udać się za nią.

– Poczekaj tu, proszę – zwróciłem się do Louisa, na odchodne całując z czuciem jego skroń, zanim zasłoniłem swój brzuch z powrotem materiałem bluzki, a następnie poszedłem tam, gdzie przed chwilą skierowała się kobieta.

Obserwowałem z niewielkim uśmiechem jak wyjmuje parę tac z pysznościami. Aż prawie poleciała mi ślinka. – Może coś do picia, Harry? – spytała niepewnie, wyjmując kilka szklanek.

– Nie, dziękuję – pokręciłem głową, podchodząc bliżej niej. – Pomóc coś, proszę pani?

– Nie, nie... Jesteś zbyt dobry, kochanie. I możesz mówić mi po imieniu – spojrzała na mnie z troską.

Uśmiechnąłem się delikatnie.–  Przepraszam, że Louis zachowuje się tak, jak nie inaczej, ale chciałbym też, żeby pani... żebyś ty postarała się go zrozumieć...

Raisin • Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz