7.Żaden z nas na Ciebie nie zasługuje.

9.9K 392 43
                                    

Victoria POV 

    Przyglądam się z przerażeniem na tą dwójkę i sama nie wiem, co robić. Widzę, jak Nicholas wymierza mocne ciosy w twarz Shane'a, a tamten próbuje nie pozostać mu dłużny. Bez problemu dostrzegam, jak na ich twarzach pojawia się wiele zadrapań i krwi. Mimo, że wiem, że mogę dostać od któregoś, podchodzę do nich i usiłuje ich rozdzielić. 

    - Nick, daj już spokój – krzyczę, ciągnąc go za jego ramię. – Błagam Cię! – próbuje dalej, kiedy nie reaguje. 

    - Jesteś zwykłym śmieciem – warczy i wymierzając ostatni cios w jego szczękę, podnosi się. 

    - Przysięgam, że Cię załatwię – mówi z wściekłością, także wstając na nogi. 

    - Naprawdę? – prowokuje go, stawiając kilka kroków w jego kierunku, jednak w porę go zatrzymuje. 

    - Nicholas. – Staję przed nim, kładąc swoje dłonie na jego torsie, żeby go uspokoić. 

    Nie chcę, żeby coś mu się stało, bo szatyn wygląda naprawdę źle i myślę, że gdyby doszło do jeszcze jednej bójki, to nie obyłoby się bez szycia. 

    - Tori, chcę tylko z Tobą porozmawiać. – Słyszę za sobą, na co biorę głęboki wdech. 

    - Dawno już wszystko sobie wyjaśniliśmy – przypominam i odwracam się w jego stronę. – Daj mi w końcu spokój – proszę go. 

    - Ale ja za Tobą tęsknię – ciągnie dalej, przez co cała się spinam. 

    - Debil – prycha chłopak tak, żebym tylko ja to usłyszała. – Wierzysz mu? – pyta wprost przy moim uchu. 

    - A kiedy pieprzyłeś tamtą zdzirę, to jakoś nie tęskniłeś – syczę, patrząc wrogo na blondyna i dając odpowiedź szatynowi. 

    - Dziwisz się, że uległem pokusie? – pyta z irytacją w głosie, a ja nie wiem, do czego zmierza. – Ile jeszcze miałem na Ciebie czekać? – wyrzuca mi. 

    - Najwidoczniej jeszcze nie byłam na to gotowa – odpowiadam, splątując swoje ręce na klatce piersiowej.

    - Chodziliśmy ze sobą już naprawdę długo. Powinnaś była mi zaufać – oznajmia, na co kręcę z niedowierzaniem głową w boki. 

    - Teraz jestem z siebie dumna, że Ci się nie oddałam, bo to byłaby najgorsza porażka w moim życiu, gdybym pozwoliła, żebyś był pierwszy. – Posyłam mu pełne nienawiści spojrzenie, co zostaje przez niego wspaniale odwzajemnione. 

    - Przyrzekam Wam obojgu, że tak łatwo się mnie nie pozbędziecie – grozi nam, po czym odwraca się na pięcie i, jak huragan, przemierza chodnik. 

    Mój były znika mi z pola widzenia, co skutkuje, że oddycham z ulgą. Odwracam się do Nicka, który przeciera krew ze swojego łuku brwiowego. 

    - Trzeba Ci to opatrzeć. – Obejmuję dłońmi jego twarz, patrząc na niego ze zmartwieniem w oczach. 

    - Nic mi nie jest – zapewnia mnie. 

    - Pojedziemy do mnie i trochę doprowadzę to do ładu – anonsuje, splatając nasze palce razem. – Dasz radę prowadzić? – dopytuję, bo po takiej bójce może miewać zawroty głowy. 

    - Pewnie. – Wzrusza ramionami i ciągnie mnie w stronę parkingu. 

***

    Przyklejam plaster do jednej brwi szatyna, po czym chwytam jego rękę i przemywam ją wodą. Przyglądam się zdrapanym kostką, które nadal mają po sobie ślady krwi, więc postanawiam to zabandażować. Owijam materiał wokół jego dłoni, czując na sobie jego intensywny wzrok. 

KISS ME SLOWOnde as histórias ganham vida. Descobre agora