Victoria POV
Moje wargi delikatnie się rozchylają, a ja przez chwilę po prostu przyglądam się małemu pieskowi rasy shih - tzu. Widać, że zwierzę jest bardzo wystraszone i bezbronne, co utwierdza mnie w przekonaniu, że ktoś je porzucił. Najostrożniej, jak tylko się da, zbliżam się do szczeniaka i powoli biorę na ręce.
- Spójrz. – Instruuję Nicka, podchodząc bliżej niego. – Ktoś znowu potraktował psa, jak jakiś przedmiot bez uczuć – rzucam wściekła, delikatnie przytulając pupila do swojego ciała.
- Był w krzakach? – wypytuje, uważnie mu się przyglądając.
- Ktoś go wyrzucił – stwierdzam, nie mając, co do tego wątpliwości. – Musimy zabrać go do weterynarza. – Reflektuję.
- Nie wiem, gdzie tu jest nabliższa klinika dla zwierząt – oznajmia, a na jego twarzy pojawia się grymas. – Chyba maluszek przeprowadzi się do Bostonu – anonsuje, gładząc go po głowie.
- To dobry pomysł. Najpierw pojedziemy go zbadać, a potem poszukamy jakiejś dobrej hodowli. – Spoglądam na zwierzątko i subtelnie się uśmiecham.
- Poszukasz czegoś w drodze – proponuje szatyn, na co przytakuję, dając znać, że się z nim zgadzam.
Podążamy w stronę samochodu, aby posadzić na tylnym siedzeniu naszą małą znajdę. Szczeniak na razie jest przerażony tym wszystkim, a ja mam nadzieję, że poza porzuceniem, nic więcej go nie zraniło.
- Jak ktoś mógł wyrzucić takiego słodziaka? – Dziwię się, bo ja na sam widok już jestem zakochana w tym piesku.
- Niestety, ludzie są okrutni. – Wzdycha, obejmując mnie w talii. – Ale za to są też tacy, którzy mają dobre serce, jak Ty. – Całuje mój czubek nosa.
- Hm...zastanawiam się teraz, czy daleko Ci do osiągnięcia tego poziomu słodkości, jak On – nawiązuje do zwierzaka. – I chyba nie brakuje Ci dużo – droczę się z nim.
- A w ogóle coś brakuje? – Unosi brwi wysoko w górę.
- Trochę – odpowiadam, udając, że się zastanawiam.
- O Ty zła. – Mruży na mnie oczy, a ja wybucham śmiechem. – Jeszcze zobaczymy – wypowiada szybko, po czym przylega ustami do moich warg.
Nie muszę długo rozmyślać nad tym, czy odwzajemnić całusa. Wplątuję swoją dłoń w jego włosy, którymi zaczynam się bawić. Poświęcamy swoją całą uwagę, gdy dociera do nas ponowny pisk szczeniaczka, który właśnie wyskakuje z auta i zmierza przed siebie. W pośpiechu się od siebie odrywamy, a Nicholas w porę łapie naszego nowego kolegę.
- Hej, aż tak Ci z nami źle? – nabija się, przez co chichoczę.
- Wiesz co? Teraz to wyglądasz przesłodko – komentuję zaczepnie, na co chłopak wywraca oczami. – Moje dwa słodziaki – dodaję, składając szybkiego buziaka na policzku Nicka.
- Bardzo nam schlebiasz, ale niestety musimy przerwać te podlizywanie. Boston już nas wzywa – komunikuje, znowu pakując szczenię na tylne siedzenia.
- Nie dziwi Cię to, że Cindy i Jay ani razu do nas nie zadzwonili? – Reflektuję nagle, bo przypominam sobie, że nie dostaliśmy od nich żadnego znaku życia.
- Cóż, mam nadzieję, że nie umarli – rzuca, na co parskam śmiechem.
Szatyn otwiera mi drzwi od strony pasażera, przez co siadam na swoje miejsce. Po kilku sekundach On także zajmuje siedzenie kierowcy i odpala silnik. Włącza się do ruchu, w międzyczasie chwytając moją dłoń, co powoduje uśmiech na mojej twarzy.
CITEȘTI
KISS ME SLOW
DragosteNie wiedziałem, że to Ty na mnie czekasz, bo byliśmy dziećmi, kiedy zakochaliśmy się w sobie. Nie wiedzieliśmy, co to było. Nie poddam się tym razem, ale kochanie, po prostu całuj mnie powoli. °opowiadanie zawiera sceny erotyczne i przekleństwa NIE...