22.Zrobię wszystko.

5.5K 209 53
                                    

Victoria POV 

    Pomału otwieram swoje oczy, od razu się krzywiąc na rażące promienie słońca. Niechętnie podnoszę się do pozycji siedzącej, przykładając dłoń do szyi, która lekko mnie boli. W sumie to cała czuję się obolała. Biorę głęboki wdech, mając nadzieję, że nie bierze mnie żadna grypa.

    W tej samej chwili spoglądam na drugą połowę łóżka, która okazuje się pusta. W moim ciele od razu pojawia się panika, jednak staram się uspokoić. W pośpiechu wstaję na nogi, kierując się na dół. Już po kilku sekundach wchodzę do kuchni, gdzie zastaję mojego szatyna.

    - O...dzień dobry – wita mnie czułym uśmiechem. – Musisz jeszcze chwilkę poczekać na śniadanie – zapowiada, przygryzając dolną wargę.

    - W porządku – odpowiadam, podchodząc do niego, aby móc bez problemu się w niego wtulić.

    - A to za co? – Śmieje się, przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie.

    - Tak po prostu. – Wzruszam ramionami, delikatnie się od niego odsuwając. – Kiedy się obudziłam, a Ciebie nie było, przestraszyłam się, że... – zaczynam, czując dziwne ukłucie w klatce piersiowej.

    - Spokojnie – przerywa mi, obejmując moją twarz. – Jestem przy Tobie. Na razie jesteśmy bezpieczni – zapewnia, a ja wierzę mu pod każdym względem.

    - Myślisz o tym, żeby kontynuować ucieczkę? – dopytuję, bo już wcześniej się nad tym zastanawiałam.

    - Sam nie wiem. Pogadam z panem Munro i zobaczę, jaki On ma plan – wyjaśnia, na co jedynie kiwam głową.

    - Mi wszystko jedno. Bylebym była blisko Ciebie – wypowiadam nieco ciszej, zaglądając głęboko w jego tęczówki.

    Chłopak słabo się uśmiecha, po czym składa na moim policzku subtelnego całusa. Zanim jednak się ode mnie odsunie, ponownie zanurzam się w jego ramionach, pragnąc poczuć znajome ciepło. Trwamy tak przez dłuższą chwilę, ale zdaje się, że żadnemu z nas to nie przeszkadza.

    W końcu pozwalam mu wrócić do przyrządzania śniadania, podczas gdy ja siadam przy blacie i cierpliwie na niego czekam. Nalewam do szklanki soku pomarańczowego, żeby zaspokoić swoje pragnienie, bo dziwnie zaschło mi w gardle. W ogóle czuję się taka ospała. Chyba przez te wszystkie wydarzenia, mój organizm jest bardzo osłabiony.

    - Musimy się zorganizować i przenieść Twoje rzeczy do mojego mieszkania – zagaduje Nick, wyrywając mnie z zewnętrznej zadumy.

    - Czyli naprawdę to robimy – stwierdzam spokojnie, lecz tak naprawdę przeżywam istne szaleństwo.

    - Chyba, że wtedy nie mówiłaś poważnie. – Odwraca się do mnie, a w jego głosie wyczuwam smutek oraz rozczarowanie. – Jeśli jeszcze nie jesteś pewna... – zaczyna, lecz nie pozwalam mu dokończyć.

    - Oczywiście, że jestem – przerywam mu. – Naprawdę tego chcę i nie mam żadnych wątpliwości – zapewniam zgodnie z prawdą.

    - Nawet nie wiesz, jaką radość sprawiają mi te słowa – wyznaje, podchodząc do mnie bliżej, dzięki czemu mogę ścisnąć jego rękę. – Marzyłem o tym, aby mieć Cię na wyłączność, od kiedy przyznałem się do swoich prawdziwych uczuć. – Cmoka skórę na mojej dłoni.

    - Teraz już będziesz mnie miał – anonsuję, mając nadzieję, że te słowa są prawdą. – Jedyne, co mi tu przeszkadza, to Shane. – Wzdycham zrezygnowana.

KISS ME SLOWDonde viven las historias. Descúbrelo ahora