04 || Mój mały wilk.

1.2K 50 82
                                    

Podpowiedź: "Wiedziałam, że możesz mieć cztery łapy, ale nie spodziewałam się, zobaczyć ciebie w takim stanie. Czy powinnam kupić smycz?"

Caroline siedziała na łóżku z laptopem na kolanach, oglądając swój ulubiony film. Obok siebie miała przygotowane przekąski, który uwielbiała. Odkąd stała się wampirem, nie obawiała się, że przybędzie jej trochę kilogramów, w końcu była nieśmiertelna. Nagle usłyszała otwieranie drzwi od jej pokoju w akademiku, dlatego oderwała głowę od seansu i spojrzała na Enzo. Zmarszczyła brwi, zastanawiając się, czy powinna się przejąć widokiem, jakim go zastała. Jej przyjaciel ciągle wpakował się w kłopoty, a teraz nie wiedziała, czy się martwić, czy poprostu go zignorować. Wampir w ręce trzymał chłopca młodszego od blondynki, a w lewej ręce miał pulchną kulę, która się szarpała i warczała.

— Enzo? — zapytała, wstając ze swojego miejsca. — Kto to jest? — Wskazała na nieznajomego.

— Nie mam pojęcia, kręcił się pod akademikiem i wyglądał trochę podejrzanie, a przy nim znalazłem to okropieństwo — odparł, spoglądając na szczeniaka. Psina od razu piskliwie zaszczekała, próbując uwolnić się od Enzo.

— Zostaw tego psa — powiedziała, zabierając białą kulkę w rąk przyjaciela. Pies od razu się uspokoił, kiedy Caroline go przejęła. Zaczęła go głaskać.

Enzo uniósł brew, a kiedy miał coś skomentować w tej sprawie, zaczął dzwonić telefon nieznajomego, więc od razu wyjął go z kieszeni i odebrał od nieznanego numeru.

— Witaj, znalazłem twojego przyjaciela. Nie podobało mi się, że kręcił się podejrzanie, więc skręciłem mu kark. Może odpowiesz mi na parę pytań?

— Kim do cholery jesteś? — Usłyszał wkurzony kobiecy głos. Uśmiechnął się rozbawiony.

— Kochanie, co tyle złości w jednym zdaniu? I jak sobie przypominam, to ja miałem pytać. — Zachichotał.

— Gdzie jest Josh?!

— Śpi na podłodze — wyjaśnił spoglądając na młodego wampira pod nogami. — To twój przyjaciel, a może chłopak?

— Zamknij się, chcę rozmawiać z Caroline! — powiedziała Rebekah.

— Piękna, do ciebie — rzekł Enzo, podając telefon Caroline, która siedziała na łóżku razem z pupilem. Uśmiechała się, ciągle go głaszcząc, ale nie mogła zignorować faktu, że oczy miał do kogoś znajomego podobne. — Jestem pewny, że gdyby była na miejscu, od razu zaczęłaby gryźć.

— Cześć?

— Caroline, masz słaby gust u mężczyzn, ale co mogłam się dziwić. — Caroline przewróciła oczami, słysząc zniewagę od pierwotnej.

— Dla twojej informacji, Enzo nie jest moim chłopakiem, jest przyjacielem, a po drugie, nie powinno cię obchodzić, z kim się umawiam — powiedziała blondynka. — Rebekah, jeśli zadzwoniłaś tylko po to, żeby mi dopiekać, to daruj sobie.

— Nie dzwonię, żeby mówić o twoim guście, pewnie widzisz białego szczeniaka? — spytała, a Caroline spojrzała na psa, który był na jej kolanach. — Masz się nim zająć, bo inaczej cię zabiję, jeśli coś mu się stanie.

— Mam się zająć twoim psem? — Zadała pytanie z wątpieniem.

— Nie masz się zajmować głupim psem, masz się zajmować moim bratem!

— Nie! To nie on! — powiedziała zaskoczona, jeszcze raz spoglądając na zwierzaka z rozszerzonymi oczami. — To nie może być Klaus! Czy znudziło ci się i postanowiłaś mnie podręczyć? Bo twój kieski żart nie jest śmieszny!

Dopóki siebie nie odnajdziemy || KlarolineWhere stories live. Discover now