19 || Nieoczekiwane zaręczyny.

708 30 5
                                    

Podpowiedź: "Camille nadal uważała, że to było szalone. [...] Postanowiła dać mu czas, w końcu opamiętałby się i zostawiłby blondynkę, w najgorszym przypadku zabiłby ją."

Niklaus Mikaelson był zaręczony.

— Chciałbym ogłosić, że się zaręczyłem. — Każdy w pomieszczeniu był w szoku, wiadomość, że Klaus postanowił się zaręczyć, była niedomówieniem wieku, nikt nigdy nie wierzył, że taki dzień może się wydarzyć. — Możesz już przyjść, moja ukochana. — Moja ukochana, to nie był zwykły zwrot, którego Klaus używał do każdej osoby, którą spotkał. To było prywatne, przeznaczone dla jednej osoby, z którą dzieliło się swoją sekretną część życia, jak sprawy łóżkowe lub rozmowy, które pozostawały między nimi. Camille była zaskoczona nową wiadomością. Klaus Mikaelson był zaręczony. Została zaproszona na spotkanie, nigdy nie myślała, że tak to przebiegnie, bardziej oczekiwała kawy przy pączkach i rozmowach, jak spędził miesiąc. Cóż, może się tego teraz domyślić, skoro przyprowadził do domu dziewczynę. Mikaelsonowie szybko przestają być zaskoczeni, gdy do pomieszczenia weszła niepewnie blondynka, skanując twarze w pokoju. Cami nie mogła się jej dziwić, szczególnie przy Mikaelsonach, ale w jej oczach nie było przerażenia lub ostrożności do rodziny pierwotnej, tylko niepewność, że rodzeństwo Klausa może źle przyjąć jego ogłoszenie. To dla niej ważne, żeby ją zaakceptowali, bo doskonale wiedziała, że oni są dla niego ważni. Klaus z miłością złapał ją za rękę i przedstawił wszystkim. — Niektórzy jeszcze jej nie poznali, mam zaszczyt przedstawić wam moją narzeczoną, Caroline Forbes. Wczoraj się jej oświadczyłem, a Caroline powiedziała tak. — W jego oczach można zobaczyć uwielbienie. Boże, on kochał tę dziewczynę. Ale kim ona była? Dlaczego postanowił po miesiącu znajomości się oświadczyć? Camille była zdezorientowana, przez ostatnie dwa lata nie był w żadnym związku, a jeden wyjazd sprawił, że wrócił z narzeczoną. Cami była bardziej zaskoczona, gdy Mikaelsonowie się tym radowali. Słyszała parę zabawnych komentarzy z ust jego rodzeństwa, że Klaus jest teraz na smyczy, że sztylety teraz znikną i że w końcu zdobył swoją wymarzoną dziewczynę.

— Czy to znaczy, że teraz twój kij w dupie zostanie wyjęty, Nik? — Nawet nie trzeba było wspominać, że to powiedział Kol. Roześmiał się, gdy zobaczył wkurzone spojrzenie brata. Camille przeczuwała, że Kol może wylądować w trumnie w chwila moment, ale zaskoczeniem było, gdy Klaus się uspokoił, kiedy Caroline położyła dłoń na jego ramieniu i szepnęła do jego ucha. Po roześmianym wyrazie twarzy Klausa, a ponurym Kola, Camille mogła wnioskować, że to był jakiś zabawny komentarz dotyczący Kola. — Myślałem, że będzie zabawnie, gdy Nik w końcu zdobędzie sobie dziewczynę, ale ona ma takie samo beznadziejne poczucie humoru jak Nik.

— To ty masz głupie poczucie humoru — odpowiedziała Rebekah, przewracając oczami, ale potem spojrzała na drugiego brata, a jej wzrok złagodniał. Położyła rękę na jego ramieniu i się uśmiechnęła. — Nik, cieszę się z twojego szczęścia. Myślałam, że zdobycie jej serca zajmie ci jeszcze dwie dekady, ale udało ci się! Osiągnąłeś to! — Cała trójka się zaśmiała. — Całkowicie upadłaś, Caroline, skoro postanowiłaś zgodzić się na jego zaręczyny.

— Cóż, to nie było łatwe, żeby się mu poddać, ale kocham go. Gdybym tego nie robiła, nie byłoby mnie dzisiaj w Nowym Orleanie.

Klaus pocałował ją w czubek głowy.

— To chciałam usłyszeć — wyznała Rebekah. — Gratulacje dla was.

Camille wciąż była zaskoczona, ale po tej rozmowie zdała sobie sprawę, że oni znali Caroline wcześniej, ale nadal nie mogła pojąć, dlaczego Klaus zapragnie nagle zaręczyn. Może to była część jego wilka, przecież wilki były zaborcze, może Klaus pragnął, żeby Caroline była jego, żeby każdy o tym wiedział, a zaręczyny były najlepszym dowodem na to.

— Czy ślub nie jest dla was za wcześnie? — zapytał Elijah, który był przy boku Katherine. Brunetka w końcu uzyskała wolność od Klausa, choć bardzo nie chętnie, ale Elijah i Rebekah wiele do tego przyczynili, ta druga zrobiła to tylko dla swojego brata, a nie brunetki.

— Boże, nie, jeszcze się nie pobieramy. — Zaprzeczyła Caroline. — Ślub jest za wcześnie. Na razie chcemy nacieszyć się sobą.

— Jak się czujesz, ciastko, z myślą, że sprawiłaś, że największe zło świata padło na kolana u twoich stóp? — zapytała Katherine.

— Dlaczego myślisz, że to Klaus poprosił mnie o rękę? Może to ja padłam na kolana i poprosiłam, żeby za mnie wyszedł? Przecież mamy dwudziesty pierwszy wiek, kobiety mogą się oświadczyć. — Katherine uniosła wysoko brew do góry.

— Obie wiemy, że to bzdura. Ego Klausa pogłębiłoby się, gdybyś padła u jego stóp i obie wiemy, że wcale tego nie chcesz.

Klaus zachichotał.

— Ona ma rację — przyznał.

Camille nadal uważała, że to było szalone. Caroline wydawała się być przemiła i z pewnością była przeciwieństwem Klausa, więc skąd on wziął taką dziewczynę, która była od niego inna? Postanowiła dać mu czas, w końcu opamiętałby się i zostawiłby blondynkę, w najgorszym przypadku zabiłby ją. Cami nie wiedziała, w jakim błędzie była. I się o tym przekonała. Minął czas, ale jedynie co zobaczyła, to ich prawdziwą miłość, to było prawdziwe, oboje byli zakochani i planowali razem swoją przyszłość. Dwa lata później nawet ogłosili datę ślubu, w czerwcu Klaus oficjalnie stałby się mężem Caroline Forbes, a ona jego żoną. Cami nawet się cieszyła z tego faktu, w Nowym Orleanie było spokojnie, gdy Klaus miał przy swoim boku Caroline. To było dla niego dobre.

Dopóki siebie nie odnajdziemy || KlarolineWhere stories live. Discover now