15 || Last Love.

725 29 11
                                    

Podpowiedź: „Naprawdę chciałabym, żebyś był moją ostatnią miłością"

 Słońce zachodziło, a za niedługo miała nastać noc, a ona siedziała na plaży i podziwiała widok przed sobą. Po cichu nuciła, bawiąc się piaskiem w swoich dłoniach. Wyobrażała sobie jego i jakoś zrobiło się jej miło. Jasne, że brakowało jej pierwotnego, był w końcu jej przyjacielem, zaprzyjaźnili się po pewnym czasie. Na początku byli wrogami, ale później zrozumiała, że nie był zły w jej historii. Może nawet miałaby szansę się zakochać w nim, gdyby miała szansę, ale los zdecydował inaczej. On odszedł, jak każdy inny, którego Caroline kochała. Wszyscy w końcu odchodzili od niej, może była przeklęta, ale ona się tym nie przejmowała. Próbowała żyć dalej przy swoich córkach, prowadząc przy okazji szkołę. Była szczęśliwa, że mogła być matką, mimo że te dzieci nie były jej, ale blondynka o to nie dbała. Kochała je.

— Wiesz, Klaus, naprawdę chciałabym, żebyś był moją ostatnią miłością. Nie miałabym temu przeciwko. Głęboko w moim sercu uwierzyłam, że tak będzie, myślałam, że miałam więcej czasu. Smutne jest, że twoja śmierć pokazała mi, że nie ważne jest, czy jest się nieśmiertelnym, bo to nie ważne, gdy chodzi o miłość, nigdy nie wiadomo, kiedy ludzie umrą, dlatego, jeśli chodzi o uczucia, nie powinno się czekać, bo nie zawsze ma się czas. — Caroline wstała z miejsca i ostatni raz spojrzała na morze. — Jestem zaszczycona, że mogłam mieć twoją miłość, przepraszam, że to się tak potoczyło. Zawsze będę o tobie pamiętać.

Potem odeszła, ale nie wiedziała, że on był przy niej i jej słuchał.

— Mi też jest przykro, kochanie — szepnął Klaus. — Zrobiłbym wszystko, żeby to się inaczej potoczyło.

Minęły wiele lat, Caroline przeżyła swoich przyjaciół, córki, a nawet Rebekę, która szczęśliwie przeżyła swoje życie jako człowiek. Zaskakujące było, że znalazła przyjaciela, to była osoba, o której by się nie spodziewała. To był Kol. Stał się jej bliski. Może nie był tak jak Stefan, zanim się w nim zakochała, ale Kol był jej przyjacielem. Caroline przeżyła swoich tysiąc urodzin, prześcignęła w swoim wieku nawet Klausa. Zawsze dużo o nim myślała i jak obiecała, nigdy nie zapomniała o Klausie.

— Czy naprawdę tego chcesz, Caroline? — zapytał Kol.

— Tak, Kol. Dużo o tym myślałam i chcę to zrobić.

— Myślałem, że kochasz być wampirem.

— Kocham, ale to też udręka, już za długo żyłam.

— Chcesz mnie zostawić? — spytał Kol. — Wiesz, że oprócz ciebie, nie mam nikogo. Davina już od dawna nie żyje, moje rodzeństwo przepadło. Kiedyś miałem sporą rodzinę, a teraz zostałem sam. — Caroline go przytuliła, gdy tylko ujrzała, jak w jego oczach zebrały się łzy. — Nie możesz mnie zostawić — wyszeptał, łamiąc serce blondynki. — Nie chcę być sam.

— Nie będziesz sam, zawsze będę w twoim sercu — wyznała, gdy kilka łez spłynęły jej po twarzy. — Musisz mnie zrozumieć, że to życie mnie przytłacza, już tak nie mogę. Chcę znowu być człowiekiem, zestarzeć się i umrzeć. Proszę, pozwól mi — odparła, łapiąc jego twarz. Kiwnął głową, gdy po jego twarzy popłynęły łzy. Oboje teraz płakali.

— Będę tęsknić za tobą — szepnął. — Dziękuję, że mogłem być twoim przyjacielem.

— Kol, jeszcze nie odchodzę, chcę tylko wziąć lekarstwo, wciąż będę twoją przyjaciółką. Masz dużo czasu, żeby się ze mną pożegnać.

Kiwnął głową, a następnie podał jej lekarstwo na człowieczeństwo, które od razu wypiła.

***

Trochę o Klausie i trochę o Kolu.

Szczerze powiedziawszy, powinnam dodać one shot świąteczny, który zaczęłam miesiąc temu, ale mi się nie chciało i go nie skończyłam. Może będzie na wielkanoc XDDD a może na przyszły rok XDDD

Dopóki siebie nie odnajdziemy || KlarolineWhere stories live. Discover now