07 || Singing in New Orleans.

877 32 42
                                    

Podpowiedź: "To piosenka dla faceta, który ma duszę jak miliard."

Czuła się tak źle ze swoimi uczuciami. Chciała je uwolnić, ale nie wiedziała, jak to zrobić. Ciężko było się przyznać, że zakochała się w wielkim złym wilku, a teraz była w Nowym Orleanie razem ze swoimi przyjaciółmi na Mardi Gras*. Damon i Enzo opowiadali, że to najlepszy karnawał, Stefan i Elana byli za, ale blondynka nie chciała się zgodzić na początku, wciąż tego nie zrobiła, gdy Damon skręcił jej kark i wsadził do samochodu, ale gdy się obudziła, zaakceptowała ten fakt, a teraz była w mieście Klausa od kilku godzin. Przechodząc przez ulice, jedynie potrafiła o nim myśleć, zastanawiając się, czy on też tędy chodził, co ona. Czy podobało mu się to, co widział, a jej głowa coraz bardziej pękała od myśli. Czuła się teraz taka mała, przytłoczona. Obejrzała się, obserwując Damona i Elenę, którzy szli za rękę. Widziała jak się uśmiechali, śmiali i ona im to zazdrościła. Chciała tego samego, ale nie mogła, bo Klaus był potworem.

— Myślisz o nim? — zapytał Stefan, spoglądając na przyjaciółkę. Dobrze mógł odczytać z jej myśli, że coś ją dręczyło. Jedynie skinęła głową, a w oczach zobaczył poczucie winy. — Caroline, dlaczego tak bardzo siebie torturujesz? Czy to ma związek z tym, co my powiemy o tobie?

— Klaus zrobił tak dużo złego. Nie mogę go kochać.

— Serce nie sługa, nie masz na to wpływu, piękna — stwierdził Enzo, zaskakując blondynkę. Damon i Elena byli tak bardzo zajęci sobą, że nawet nie zauważyli, że reszta pozostała w tyle. — Przecież wiesz, że ja ciebie nie osądzę. Nie jestem dobrym człowiekiem, a jestem twoim przyjacielem. Jeśli ta głupia dwójka przed nami nie zaakceptuje twojego wyboru, to znaczy, że nie są twoimi przyjaciółki.

— Dzięki, Enzo. — Caroline uśmiechnęła się, będąc już trochę lepiej.

Po chwili cała piątka weszła do baru, który był przeznaczony dla wampirów. Caroline wstrzymała oddech, gdy tylko ujrzała jego. Siedział przy stoliku razem ze swoją rodziną. Rebekah, Elijah, Kol i Klaus rozmawiali, a raczej żartowali z siebie nawzajem, kiedy na scenie karaoke występował ciemnoskóry mężczyzna. Nikt z pierwotnych nie zauważył gości z Mystic Falls. Wampirzyca przypomniała sobie słowa Enzo i wzięła głęboki oddech, zanim pewnie ruszyła na scenę po występie Marcela. Podeszła do niego, mówiąc jaką piosenkę chiałaby zaśpiewać, a on jedynie się uśmiechnął, kiwając głową.

— Mam zamiar śpiewać, to piosenka dla faceta, który ma duszę jak miliard — powiedziała do mikrofonu, sprawiając, że Klaus spojrzał w jej kierunku zaskoczony, a potem się uśmiechnął tak, że wszyscy inni się tym zdziwili. — Dawno go nie widziałam i tęskniłam za nim, nawet za jego paranoją — dodała. — To dla ciebie, Klaus — wyszeptała, jakby to było zakazane, ale wszyscy doskonale ją słyszeli. Po chwili zaczęła lecieć piosenka z lat dziewięćdziesiątych Roxette z utworem Spending my time.

Która to godzina?

Zdaje się, że już rano.

Widzę niebo — takie piękne i niebieskie.

Telewizor jest włączony,

ale jedyne, co pokazuje, to obraz ciebie.

Spoglądała na jego twarz, ciągle śpiewając. Klaus nie mógł wyjść z wrażenia, jak melodyjny był jej głos. Była aniołem. Słyszał różne żarty od rodzeństwa, szczególnie od Kola i Rebeki, ale to ignorował. Uśmiechnęła się do niego delikatnie, kontynuując piosenkę.

Dopóki siebie nie odnajdziemy || KlarolineWhere stories live. Discover now