Rozdział 5

3.7K 78 9
                                    

Od incydentu w kawiarni minęły dwa dni.

Dwa dni nie rozmawiałam z Hillem i szczerze mówiąc unikałam go jak tylko mogłam.

Obecnie jestem na zakupach z moją mamą, która usilnie próbuje mi wybrać jakąś inną sukienkę na ślub Caroline niż ta, w której miałam zamiar pójść. Kabaret, prawda? Dwudziestoletnia kobieta nie może ubrać się tak jak chce, ponieważ jej mama nie wyraziła na to zgody. W innych okolicznościach nie poddałabym się tak łatwo, ale teraz ostatnie czego potrzebuje to kłótnia z mamą o jakąś głupią sukienkę.

- Popatrz, ta jest piękna. - mama z zachwytem uniosła do góry wieszak.

- Różowa? Będę się czuła jak Barbie, zresztą wiesz, że nie lubię takiego koloru.

- Nie przesadzaj, trochę by Cię rozweseliła, jesteś taka blada... - przewróciłam oczami na jej słowa.

- Dlaczego nie mogę iść w granatowej? Nie chcę wydawać pieniędzy na kolejną, skoro i tak założę ją tylko raz.

- Zwariowałaś?! Chcesz iść jak na pogrzeb? - ponownie przewróciłam oczami. Wydawało mi się, że jak będę mieszkała sama to będę mogła samodzielnie podejmować decyzję w wielu kwestiach. Jak widać, nic bardziej mylnego, nawet sama nie mogę zdecydować co ubiorę na ślub kuzynki.

- Skoro już wybierasz, to przynajmniej wybierz taką, która odpowiada również mi.

- Tobie to nic nigdy nie odpowiada. - machnęła ręką na moje słowa. Dzięki mamo... - Zobacz tą. - podała mi śliczną sukienkę z czarną górą bez ramiączek i jasno żółtym, tiulowym dołem, w pasie była przepasana białą wstążką. Uśmiechnęłam się do mamy.

- Miała nie być ciemna.

- Tutaj jest ciemna tylko góra, a nie cała sukienka. - tym razem to moja mama przewróciła oczami, chyba mam to po niej. - Jak Ci się nie podoba to szukamy dalej. - chciała już odłożyć sukienkę na miejsce, jednak ją powstrzymałam.

- Czekaj, podoba mi się. Pójdę ją przymierzyć.

Gdy stałam w przymierzalni, przed lustrem już ubrana i popatrzyłam na siebie, momentalnie zaczęłam wspominać. Jeszcze kilka lat temu mogłam jedynie pomarzyć o takiej sukience i o tym, że mogę w niej ładnie wyglądać. Kiedy poszłam do liceum miałam dość sporą nadwagę, to nie tak, że ludzie się ze mnie nabijali bądź wytykali palcami, po prostu ja sama bardzo źle czułam się w swoim własnym ciele i miałam problem z kupowaniem ubrań. Niestety miałam zbyt słabą silną wolę i każda próba schudnięcia kończyła się fiaskiem.

Aż do momentu, gdy z koleżankami poszłyśmy wybierać kostiumy kąpielowe na imprezę nad basenem u jednego z najpopularniejszych chłopaków ze szkoły. Stałam wtedy w jednej z przymierzalni przed lustrem i płakałam. Od tamtej chwili postanowiłam definitywnie to zmienić. Udałam się z mamą do odpowiedniego specjalisty i wtedy okazało się również, że przez swoją wagę zaczęłam podupadać na zdrowiu.

Po dwóch latach osiągnęłam sylwetkę z jaką czuję się dobrze.

- I jak? - z rozmyślania wyrwał mnie głos rodzicielki. Wyszłam z przebieralni i zakręciłam się wokół własnej osi.

- I to jest sukienka na takie okazje! Pięknie! Przebieraj się...a właśnie, masz buty do niej?

- Pewnie, że mam. Klasyczne czarne szpilki.

- No to w porządku.

Po zakupach poszłyśmy z mamą na kawę i ciastko.

Gdy wróciłam do domu, pech chciał, że spotkałam się z Adrienem w drzwiach. On chyba również się mnie nie spodziewał, bo wyglądał jakby zobaczył ducha.

Claret NightWhere stories live. Discover now