Rozdział 21

1.8K 44 9
                                    

- Vanessa, obudź się. - usłyszałam swoje imię i poczułam jak ktoś lekko szarpie mnie za ramię. Otworzyłam leniwie oczy, orientując się, że w pokoju panuje półmrok. Czyli może być maksymalnie 4 nad ranem. Odwróciłam się w stronę Aurory.

- Co się stało?

- Ktoś jest na dole.

- Co? - podniosłam się do siadu. - Jesteś pewna?

- Tak. Słyszałam jak drzwi na dole się otwierają. Co robimy?

- Pójdę to sprawdzić. - zdjęłam z siebie kołdrę i wstałam z łóżka. - Dziwne, że Chanel nie szczekała.

- Też mnie to zastanowiło. Ale czekaj. - przyjaciółka złapała mnie za rękę, gdy chciałam wyjść z pokoju. - A co jeśli to jakiś złodziej? Albo psychol?

- Będę ostrożna, w razie co wezmę gaz pieprzowy. - cofnęłam się i otworzyłam jedną ze swoich szafek i wyjęłam z niej wspomnianą rzecz. - Zaraz wracam.

- Zaczekaj pójdę z Tobą.

- Nie, zaczekaj tutaj. Jeśli serio ktoś się włamał to obie narobimy większego hałasu. - odparłam, patrząc na przyjaciółkę.

- W sumie racja, ale uważaj proszę. Jak tylko zauważysz, że ktoś tam jest to szybko uciekaj na górę. 

- Dobrze, spokojnie. - zapewniłam jeszcze blondynke o tym, żeby się nie martwiła i po chwili byłam już na schodach i po cichu schodziłam na dół.

Tym co rzuciło mi się w oczy bezpośrednio po zejściu na parter, było to, że drzwi od mieszkania Adriena były otwarte.

Obiecałam Aurorze, że gdy zobaczę coś co będzie wskazywało na to, że nie jesteśmy jedynymi osobami w tym domu to od razu wrócę do siebie. Jednak nie mogłam się powstrzymać nad sprawdzeniem, czy na pewno tam ktoś jest i jeśli tak to kim ten ktoś jest.

W tym momencie ciekawość wygrała nad rozsądkiem.

Podeszłam do wejścia i cicho przekroczyłam próg drzwi, cały czas ściskając w dłoni gaz pieprzowy. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i nikogo nie zauważyłam.

Dopiero kiedy weszłam w głąb mieszkania, zobaczyłam cień najprawdopodobniej mężczyzny. Gdy cień się poruszył, ja automatycznie się cofnęłam. Serce zaczęło mi bić jak oszalałe ze strachu, jednak i tym razem nie zrezygnowałam i nie uciekłam do swojego mieszkania.

Nie minęło nawet pół minuty jak usłyszałam głos osoby, przebywającej w salonie Hilla.

- Wiesz, że to przeszłość prawda? - odetchnęłam z ulgi, gdy rozpoznałam głos Adriena. Teraz w głowie zrodziło mi się kolejne pytanie, mianowicie z kim rozmawia?

- Wiem, ale kto powiedział, że przeszłość nie może się powtórzyć? - nie potrafiłam rozpoznać drugiego głosu. Byłam pewna, że to kobieta, ale poza tym nic, jednak wydawało mi się, że gdzieś go już słyszałam. Usłyszałam gorzki śmiech bruneta.

- Doprawdy? To mamy chyba odmienne zdania na ten temat, Rose. - Rose? Czyli to ona. Już wiem, dlaczego jej głos wydawał mi się znajomy. Ciekawi mnie to dlaczego spotkali się o 4 nad ranem i dlaczego Adrien nie powiedział wczoraj, gdy ze mną rozmawiał, że wraca dzisiaj i do tego o tej porze.

- Czemu tak uważasz? Dlaczego z góry nas przekreśliłeś?

- Bo wyjechałaś! - w głosie chłopaka, złość była wręcz namacalna.

- Ale to nie znaczy, że zapomniałam o nas. - przerwała na chwilę. - To nie oznacza, że przestałam Cię kochać. - przez moment wstrzymałam oddech. Wiedziałam, że ona nadal go kocha. Po prostu wiedziałam. - I nie wierzę w to, że Ty przestałeś. - prychnął.

Claret NightDonde viven las historias. Descúbrelo ahora