Rozdział 7

3.4K 77 16
                                    

Obudziłam się po raz drugi dzisiejszego dnia przed 17.

Usłyszałam hałas dobiegający z kuchni. To pewnie moja mama, w końcu nadal ma klucze od domu. Czując narastający głód, postanowiłam wstać z łóżka. Tym razem już nie kręci mi się w głowie, tak jak rano. Nudności również ustały.

Zaścieliłam jeszcze łóżko i udałam się w stronę kuchni.

W chwili przekroczenia progu pomieszczenia, z którego dobiegały odgłosy gotowania, stanęłam jak wryta. Otóż tyłem do mnie, przy kuchence stał Adrien i...o zgrozo! Był bez koszulki...cholera! Serio, jest aż tak gorąco? W sumie jak tak na niego patrzę to mi też się ciepło robi...

Nie zaraz chwila STOP!

Ja wcale tego nie pomyślałam.

Przerywając swoją wewnętrzną kłótnię o tym co pomyślałam, a czego nie. Postanowiłam wycofać się cicho do swojego pokoju. Jednak to nie poszło do końca tak jakbym chciała. Odwróciłam się zbyt gwałtownie i z impetem wpadłam w ścianę, uderzając się w głowę.

Jasna cholera! Tylko ja tak potrafię.

Oczywiście Adrien usłyszał mój 'wypadek' i odwrócił się z łyżką w ręku.

- Wszystko okej?

- Yyy, tak wszystko w porządku...pójdę się odświeżyć bo mam cały czas na sobie ubrania z wczoraj. – dlaczego mój wzrok co chwila zjeżdża na jego nagi tors...Vanessa ogarnij się!

- Okej. – odparł z uśmieszkiem, tak bardzo charakterystycznym dla niego. Ekstra, nabija się z mojego zmieszania. Ponowiłam swoją próbę powrotu do pokoju, po nowe ubrania, jednak zatrzymał mnie głos bruneta. – Skoro tak bardzo peszy Cię to, że nie mam na sobie koszulki, że aż wpadasz na ściany to ubiorę się. – czuję jak płoną mi policzki. Nic nie odpowiedziałam i prawie biegiem ruszyłam do swojej sypialni.

Po 30 minutach byłam już odświeżona, wytarłam jeszcze mokre włosy w ręcznik, aby nie kapała z nich woda i poszłam do kuchni.

- Co tak pięknie pachnie? – siadam na krześle i rozkoszuje się cudownym zapachem, czując jak burczy mi w brzuchu.

- Pizza, zrobiona przeze mnie. – odpowiada, uśmiechając się dumnie.

- To Ty gotujesz?

- A to takie dziwne? – odparł, unosząc brwi i siadając naprzeciwko mnie. Zwróciłam uwagę na jego biały T-shirt. Trochę szkoda, że go włożył...

- No wiesz, faceci w twoim wieku raczej nie kwapią się gotować.

- Być może. Ale ja nie jestem jak wszyscy. – wstał, wyjmując pizzę z piekarnika. Nie zwracając zbytnio uwagi na to, że jedzenie jest gorące, złapałam za jeden kawałek, parząc sobie palce.

- Auć! – od razu włożyłam palce do ust, jak mała dziewczynka. Co rozbawiło Adriena.

- Spokojnie głodomorze, nikt Ci nie zje wszystkiego. – świetnie, znowu się palę ze wstydu.

- Skąd wiedziałeś, że lubię pizzę? – zagaduje, chcąc nieco zmienić temat.

- Mieszkam tutaj trochę ponad miesiąc, a Ty w tym czasie zamówiłaś pizzę już jakieś pięć razy. To mogło mnie naprowadzić do takich a nie innych wniosków. – po raz kolejny uśmiechnął się do mnie. Ma naprawdę ładny uśmiech.

- Liczysz ile razy zamówiłam pizze? Serio? – teraz to ja się uśmiecham. On jedynie wzruszył ramionami i nic na to nie odpowiedział.

Kiedy skończyliśmy jeść, zaproponowałam maraton filmowy.

Claret NightWhere stories live. Discover now