Rozdział 11

2.9K 61 7
                                    

Wszystko to co działo się po mojej rozmowie z Penelope pamiętam jak przez mgłę. Opowiedziałam wszystko brunetowi, poczym wróciliśmy do domu. Przez cały ten czas moja głowa przetwarzała wszystkie informacje w kółko i w kółko. Zgadza się, że kolejne oskarżenie o gwałt, daje większe prawdopodobieństwo wygrania sprawy. Jednak miałam nadzieję, że żadna inna kobieta przez niego już nie cierpiała. Dlatego myśl, że prawda okazała się inna, nie dawała mi spokoju.

Przez całą noc nie zmrużyłam oka. Dobrze, że ludzie wymyślili coś takiego jak kawa, która choć w minimalnym stopniu postawiła mnie na nogi i pozwoliła funkcjonować. Szkoda, że nic nie zrobiła z moją zmęczoną twarzą. Dzisiaj wyglądam jak zombie. Nie zdziwiłabym się jakby ktoś na mój widok pomyślał, że chyba pomyliły mi się miesiące i sądzę, iż dziś wypada Halloween.

Przez to jak się czuję i wyglądam, najchętniej nie wychodziłabym z domu przez cały dzień. Mimo wszystko musiałam spotkać się z Kimberly.

Obecnie jestem w drodze do jej domu. Mam nadzieję, że będzie chciała ze mną rozmawiać, bo w końcu się nie znamy i spokojnie może wziąć mnie za wariatkę, albo za kogoś kto chce wykorzystać te informacje przeciwko niej.

Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk klaksonu samochodowego. Nawet się nie zorientowałam, że zapaliło się zielone światło. Ruszyłam z piskiem opon.

Po kilkunastu minutach byłam już pod mieszkaniem Kim. Niepewnie zapukałam i wyczekiwałam na odpowiedź, zastanawiając się nad tym co chcę jej powiedzieć. Po chwili usłyszałam dźwięk przekręcania klucza w zamku. Drzwi otworzyła drobna blondynka, z krótkimi włosami do ramion, na oko była mniej więcej w moim wieku.

- O co chodzi? – zapytała podejrzliwym tonem.

- Nazywam się Vanessa Ellis i chciałabym...- przerwała mi skinięciem głowy, otwierając szerzej drzwi i wpuszczając mnie do środka.

- Wiem, o czym chcesz rozmawiać. Penelope zadzwoniła do mnie uprzedzając o tym, że przyjdziesz porozmawiać o Michaelu. Powiedziała mi jak się nazywasz, jednak nie mówiła jak wyglądasz, stąd moje początkowe pytanie. – pokiwałam głową na znak, że rozumiem i poszłam za Kim w głąb jej mieszkania. Usiadłam na kremowym fotelu, który stał w przytulnym, niewielkim salonie, utrzymanym w ciepłych i stonowanych tonacjach kolorystycznych.

- Chcesz coś do picia?

- Nie, dziękuję. – usiadła naprzeciwko mnie.

- Rozumiem, chcesz jak najszybciej dowiedzieć się jak to wszystko wygląda z mojej perspektywy. – nie wiem o co jej chodzi, przecież nie zachowywałam się w nadgorliwy sposób.

Uznałam, że nie będę jej na to odpowiadać.

Dziewczyna poprawiła swoje włosy i zaczęła mówić. Opowiedziała mi to co wiedziałam od Penelope, aczkolwiek dokładniej.

-...od tego czasu nie widziałam go ani razu i niech tak pozostanie. Miałam nawet nadzieję, że trafił w końcu za kratki albo chociaż wyniósł się z miasta.

- Niestety tak się nie stało. – odezwałam się w końcu, po długiej opowieści dziewczyny. – Ale może. – blondynka spojrzała na mnie wyraźnie zaciekawiona. – Jednakże bez Twojej pomocy nic się nie zmieni.

- Co masz na myśli? – westchnęłam, przeczesując ręką włosy.

- Chcę wnieść na niego oskarżenie, jutro widzę się z prawnikiem. Dlatego, proszę Cię o to, żebyś również to zrobiła.

- Już to kiedyś zrobiłam. Wiesz, że jego ojciec jest szeryfem?

- Tak wiem i wiem, że Twoje oskarżenie zostało uznane za bezpodstawne i unieważniono je. Jednak tym razem nie byłoby jedynym przeciwko niemu.

Claret NightWhere stories live. Discover now