8. Bardzo proszę!

880 61 3
                                    

Trzeci tydzień października utwierdził Filipa w przekonaniu, że studiowanie historii wcale nie będzie taką sielanką, jak na początku myślał. Nadeszło pierwsze kolokwium - z historii nowożytnej Polski - które poszło mu tragicznie. Wykładowcy zasypali wszystkich referatami i prezentacjami, a jako prace domowe wysyłali ogromne ilości tekstów źródłowych do przeczytania. Gdy zmęczony całym dniem na uczelni Filip wracał do domu, nauka jeszcze nie mówiła mu do widzenia, do jutra.

- Bronowicza chyba pojebało, że zdążę na jutro zrobić referat i jeszcze nauczyć się na wejściówkę - narzekał Jacek, gdy razem z Filipem, Igorem i Adamem siedzieli na ławce na korytarzu i pili kawę z papierowych kubków. Na zewnątrz nie było już tak ciepło, jak na początku miesiąca, toteż skończyło się przesiadywanie na ławce w promieniach październikowego słońca.

- Ten facet ma nasrane we łbie, to nie od dziś wiadomo - prychnął Adam, tępo wodząc wzrokiem po swoich notatkach. W końcu wrzucił je do plecaka. - A jebać to.

- Pewnie zaczynasz żałować, że wybrałeś te studia, co? - Igor trącił Filipa łokciem. Raper zapatrzył się na grupkę dziewczyn z drugiej grupy, które właśnie przeszły obok i odpowiedział:

- Nie do końca.

Jego koledzy wymienili porozumiewawcze spojrzenia. W pewnym momencie Igor powiedział:

- Wiecie, że ponoć Magda kogoś poznała?

I dzięki Bogu, pomyślał Filip. Przynajmniej przestanie się do mnie w końcu kleić.

- Że co? - Adam uniósł brwi, wbijając w niego wzrok.

- Kto by tę wariatkę chciał? - zdziwił się Jacek.

- Kata twierdzi, że poznała go przez tindera, ale Magda się wypiera - zaśmiał się Igor.

- Co w tym takiego wstydliwego? - zapytał Filip. - Sam z niego swojego czasu korzystałem.

Wbili w niego wzrok.

- Serio? Po co? Przecież wystarczy, że kiwniesz palcem, a laski same rozkładają przed tobą nogi - stwierdził Adam.

- To nie jest takie proste, jak myślisz - Filip pokręcił głową. Wtedy na horyzoncie pojawił się profesor Górski, prowadzący zajęcia z historii powszechnej XIX wieku. Gdy wchodzili do sali, raper zauważył wychodzącą z łazienki Maję. Uważnie się jej przyjrzał - dzisiaj miała na sobie biały podkoszulek, żółtą koszulę w kratę i jasne dżinsy, zaś na nosie okulary. W tym prostym zestawie wyglądała naprawdę ładnie.

Znowu oceniasz jej wygląd, Fifi, pomyślał. I po co? To tylko twoja... koleżanka, no tak. Ile razy już miałeś ten tekst w głowie?

- Hej - przywitał się. - Nie widziałem cię na wykładzie z filozofii.

- Siedziałam w pierwszym rzędzie - wyjaśniła i zniżyła głos: - Jak tam, gotowy na wariata?

- Mówisz o nim? - Filip uniósł brew i przepuścił Maję w drzwiach, patrząc na profesora. Kiwnęła głową. - Ee tam, wydaje się w porządku chyba.

- Bo jest w porządku, ale to wariat - zachichotała Maja i usiadła w swojej ławce. - Siadaj do mnie, nie mam z kim siedzieć.

Raper rozejrzał się po sali.

- A Maryśka? - zapytał.

- Napisała mi SMSa, że ma gorączkę, dostała zwolnienie do przyszłej środy - odparła Maja, wyciągając zeszyt i pokserowane materiały na zajęcia. Filip wzruszył ramionami i zajął miejsce obok niej.

- Witam państwa, proszę już o ciszę - powiedział profesor Górski, poprawiając pod szyją czerwony krawat. Robił przy tym tak zabawną minę, że połowa grupy ledwie powstrzymywała śmiech. - Co, niewyspani?

Sto tysięcy książek || Taco HemingwayWhere stories live. Discover now